Anna Solska-Mackiewicz o utracie Tomasza Mackiewicza. "Czułam rozpacz bezsilności"
Tomasz "Czapkins" Mackiewicz rok temu zginął na szczycie Nanga Parbat. Jego żona Anna została sama z dwójką dzieci. W ostatnim wywiadzie mówi wprost, że wciąż nie otrząsnęła się po śmierci ukochanego, którego zabrała jej góra.
21.02.2019 | aktual.: 21.02.2019 15:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
– Kiedyś powiedział, że w górach nie zginie i że to mi obiecuje – wspomina Anna Solska-Mackiewicz w rozmowie z Krystyną Pytlakowską dla "VIvy". Tomasz Mackiewicz tej obietnicy nie dotrzymał. W styczniu 2018 r. himalaista stracił życie po zdobyciu Nanga Parbat.
Anna przyznaje, że nie wyobrażała sobie, że go kiedykolwiek zabraknie. – Zastanawiałam się, czy mam siłę być z Tomkiem, z drugiej strony musiałam tę siłę mieć i wierzyć, że wszystko będzie dobrze – mówi.
Solska-Mackiewicz znalazła sobie wytłumaczenie śmierci męża. – [Nanga Parbat] go zabrała. Mogę zrozumieć, że tak samo go pokochała jak ja i tak samo go chciała jak ja – stwierdza. Wcale się z tym jednak nie pogodziła.
Kiedy Mackiewicz wyruszał na tę ostatnią wyprawę, zaczęło im się układać. Jego żonę boli to, że nie zdążył nacieszyć się stabilizacją. Ale kiedy doszło do dramatu, który śledziła cała Polska, wiedziała, że "Czapkins" nie wróci. – Czułam rozpacz bezsilności – mówi.
Kobieta nie ma jednak poczucia krzywdy. – Jestem tylko zmęczona – wyznaje, dodając, że wie, że Tomaszowi jest dobrze. – Dostałam wiele znaków, myślę, że od niego. Zakwitł kwiat, który nie kwitnie – mówi.
Solska mimo upływu czasu, nie wie, jak żyć bez ukochanego. – Wypełniał cały mój świat. Ale mam też swoje światy, są dzieci – podkreśla. Przyznaje też, że rozmawia z "Czapkinsem". – Nie przeszkadza mi, że nie odpowiada. A jego kombinezon… ciągle nim pachnie – kończy wdowa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także: Triki urodowe z PRL-u. Testujemy