Gwałcił ją, gdy miała 13 lat. Dziś ma tylko jedno marzenie
Miała 12 lat, gdy pierwszy raz spotkała Romana B. - Jestem księdzem, nie zrobię ci krzywdy, chcę ci pomóc - mówił. Rok później zabrał ją od rodziców. Przetrzymywał i gwałcił. Ofiara przez lata walczyła o sprawiedliwość.
19.09.2024 | aktual.: 19.09.2024 10:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Katarzyna Nowak (imię i nazwisko zmienione) jest ofiarą księdza, Romana B. Miała 13 lat, gdy rodzice oddali ją pod opiekę duchownemu, który uwięził nastolatkę w mieszkaniu swojej matki. Bił ją, gwałcił i faszerował lekami psychotropowymi.
W wywiadzie udzielonym o Onetowi opowiedziała, co spotkało ją jako dziecko i jak radzi sobie z traumą. - Nie jest jednak idealnie. Miewam lepsze i gorsze dni, pewne rzeczy w sobie wypracowałam, ale wiem, że wielu nigdy w sobie nie zmienię, nie wymaże ich żadna terapia, bo zbyt głęboko we mnie tkwią, zbyt wielka była to krzywda - zdradziła.
- Zbyt wiele dziecięcego ciała i mózgu we mnie zostało zabitych. Jednym z moich małych marzeń jest to, żeby koszmary przestały mi dokuczać, bo wtedy żyłoby mi się o wiele łatwiej. (...) W nocy w twojej głowie wszystko wraca. Budzisz się, siadasz, płaczesz, boisz się, nie możesz zasnąć - dodała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Jest księdzem. Po skandalu na plebanii wskazał winnych
Został skazany za pedofilię. Wyszedł po czterech latach
Jako 16-latka wytoczyła proces oprawcy, który był szeroko komentowany w mediach. Nie mogła liczyć na sprawiedliwość. Ksiądz początkowo został skazany na 8 lat więzienia, jednak sędzina zmniejszyła wyrok o połowę. W wyroku cofnięto też zapis o przestępstwie "przez nadużycie zaufania wynikającego z pełnionej funkcji kapłana katolickiego". Do dziś nie pogodziła się z tak niskim wyrokiem.
- On dostał osiem lat, a to, co później się wydarzyło… Nie umiem tego ocenić, nie mam pojęcia, co kierowało sędziami, dlaczego tak postąpili, dlaczego w ten sposób potraktowali ofiarę przemocy, którą było dziecko - mówiła.
Trwa głosowanie w plebiscycie #Wszechmocne. Kliknij w baner poniżej, by oddać głos na swoją Wszechmocną!
Po wyjściu z więzienia ksiądz pojawił się w jej pracy. Ofiara za wszelką cenę chciała dowieść, że jest pedofilem. Rozpoczęła prywatne śledztwo.
- Znalazłam jego profil na Facebooku, wydrukowałam listę jego znajomych, wśród których głównie były dzieci! Pokazałam to odpowiednim służbom, ale nikt nie zareagował - dodała.
Współpracowała z prywatnym detektywem, aby mieć pewność, że ksiądz nie krzywdzi już żadnych dzieci.
- W tamtym momencie zniknął, rozpłynął się. Pewnie Kościół gdzieś go schował, jak wielu innych pedofilów - tłumaczyła.
Walczyła o zadośćuczynienie
Po kilku latach pozwała Kościół. Domagała się finansowego zadośćuczynienia za doznane krzywdy. W mediach pojawiły się nieprzyjemne komentarze na jej temat. Zarzucano jej, że była kochanką księdza i "chce się na nim wybić". Wygrała trzy sprawy. Ostatnia odbyła się w Sądzie Najwyższym. Otrzymała milion złotych.
- Oddałabym ten milion i rentę za dobre dzieciństwo, skończenie szkoły, wejście w dorosłe życie bez traumy i deficytów. Ten milion wtedy nie byłyby mi potrzebny, bo miałabym szansę na normalne życie, na które sama byłabym w stanie sobie zarobić - wyznała Katarzyna Nowak.
Źródło: Onet
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.