Blisko ludzi"Cała ta sprawa jest obrzydliwa". Aktywistka nie zostawia suchej nitki na Kai Godek

"Cała ta sprawa jest obrzydliwa". Aktywistka nie zostawia suchej nitki na Kai Godek

Działaczka feministyczna jest oburzona akcją Kai Godek
Działaczka feministyczna jest oburzona akcją Kai Godek
Źródło zdjęć: © Instagram.com, PAP

17.03.2022 12:07, aktual.: 17.03.2022 12:38

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Fundacja Życie i Rodzina Kai Godek ogłosiła, że rozpoczyna "akcję informacyjną" wśród Ukrainek, które uciekły do Polski przed wojną. Kobietom mają być rozdawane antyaborcyjne ulotki z przerażającymi obrazkami. – Cała ta sprawa jest dla mnie głęboko obrzydliwa. Nie wiem, jak to inaczej nazwać – komentuje w rozmowie z WP Kobieta działaczka feministyczna Martyna Jałoszyńska.

Fundacja Życie i Rodzina na czele z Kają Godek ogłosiła ostatnio, jakie działania planują podjąć w związku z wojną w Ukrainie i napływem do Polski imigrantów wojennych. Okazuje się, że przedstawiciele organizacji zamierzają rozdawać wśród Ukrainek ulotki antyaborcyjne, o czym można przeczytać na oficjalnej stronie internetowej. 

Kaja Godek straszy Ukrainki przed aborcją

"Od momentu wybuchu konfliktu zbrojnego za naszą wschodnią granicą, każdego dnia przybywa do Polski tysiące imigrantów. Wśród osób uciekających z ogarniętej wojną Ukrainy są również kobiety w ciąży. Organizacje proaborcyjne potraktowały tę sytuację jako okazję, by zabić jeszcze więcej dzieci!" – brzmi komunikat Fundacji Życie i Rodzina.

"Nie możemy pozostać bierni wobec tego procederu. Musimy ratować przed śmiercią również nienarodzone ukraińskie dzieci. W tym celu rozpoczynamy akcję informacyjną wśród Ukrainek. Przygotowaliśmy ulotkę informacyjną pt. "POLSKA CHRONI ŻYCIE" w dwóch językach – po polsku i po ukraińsku – aby kobiety przekraczające granicę RP wiedziały, jak się zachować w razie prób namawiania ich do aborcji" – czytamy dalej.

"To nie pomoc osobom w potrzebie tylko religijny fundamentalizm"

O opinię w tej sprawie zapytaliśmy aktywistkę feministyczną i działaczkę Partii Razem Martynę Jałoszyńską.  

– Cała ta sprawa jest dla mnie głęboko obrzydliwa. Nie wiem, jak to inaczej nazwać. Nie wyobrażam sobie, że można tak postępować, ale myślę, że jeżeli ktoś śledzi działania organizacji antyaborcyjnych, to już dawno wyzbył się jakichkolwiek wątpliwości dotyczących tego, jacy to są ludzie, i jaki jest ich cel. Nie jest to pomoc osobom w potrzebie, tylko religijny fundamentalizm i kontrolowanie ciał oraz decyzji kobiet – stwierdziła. 

Martyna Jałoszyńska, podobnie jak wiele innych osób, zauważyła, że tego typu organizacje dysponują znacznymi środkami finansowymi, dzięki którym mogłyby pomóc obywatelom Ukrainy. Dlatego w tej dramatycznej sytuacji drukowanie ulotek z przerażającą treścią, sięga granic absurdu. Nie ma raczej wątpliwości, że Ukrainki przybywające do Polski są już wystarczająco straumatyzowane i nie chcą być w ten sposób nagabywane. 

– Przez jakiś czas nie słyszeliśmy o organizacjach tzw. pro-life, ale można było przypuszczać, że w obliczu takiego kryzysu, z jakim się teraz mierzymy, staną one na wysokości zadania i będą realnie pomagać. Tym bardziej, że są to organizacje, które dysponują swoimi środkami, często przeznaczanymi na duże akcje marketingowe. Naprawdę mogłyby sobie pozwolić na to, żeby realnie wspierać osoby potrzebujące, uciekające z Ukrainy. A jedyne, czego się dowiadujemy to, że fundują wydruk ulotek i straszą nimi kobiety – podsumowuje Martyna Jałoszyńska. 

Działaczka feministyczna o postępowaniu organizacji Kai Godek

Warto zaznaczyć, że w Ukrainie zgodnie z prawem można dokonać aborcji do 28. tygodnia ciąży, a do 12. tygodnia można ten zabieg wykonać legalnie bez podawania przyczyny. 

– Nie potrafię sobie wyobrazić, że można, uciekając z kraju ogarniętego wojną, prawdopodobnie widząc naprawdę dramatyczne sceny, przyjechać do Polski i w pierwszej kolejności dowiadywać się, że jeżeli chce się usunąć ciążę, to można trafić do więzienia. Tym bardziej, że Ukrainki przyjeżdżają przecież z kraju, w którym aborcja jest legalna do 28. tygodnia. Myślę, że dla takich kobiet to może być naprawdę duży szok. Nie wspominając już o tym, że sytuacja, w której nie ma się środków do życia ani dachu nad głową, nie jest taką, w której większość kobiet chciałaby zdecydować się na urodzenie dziecka – dodaje działaczka. 

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
feminizmkaja godekorganizacje prolife