Brat Agaty Dudy udzielił wywiadu. Jakub Kornhauser – kim jest?
Jakub Kornhauser do tej pory zabrał głos tylko raz. Powiedział, że jest rozczarowany prezydenturą Andrzeja Dudy. Teraz wypowiada się ponownie, choć temat może zaskoczyć.
Brat pierwszej damy nie chce być na świeczniku. Ma swoje życie, które wypełnia różnymi pasjami. Jest poetą, tłumaczem, a także krytykiem literackim. Wykłada również na Uniwersytecie Warszawskim. Przy okazji premiery swojej nowej książki "Premia górskie najwyższej kategorii" porozmawiał z dziennikarką "Tygodnika Powszechnego".
Jakub Kornhauser – brat Agaty Dudy
Wywiad krąży wokół rowerowej pasji Kornhausera, zwierząt, ale i jego bliskich. To z ojcem odbywał pierwsze wycieczki na rowerze, które rozbudziły w nim miłość do natury. – W Krakowie jest kilka stawów, jeździliśmy tam z tatą rowerami. Nasz ulubiony był w Opatkowicach, niedaleko zakopianki, tuż przy wyjeździe z Krakowa. Na wiosnę żaby przechodzą z łąk do stawu, by złożyć w nim skrzek – opowiada.
– Niezwykły widok: stada żab z całej Małopolski skaczą przez ruchliwą jezdnię, niektóre w ampleksusie godowym, jedna na drugiej, tworząc piętrowe konstrukcje. I część z nich ginęła pod kołami samochodów. W tamtym czasie nie było jeszcze eleganckich znaków drogowych z informacją: "uwaga, płazy". Dlatego tata wpadł na pomysł, by je przenosić – wyjaśnia dalej. I dodaje, jakie wrażenie zrobiły na nim owe żaby i że do przenoszenia ich namówił swoich kolegów. Do dziś płazy go fascynują. Podobnie jak i cała przyroda.
Kornhauser nie potrafi żyć bez kontaktu z naturą. Tego też nauczył go ojciec. – (…) Ten kontakt jest osobisty. Przyznam, że jeżdżę bez kasku, a to dlatego, że w Polsce nie jest obowiązkowy. Ale nie dość, że jeżdżę bez kasku, to też jeżdżę bez okularów, by mieć jeszcze bliższy kontakt z naturą, z zapachami, obrazami – wyjaśnia.
Agata Duda – brat i ojciec
Brata Dudy interesuje również gwara – zwłaszcza ta śląska, bo dużo podróżuje po tym regionie. Jego ojciec pochodzi z Gliwic, ale jak dowiadujemy się z wywiadu, niechętnie używał śląskiej godki. Jakubowi wydaje się, że powodem był fakt, iż nie chciał utożsamiać się z żadną tradycją czy kulturą. – Z siostrą, jako dzieci, prosiliśmy go, by powiedział coś po śląsku. I on to robił, ale nie umieliśmy ocenić, czy udaje gwarę, czy mówi prawdziwą – wspomina.
W wywiadzie Kornhauser opowiada też, jak pandemia koronawirusa wpłynęła na jego relacje z tatą, który 12 lat temu przeszedł udar. Jak się okazuje, w czasie lockdownu spędzili sporo czasu poza domem i nadal to kontynuują. – A właśnie cały czas jeździmy na wycieczki. Tata na wózku, który ja pcham. (…) Tata to lubi. Przynajmniej raz w tygodniu staram się go zabierać na dłuższą wycieczkę. Pandemia to zastopowała – bałem się o jego zdrowie – mówi.
– A ja sam, przyznam, jeździłem na rowerze bez przerwy. To było fantastyczne, bo wszędzie pustki, żywej duszy, cisza i spokój, na drogach krajowych byłem sam jak palec, w lasach spotykałem tylko zwierzęta, a rynki miast przypominały skanseny – przyznaje pod koniec zachwycony.