Byłam na targach rozwodowych. Oto zdanie, które słyszałam najczęściej
- Mój mąż nie wie, że tu jestem - powiedziała w rozmowie z Wirtualną Polską jedna z uczestniczek targów rozwodowych, które odbyły się 12 listopada w Poznaniu. To pierwsze tego typu wydarzenie w Polsce. Zorganizowano je z myślą o rozwodzących się, ale i mierzących z decyzją o rozwodzie osobach.
13.11.2023 | aktual.: 13.11.2023 19:27
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Przejdźmy to razem" - pod tym hasłem zorganizowano pierwsze targi rozwodowe w Polsce. W poznańskim hotelu Mercure Centrum pojawiło się kilkaset osób, co świadczy o sporym zainteresowaniu imprezą. Kobiety, z którymi rozmawialiśmy, powtarzały jedno: "Mąż nie ma o niczym pojęcia".
Pierwsze targi rozwodowe w Polsce
- Super, że ktoś w końcu o tym pomyślał. Nie spodziewałam się, że tyle osób tu przyjdzie. Muszę tylko uważać, żeby kamery mnie nie złapały, bo mój mąż nie wie, że tu jestem - zdradza w rozmowie z Wirtualną Polską uczestniczka targów rozwodowych, która przygotowuje się do rozwodu.
Ostatnie wypowiedziane przez nią zdanie padało z ust uczestniczek targów najczęściej. Kobiety, które przybyły na wydarzenie, nie wiedziały, czego mogą się po nim spodziewać. Potrzebowały jednak pomocy i wsparcia, aby podjąć ostateczny krok i zdecydować się na złożenie pozwu o rozwód. Dzięki targom rozwodowym mogły skorzystać z pomocy specjalistów, którymi byli nie tylko prawnicy czy mediatorzy, ale również psychodietetyczka, makijażystka i stylistka.
Organizatorzy od samego początku podkreślali, że celem wydarzenia nie jest nakłanianie do rozwodów. Wręcz przeciwnie. Chcieli, aby osoby, które znalazły się w trudnej sytuacji życiowej, zanim podejmą jedną z najważniejszych oraz najcięższych decyzji, odbyły konsultacje z ekspertami.
- Zanim doszło do zorganizowania targów, odbyliśmy wiele rozmów. To projekt, który nie powstał z dnia na dzień, a był przygotowywany przez ostatnie lata. Według naszych analiz, obecnie aż jedna na trzy pary myśli o rozwodzie. To pokazuje, z jak potężnym problemem się zmagamy. Z tego też względu powstało takie wydarzenie. Chcemy pokazać, że osoby, które przechodzą przez rozwód, są przed nim czy po nim, nie są same - tłumaczy Joanna Kortas, jedna z organizatorek imprezy.
Wyjaśnia, że główne przesłanie wydarzenia jest zawarte w jego niecodziennej nazwie.
- Targi rozwodowe, czyli rozwodzimy się nad najróżniejszymi problemami. Naszym założeniem nie jest propagowanie rozstania, a wsparcie i pomoc dla osób, które przechodzą przez trudny czas. Dlatego są z nami nie tylko prawnicy, ale także psychologowie oraz mediatorzy - dla małżeństw, które nie chcą rozwodu, a chcą ratować relację - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nie z nienawiścią, a ze spokojem"
- Musimy nauczyć się rozwodzić. Nie z nienawiścią a ze spokojem, rozmawiając - podsumowuje w rozmowie z Wirtualną Polską Joanna Kortas.
Chęć nauki spokojnej rozmowy i dojścia do porozumienia, to jeden z głównych powodów, dla których na targach rozwodowych pojawili się Ania i Tomek*, małżeństwo z kilkuletnim stażem, które przestało się ze sobą dogadywać. Mimo to, nie chcą brać rozwodu. Oboje zamierzają podjąć próbę ratowania relacji, którą budowali przez lata.
- Rodzina i znajomi nie wiedzą, że tu jesteśmy. To krępująca sytuacja - mówi Ania.
