Armenia - w kraju kamiennych krzyży i klasztorów
Cała Armenia zbudowana jest z kamienia. Ten kamień to tuf, skamieniały popiół wulkaniczny, z którego od wieków wznoszono tu świątynie, pałace, domy i brukowano ulice. Tuf nie ma jednej barwy. Inny jest , gdy świeci słońce, inny, gdy pada deszcz. Nic dziwnego, że poeta Osip Mandelsztam nazwał Armenię krajem „krzyczących kamieni”.
04.05.2012 | aktual.: 21.11.2018 15:27
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kamienne klasztory i kamienne krzyże to oprócz biblijnej góry Ararat, najważniejsze symbole Armenii. Kraj ten jako pierwszy ustanowił chrześcijaństwo religią narodową. Jak mówi legenda, okrutny król Tirydates za szerzenie wiary wtrącił św. Grzegorza Oświeciciela do studni pełnej żmij i mułu. Święty przebywał tam 13 lat, a każdego dnia stara kobieta przynosiła mu kawałek chleba.
Gdy król zachorował, okazało się, że uzdrowić może go jedynie św. Grzegorz. Tak też się stało, a z wdzięczności za cudowne uzdrowienie w 301 r. Tirydates przyjął chrześcijaństwo, a wraz z nim cała Armenia. W miejscu, gdzie znajdowała się studnia, zbudowano później monastyr Khor Virap. Dzisiaj można wejść do podziemnej krypty, gdzie więziony był św. Grzegorz. To propozycja dla osób, które nie cierpią z powodu klaustrofobii, bo pomieszczenie jest małe, a na dodatek brakuje w nim tlenu.
Ormianie często wznosili kamienne klasztory u podnóża gór, na niedostępnych skałach czy nad przepaściami. Niekiedy dojść do nich można jedynie pieszo, a ich niedostępność potęguje magiczne wrażenie zagubionego świata. Każdy z ormiańskich monastyrów ma też swoją legendę, która opowiada o ich powstaniu. Wśród czerwonych skał, nad głębokim wąwozem, na skalnej półce wznoszą się zabudowania pięknego Norawanku, którego ściany też mają kolor czerwony.
Legenda mówi, że władca obiecał budowniczemu Momikowi rękę córki, jeśli wybuduje klasztor w trzy lata. Gdy zorientował się, że będzie musiał wywiązać się z obietnicy, kazał służącemu zrzucić budowniczego z wieży wieńczącej kościół. I tak ostatni kamień ociosany ręka przez Momika stał się jego kamieniem nagrobnym.
Klasztory Sewanawank wzniesiono na trudnodostępnej wyspie, w miejscu wskazanym przez 12 postaci sunących w łodzi po jeziorze, które ukazały się we śnie świętemu Mesropowi Masztokowi - twórcy ormiańskiego alfabetu. Średniowieczne klasztory Hagpat i Sanahin z XI wieku to najwspanialsze dzieła ormiańskiej architektury średniowiecznej. Mnisi nie tylko się w nich modlili, ale studiowali nauki humanistyczne i medycynę, pisali prace naukowe i tworzyli miniatury.
Ormiańskie klasztory są surowe. Nie ma w nich obrazów, bogato zdobionych rzeźb i drogocennych przedmiotów. Często jedynym światłem rozświetlającym mrok jest ogień świeczek zapalonych w intencji przez wiernych. Jeśli odwiedzimy je w święta, niech nie zdziwi nas widok wiernych składających ofiary z owiec, baranków czy kogutów. Mięso ofiarnych zwierząt gotuje się potem bez soli i obdarowuje nim biednych i sąsiadów. Inny zwyczaj to kupno gołębia od ulicznego sprzedawcy i symboliczne wypuszczenie ptaka na wolność.
Przed kamiennymi klasztorami stoją kamienne krzyże - chaczkary (orm. chacz - krzyż, kar - kamień). Nikt nie wie, ile ich jest dokładnie w całej Armenii, ale liczba ta na pewno przekracza 100 tys.. Na początku stawiano je jako symbol nowej wiary, często na miejscu pogańskich świątyń. Z czasem Ormianie zaczęli wznosić je tam, gdzie rzucił ich los.
Nie ma dwóch takich samych chaczkarów. Jedne są proste, na innych widać kunsztowne wzory przypominające koronkową serwetę. Charakterystycznym elementem jest ormiański krzyż, który według legendy zakwitł po ukrzyżowaniu Chrystusa, otoczony winoroślą i owocami granatu, symbolizującymi życie i odrodzenie.
mpi/(kg)