Tadeusz jest kontrolerem biletów w Warszawie. Na początku swojej pracy spędził miesiąc na zwolnieniu lekarskim po tym, jak w metrze zaatakował go pasażer. Nie ma dnia, by nie słuchał wyzwisk ze strony jadących na gapę. Nasz reporter spędził dzień z Tadeuszem i jej koleżanką Moniką, przyglądając się ich pracy. Z jakimi wyzwaniami się mierzą? Zobaczcie.
- Nie wychodzimy na miasto tylko po to, żeby polować na gapowiczów - podkreśla Tadeusz, który pracuje jako kontroler biletów w Warszawie. - Kiedy wchodzę do tramwaju czy autobusu, to nie spotykam się z przejawami niechęci. Ale rdzeniem naszej pracy jest niestety karanie ludzi, a oni w nerwach różnie reagują.
Wyzwiska to codzienność "kanarów"
Najczęstszą reakcją jest "smutne pogodzenie się z tym, że coś się zrobiło nie tak", ale nie ma chyba kontrolera biletów, który nie spotkałby się z agresywnym zachowaniem pasażera. - Ja sam na początku swojej drogi w tej pracy miesiąc spędziłem na zwolnieniu, bo w metrze zaatakował mnie pasażer. Skończyłem ze skręconymi stawami - przyznaje Tadeusz. - Do tej pracy trzeba mieć dystans i nie przejmować się, że się codziennie słucha wyzwisk od gapowiczów.
Inną reakcją jest ucieczka. W takiej sytuacji kontrolerzy starają się nie gonić ani łapać uciekinierów, bo jest to po prostu niebezpieczne. - Staram się mówić ludziom, żeby nie robili takich rzeczy. Nie raz widziałem, jak taki gapowicz się potrafił odbić od tramwaju. Tak bardzo chciał uciec, że krzywdę sobie robił - opowiada kontroler.
"Ja tylko jeden przystanek"
Przyłapani na gorącym uczynku pasażerowie często tłumaczą się niczym uczniowie w szkole. Najbardziej kuriozalne tłumaczenie, jakie słyszał Tadeusz, padło w ust 25-latka. Młody mężczyzna wyznał, że nie umiał karty miejskiej doładować, bo zawsze to robiła jego mama. Większość gapowiczów ma jednak stałe wymówki: "Zapomniałem", "nie wiedziałem", "ja tylko jeden przystanek".
Czy kontroler biletów może odpuścić pasażerowi bez biletu? - Powinno się odpuszczać, gdy istnieje ryzyko, że stanie się krzywda - albo nam, albo osobom postronnym - podsumowuje Tadeusz.