- Ale wiemy też, że jest nam to potrzebne. Przyszliśmy tu głównie dla konsultacji z mediatorem, bo nie wiemy, jak poradzić sobie z naszymi problemami i od czego zacząć rozmowę. Wiemy natomiast, że nie chcemy rozwodu - dodaje Tomek.
Ania i Tomek są jedną z niewielu par, które podejmują starania. Wśród ich znajomych mało kto decyduje się na ratowanie związku bądź małżeństwa. Jeżeli coś idzie nie tak, po prostu się rozstają. Nie chcą "bawić się w próby", rozmowy i mediacje.
- Kilka miesięcy temu nasi znajomi wzięli rozwód. Wcześniej byli, przynajmniej moim zdaniem, naprawdę fajnym małżeństwem, ale stwierdzili, że "za dużo się kłócą" i mają siebie dosyć. Po wielu latach bycia razem po prostu się poddali - opowiada Tomek.
"Makijaż rozwodowy" nowym trendem?
Jedno ze stanowisk podczas poznańskich targów rozwodowych zajęły makijażystka Beata Błachowiak oraz stylistka Małgorzata Sikorska, które udzielały konsultacji dotyczących nie tylko makijażu i wizerunku, ale także rozpoczęcia - jak same mówią - "nowego, lepszego życia". Zdradziły, że coraz częściej zgłaszają się do nich klientki (a w przypadku stylistki - również klienci), które w trakcie lub po rozwodzie potrzebują zmian w życiu.
- Pamiętam, kiedy otrzymałam telefon od organizatorów w sprawie udziału w targach rozwodowych. Od razu pomyślałam wtedy o moich klientkach, które zgłosiły się do mnie w ostatnim czasie. Wiele z nich jest po rozwodzie i potrzebowało pomocy w odnalezieniu "nowej siebie" - mówi Małgorzata Sikorska.
Jej słowa potwierdza Beata Błachowiak, która od pewnego czasu pod hasłem "makijaż okolicznościowy" oferuje klientkom także makijaż rozwodowy.
- Wszystko zaczęło się od tego, że moja koleżanka poprosiła mnie o wykonanie makijażu na swój rozwód. Chciała po prostu wyglądać wtedy "wow" i czuć się tego dnia pewnie. Potem zaczęłam rozmawiać o tym z innymi klientkami. Na początku sobie z tego trochę żartowałyśmy, ale od słowa do słowa, pocztą pantoflową, zaczęły polecać mnie koleżankom i przekazywać, że robię makijaże na rozwód. Więc obecnie pod "makijażem okolicznościowym" kryje się u mnie również możliwość wykonania makijażu na sprawę rozwodową - tłumaczy Beata Błachowiak.
Według specjalistek ds. wizerunku, zainteresowanie tego typu usługami wśród kobiet będących w trakcie bądź po rozwodzie jest coraz większe.
- Kobiety potrzebują tej pewności siebie. W szczególności, kiedy idą na sprawę rozwodową. Zwróćmy chociażby uwagę na psychologię kolorów, która pokazuje, jak kolory mogą dodać nam np. odwagi. To rzecz, o której niewiele osób myśli, a jest naprawdę bardzo ważna - podsumowuje Małgorzata Sikorska.
Psychodietetyka (rozwodowa)
Psychodietetyczka Klaudia Jarmuszka-Kosmala, która prowadzi Centrum Terapii i Dietetyki BIOsfera w Poznaniu, także zauważyła, że na konsultacje psychodietetyczne coraz częściej przychodzą osoby, które są w trakcie rozwodu. W związku z ogromnym stresem, jaki przeżywają, najczęściej zaczynają zajadać emocje bądź przestają jeść.
- Rzadko kiedy zaczynam współpracę od ustalenia diety. Na początku trzeba zająć się przede wszystkim emocjami, które towarzyszą pacjentowi. Osoby, które przechodzą przez rozwód zauważają, że coś jest nie tak dopiero wtedy, kiedy zaczynają zajadać towarzyszący im stres lub tracą apetyt. Kluczowe jest uświadomienie sobie, z jakim problemem się zmagamy i zminimalizowanie stresu, także poprzez dietę - tłumaczy.
*Imiona zostały zmienione na prośbę rozmówców.
Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.