Anna Majcher miała zrobić wielką karierę. Co poszło nie tak?
Anna Majcher miała wszystko, by zrobić wielką karierę - uchodziła za bardzo zdolną aktorkę z oryginalnym podejściem do zawodu. Niestety przez nieszczęśliwą miłość nie wykorzystała w pełni swojego potencjału. Straciła też szansę na wielki powrót przed kamerę.
19.06.2021 15:59
Majcher skończyła studia aktorskie w 1985 roku. Od początku grywała w głośnych i oryginalnych filmach. Pierwszą śmiałą rolę zagrała w "Ga, ga: Chwała bohaterom" Piotra Szulkina, a następnie w "Łuku Erosa" Jerzego Domaradzkiego. Mówiono wówczas, że jest "polską Marilyn Monroe".
Obiecujące początki
- Nie jestem tłem dla królującego obecnie męskiego kina ani kanapą dla najbardziej wziętych kolegów. Nie znoszę scen łóżkowych, które są "przerywnikami muzycznymi" w filmie, braku wyobraźni i profesjonalizmu w ich kręceniu, mylenia pojęcia erotyki z seksem – podkreślała, jednocześnie chętnie eksponując swoje wdzięki.
Potem przyszła kolej na "Rajskiego ptaka", "Śmierć dziecioroba", "Mów mi Rockefeller" czy "Quo vadis".
Niestety, prawie 20 lat temu utalentowana aktorka niemal całkowicie zniknęła z ekranów. W środowisku plotkowano, że powodem usunięcia się w cień była nieszczęśliwa miłość do żonatego mężczyzny. Mowa o Andrzeju Strzeleckim – aktorze, a w późniejszych latach rektorze Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie.
Feralny romans
Strzelecki był wówczas żonaty ze scenografką Ewą Czarniecką i miał z nią córkę. Romans z Majcher był tajemnicą poliszynela, aktorka liczyła podobno na to, że jej ukochany zostawi rodzinę. Tak się jednak nie stało. - Ania strasznie to przeżyła, bo go naprawdę kochała, ale nie potrafiła być bez końca tą trzecią, wiecznie zwodzoną – mogliśmy przeczytać w tygodniku "Na Żywo".
Majcher zaczęła topić smutki w alkoholu, zachorowała na depresję i właściwie całkowicie zrezygnowała z życia zawodowego.
- Okazji jest mnóstwo. Na bankiecie bardzo łatwo złapać aktora z kieliszkiem i zrobić mu zdjęcie, a później opatrzyć je odpowiednim komentarzem. Jestem osobą barwną i towarzyską, dlatego bardzo często mnie tak uwieczniano. Gdybym nawet była uzależniona, to jestem w bardzo dobrym towarzystwie. Lepiej być sławnym pijakiem niż anonimowym alkoholikiem – mówiła z rozbrajającą szczerością.
Szansa na powrót
Choć Majcher nie stroniła od romansów, a dla wielu mężczyzn była uosobieniem wyobrażenia o kobiecie idealnej, nie założyła rodziny. Okazja na wielki powrót zdarzyła się w 1999 roku, kiedy to aktorka otrzymała propozycję zagrania… Halinki Kiepskiej. Odmówiła podobno chwilę przed podpisaniem kontraktu wiążącego ją umową na kilka lat.
- Okazało się, że musielibyśmy na parę lat przeprowadzić się do Wrocławia, bo zdjęcia zaplanowano właściwie bez przerwy. Nie mogłem sobie na to pozwolić, nie chciałem opuszczać Warszawy. Anka też nie chciała – mówił Grzegorz Warchoł, który miał partnerować jej na ekranie.
Majcher zdecydowała się na wcześniejszą emeryturę i od 2011 roku mieszka w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl