"Cały dzień mam wypełniony". Jest jedynym wdowcem konsekrowanym w Polsce
06.09.2024 18:04, aktual.: 06.09.2024 20:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pan Andrzej Grzegorski ma 69 lat. Rok po śmierci ukochanej żony postanowił, że do końca życia "będzie iść z panem Bogiem". Pochodzący z woj. świętokrzyskiego Grzegorski to pierwszy wdowiec konsekrowany w naszym kraju.
W ciągu ostatnich lat dużo się mówi o kobietach, które zawierzyły swoje życie Kościołowi i zostały dziewicami lub wdowami konsekrowanymi. Okazuje się, że ich śladami mogą też pójść mężczyźni.
Na ten krok zdecydował się 69-letni Andrzej Grzegorski, który zgodził się opowiedzieć o swojej decyzji tygodnikowi "Niedziela". - Bycie blisko ołtarza sprawia mi ogromną radość. Cały dzień mam wypełniony - wyjawił mężczyzna.
Według danych dostępnych na stronie konsekrowane.org na styczeń 2024 w Polsce jest 419 wdów konsekrowanych i zaledwie jeden wdowiec.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trudne pożegnanie i dojrzała decyzja
Andrzej Grzegorski przez wiele lat był mężem Barbary, z którą doczekał się trójki dzieci: córki oraz dwóch synów. Niestety kobieta zmarła, dokładnie w 31. rocznicę zawarcia małżeństwa. Dla pana Andrzeja był to prawdziwy cios. Rok później mężczyzna postanowił zostać wdowcem konsekrowanym. Jego decyzja mocno zaskoczyła dzieci. Miał im wówczas powiedzieć, że "Kościół taty nie zabierze, a on tylko przyrzeka, że do końca życia będzie iść z panem Bogiem".
Jak wyjawił "Niedzieli", jego rytm jego życia wyznacza teraz modlitwa.
- Wstaję o 5.30 i zaczynam od modlitwy Jutrznią. Po śniadaniu udaję się do kościoła na mszę św. Najpierw przygotowuję wszystkie paramenty, potem służę księdzu przy ołtarzu. Bycie blisko ołtarza sprawia mi ogromną radość. Cały dzień mam wypełniony - wspomniał.
Nowe powołanie
Podczas rozmowy z "Echem Dnia" Andrzej Grzegorski wspomniał o tym, w jaki sposób wypełnia swoje powołanie.
- Bardzo proszę wszystkich, którzy chcieliby ze mną porozmawiać. O każdej porze jestem do dyspozycji. Ktoś mnie się zapytał, co bym zrobił, jakby ktoś zadzwonił do mnie o 3:00 w nocy. Nie ma problemu. Ja się obudzę, odbiorę telefon. Ktoś może potrzebować modlitwy albo jest załamany. Może coś się losowo zdarzyło - wyjawił.
69-latek zaznacza, że nie żałuje swojej decyzji. Mówi, że nawet gdyby cofnął czas, ponownie wybrałby dla siebie taką życiową ścieżkę.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl