Była z Terleckim. Związek określiła jako "sadystyczny"
28 lipca 2025 roku mija siedem lat od śmierci Kory, jednej z najbardziej charyzmatycznych postaci polskiej sceny muzycznej. Niewielu wie, że w młodości przeżyła wielką miłość z liderem krakowskiego ruchu hipisowskiego.
Kora a właściwie Olga Ostrowska w 1968 roku, jako uczennica liceum, poznała Ryszarda Terleckiego, studenta Uniwersytetu Jagiellońskiego i lidera krakowskich hipisów, znanego w środowisku pod pseudonimem "Pies".
Połączyła ich fascynacja wolnością, niezależnością. Ich relacja szybko przerodziła się w związek. Razem ruszyli w podróż po Polsce — bez pieniędzy. Spali pod gołym niebem, łapali autostop, palili niedopałki znalezione na chodnikach i żyli chwilą. To miało być ich własne "Lato Miłości".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kamil Sipowicz wyruszył w podróż śladami Kory
Z czasem jednak romantyzm tego związku ustąpił miejsca napięciom. Dla Kory była to pierwsza, bardzo silna miłość — ale też pierwsze doświadczenie emocjonalnej zależności. W autobiografii artystka pisała o utracie siebie, podporządkowaniu się partnerowi i relacji, która ją psychicznie wyczerpywała.
"Byłam zapatrzona w niego i obchodziło mnie jedynie to, żeby być z nim. W dużej mierze nasz hipisowski związek opierał się na ostrym seksie" - pisała Kora w "Podwójnej linii życia" wydanej w 1998. "Byłam niewinną dziewczyną. Aż pewnego razu w deszczu objawiło się mnie i mojemu chłopakowi o pseudonimie Pies, że się bardzo kochamy. Tak bardzo się wtedy zakochałam, że straciłam swoją osobowość, zatraciłam siebie".
Kora określiła ten związek jako "sadystyczny". Terlecki jednak nigdy tak tego nie odbierał. - Opowiadała też, że bardzo zdominowałem ją psychicznie, że to był sadystyczny związek. Nigdy nie miałem takiego wrażenia - tłumaczył. Ostatecznie to Kora postanowiła zakończyć tę relację, zrobiła to publicznie.
Ich drogi się rozeszły. Terlecki zajął się polityką, a Kora tworzyła niezapomniane utwory: "Boskie Buenos", "Krakowski spleen", "Kocham Cię, kochanie moje", "Cykady na Cykladach". Kiedy zespół Maanam zawiesił działalność, rozpoczęła karierę solową. Jednak kilka lat później dotknęła ją poważna choroba.
Przez długi czas zmagała się z bólem, który był bagatelizowany przez lekarzy. Choć zgłaszała dolegliwości, nikt nie kierował jej na pogłębioną diagnostykę. Jak wiele kobiet, które radzą sobie mimo wszystko i "funkcjonują", nie została potraktowana poważnie. Dopiero w 2013 roku usłyszała diagnozę: rak jajnika. Lekarze dawali jej zaledwie pięć procent szans na przeżycie kolejnych pięciu lat.
Przeszła operacje i chemioterapie. Ale gdy w 2018 roku pojawiły się przerzuty, jej stan gwałtownie się pogorszył. Kora zmarła 28 lipca 2018 roku w swoim domu na Roztoczu, w otoczeniu najbliższych. Tak właśnie chciała odejść — z dala od szpitalnej aparatury, wśród tych, których kochała.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.