Anna zatrudnia mikołajów. Ma do nich niestandardową prośbę

- Rodzice powiedzieli, że prezenty będą czekały w czerwonym aucie. Mikołaj wyciągnął je z bagażnika, a kiedy przyszła pora ich wręczania, okazało się, że to... zakupy z Biedronki - opowiada Anna Łubniewska, która prowadzi firmę organizującą wizyty mikołaja we Wrocławiu.

W grudniu mikołaje mają ręce pełne roboty
W grudniu mikołaje mają ręce pełne roboty
Źródło zdjęć: © Getty Images | Karin Dreyer

10.12.2024 | aktual.: 13.12.2024 14:59

Edyta Urbaniak: Mikołaj to chyba świetna robota – przynosi prezenty, sprawia ludziom radość...

Anna Łubniewska: W odbiorze klientów pewnie tak, ale jeśli chcemy tę pracę wykonać na najwyższym poziomie, nie wystarczy krzyknąć: "Ho, ho, ho" i wręczyć prezenty. Mikołaj musi umieć opowiedzieć dzieciom o Laponii, zorzy polarnej, zaprzęgu reniferów. Nie mówiąc już o tym, jak trudno wytrzymać przez wiele godzin w mikołajowym stroju, czapce, ze sztucznym brzuchem, brodą. W niektórych domach jest gorąco. Ja nawet proszę swoich mikołajów, żeby ogolili pachy – nie będą się aż tak pocić. Mimo dyskomfortu mikołaj musi przecież przez cały czas być radosny i tryskać energią, a z drugiej strony to ogromne emocje, bo dzieci kochają świętego mikołaja!

Na pewno musi lubić dzieci, być otwarty, komunikatywny, rozmowny. Jakie jeszcze powinien mieć predyspozycje i umiejętności?

Musi być wysoki, mieć talent aktorski, żeby udawać specyficzny głos mikołaja. Zatrudniam też osoby, które potrafią grać na jakimś instrumencie muzycznym, przenośnym i nie za ciężkim – żeby mogli go ze sobą nosić. Absolutnie nie mogą mieć żadnych nałogów, nie mogą palić papierosów. Nawet jak ktoś mówi, że w dniu, kiedy będzie pracował, nie będzie palił, odpowiadam: "Nie wierzę, a nawet jeśli, to będziesz nerwowy. A jak zapalisz, to futro, broda i czapka będą śmierdziały". Co to za mikołaj, który pali papierosy...

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Czy zdarzyło się, że ktoś się zarzekał, że nie pali, a później jednak czuć było od niego papierosy?

Nie miałam takich sygnałów. Oczywiście nie zaprowadzam mikołajów za rękę do domów, ale klienci przysyłają ankiety z informacjami, czy byli zadowoleni. Nikt nie skarżył się na zapach papierosów.

A na coś się skarżyli?

Z jednej z ankiet dowiedziałam się, że mikołaj nie zagrał na żadnym instrumencie. Zapytałam go dlaczego. Powiedział, że schował flet do czapki, żeby go nie zgubić i nie zapomnieć. No i zapomniał, ale wyciągnąć go. Mieliśmy wtedy takie czapki, do których doczepione były włosy i broda. Przypomniał sobie o tym flecie, kiedy był już u klienta w domu i rozmawiał z dziećmi. Nie mógł zdjąć czapki, bo od razu by się zorientowały, że nie jest prawdziwy.

Dzieci wierzą w św. Mikołaja?

Oczywiście! Dobrzy mikołajowe są bardzo przekonujący. Zdarza się, że nawet 11-letnie dzieci wciąż wierzą. Przekonują wręcz kolegów, że mikołaj w szkole, czy centrum handlowym to przebieraniec, bo prawdziwy odwiedza ich w domu.

Jak sprawić, by dzieci uwierzyły w mikołaja?

Mikołaj ma swoje sposoby, na przykład dzięki wcześniejszym informacjom od rodziców sporo wie o dzieciach: gdzie były na wakacjach, jakie mają hobby, co lubią robić i nawiązuje do tego w rozmowie. Chwali je za to, co im się ostatnio udało, pyta, dlaczego coś nie wyszło. Jest więc bardzo przekonujący.

Jeśli przychodzi co roku do danego domu i cały czas opowiada o tej Laponii, dzieci się chyba nudzą...

Jeśli ma iść do tego samego domu kolejny raz, ma już inny scenariusz, np. wpada i mówi rozemocjonowany: "Renifery były głodne, szarpnęły saniami, a przez to wysypały się prezenty. Chodźcie mi pomóc zbierać!". Dzieci biegną na podwórko szukać tych prezentów. W następnym roku spotykają mikołaja podczas spaceru z rodzicami – wszystko jest wcześniej umówione i zaplanowane.

W takim razie trudno o wpadkę, ale pewnie czasem się zdarzały.

Mamy kilka sposobów, jak odebrać od rodziców prezenty dla dzieci. Jednym z nich jest zostawienie upominków w samochodzie, jeśli ktoś mieszka w domu jednorodzinnym. Kiedyś klienci powiedzieli, że prezenty będą czekały w czerwonym aucie. Podjechał nasz mikołaj z elfem – bo zawsze jest w duecie z elfem lub śnieżynką – wziął prezenty i po programie artystycznym przyszła pora ich wręczania, a tu zamiast prezentów... zakupy z Biedronki. Okazało się, że do klientki przyjechała koleżanka, która także miała czerwony samochód i akurat była tuż po zakupach.

I co w takiej sytuacji?

Trzeba było to jakoś obrócić w żart. Elf zaczął mówić: "Ale ze mnie gapa! Jak mogłem pomylić prezenty z zakupami? Zaraz przyniosę prawdziwe prezenty".

Przypomina sobie pani jeszcze jakąś wpadkę?

Zdarza się, że tatuś wypije dwa piwa, czy drinki i kiedy przyjdzie mikołaj, próbuje go zdemaskować przy dzieciach. Rozwala całą imprezę. Nie wiem, po co wydawać 400 zł na taką usługę, a potem tak się zachowywać.

Praca Mikołaja jest bardzo wymagająca
Praca Mikołaja jest bardzo wymagająca© Archiwum prywatne

To odbiera całą radość tym maluchom...

Bywają też rodzice, którzy nie są w stanie wygospodarować czasu dla swoich dzieci i wyłączyć na pół godziny telefon. Kiedy mikołaj coś opowiada lub gra na instrumencie, rodzic potrafi głośno rozmawiać przez komórkę i wszystko zagłuszać... Przyznam, że dzwonię potem do takich rodziców i mówię, że skoro nie szanują swoich dzieci, nie będziemy już do nich przychodzić.

Czy takie usługi zamawiają też mniej zamożni ludzie?

Pewnie. Mieliśmy nawet sytuację, że babcia odkładała na mikołaja i poprosiła o to, żeby pojechał do jej wnuków do Kędzierzyna-Koźla. Z Wrocławia to kawałek. Zapłaciła za to 800 zł.

A ile mikołaj zarabia?

U mnie 600 zł dziennie, ale zlecenia zaczynają się od 3-4 grudnia i kończą w Wigilię – wtedy za jedną wizytę płacę mu 200 zł. Zarobki zależą od liczby przepracowanych dni.

Ma pani wielu chętnych?

Teraz w ogóle ciężko znaleźć kogoś do pracy. Kiedyś chętnie dorabiali w ten sposób studenci wrocławskiej szkoły teatralnej. Dziś rzadko się zgłaszają.

Może szukają zleceń na własną rękę, licząc, że zarobią więcej.

Są tacy, co chodzą po domach i za 150 zł, a przecież w każdym domu trzeba spędzić trochę czasu, dojechać, więc aż tak dużo domów nie odwiedzą. Do tego muszą kupić lub wypożyczyć strój. Takie firmy jak moja – w związku z tzw. ustawą Kamilka – zatrudniają osoby, które nie są karane. A kto sprawdzi przypadkowego mikołaja z ogłoszenia?

Mikołaj nie boi się brać dzieci na kolana?

Nie popadajmy w paranoję. To wszystko dzieje się przy rodzicach. Poza tym, po co brać dzieci na kolana? Mikołajom jest gorąco. Uważam, że dziecko może przecież stanąć obok. Co do dzisiejszych czasów, w tym roku zastanawiałam się, czy nie zatrudnić ciemnoskórego mikołaja, ale po konsultacji z zespołem stwierdziliśmy, że dzieci przecież wiedzą, jak wygląda mikołaj z Laponii, więc zrezygnowałam z tego pomysłu.

Anna zatrudnia Mikołajów w sezonie świątecznym
Anna zatrudnia Mikołajów w sezonie świątecznym© Archiwum prywatne

A jak jest z prezentami? Niektóre dzieci mają wszystko. Cieszą się jeszcze z czegoś?

Mikołaj prezenty rozdaje na końcu. Jeśli zrobiłby to na początku, wtedy dzieci już by się nie zainteresowały opowieściami, śpiewaniem, a ta otoczka jest najważniejsza. Prezenty dzieci rzucą w kąt, a odwiedziny mikołaja zapamiętają na długo. Po rozdaniu prezentów mikołaj się żegna i wychodzi, więc tak naprawdę nie wie, co dzieci dostają i czy się cieszą.

Zdarzyło się, że dzieci nie były zadowolone z wizyty mikołaja?

Młodsze się cieszą. Bywa natomiast tak, że starsze rodzeństwo drwi, robią sobie jakieś żarty, psują zabawę. Pomocnik mikołaja prosi wtedy dyskretnie rodziców, by zareagowali.

Małe dzieci nie boją się mikołaja? Nie płaczą?

Odradzamy, by zapraszać mikołaja do maluszków. One faktycznie mogą się wystraszyć. Lepiej poczekać, kiedy będą miały 4-5 lat i ucieszą się z jego odwiedzin. Jeśli jednak rodzicom bardzo zależy na wizycie u trzylatka, prosimy, żeby wcześniej pokazali mu, jak wygląda mikołaj. Jesteśmy też zapraszani do żłobków. Pierwsza zwykle wchodzi śnieżynka. Siada z dziećmi na dywanie i zapowiada, że zaraz przyjdzie mikołaj. Opowiada, jaki jest cudowny i dobry, przyniesie prezenty. Mimo naszych starań czasem jakieś dziecko zaczyna płakać. Pani musi je zabrać z sali, bo zaraz płakałyby wszystkie.

Czy są jakieś ograniczenia wiekowe w drugą stronę? Przyjeżdżacie do nastolatków?

Zdarza się. Jedna z mam poprosiła np. żeby mikołaj przyszedł z prezentami o 6 rano i obudził jej nastoletnie dzieci. Były bardzo zadowolone. Trzeba mieć fantazję, żeby coś takiego wymyślić. Mieliśmy też zaproszenie do 80-letniego pana – usługę zamówił syn. Mikołaj może odwiedzić każdego!

Rozmowę dla Wirtualnej Polski przeprowadziła Edyta Urbaniak.

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (12)