Chciała nakarmić dziecko piersią, kelner kazał jej wyjść do toalety. Sąd wydał wyrok
Pani Liwia była w szoku, kiedy, chcąc nakarmić dziecko w jednej z sopockich restauracji, kelner kazał jej się „powstrzymać” lub załatwić tę sprawę w toalecie. „Czułam się, jakby ktoś dał mi w twarz” – mówiła wzburzona. Postanowiła pójść do sądu, by walczyć o prawa wszystkich kobiet karmiących dzieci piersią. Domagała się przeprosin i zadośćuczynienia. Co ciekawe, przeprosin od pani Liwii domagał się także właściciel restauracji. W końcu zapadł wyrok. Sąd uznał, że do dyskryminacji nie doszło.
Zdarzenie miało miejsce dwa lata temu. Liwia Małkowska wraz z mężem i siostrą przyszli do jednej z sopockich restauracji. Gdy tylko usiedli, jej półroczna córeczka rozpłakała się z głodu. Kobieta zaczęła się więc przygotowywać do nakarmienia jej piersią. Gdy rozpinała koszulę, podszedł do niej kelner. „Powiedział, żebym się powstrzymała, bo on dobrze wie, co ja chcę zrobić. Na początku myślałam, że sobie ze mnie żartuje. Spytałam, o co mu chodzi. Odparł, że chyba chcę nakarmić dziecko. Powiedziałam, że tak. Bardzo bym prosił, żeby pani przeszła do toalety – powiedział. Czułam się, jakby ktoś dał mi w twarz. Karmienie dziecka jest czymś tak naturalnym, że chyba nie powinno to budzić żadnych zastrzeżeń czy oburzenia” – relacjonowała w mediach wzburzona kobieta.
Kelner twierdził, że zareagował w ten sposób na życzenie innych, oburzonych klientów restauracji. Pani Liwia uznała jednak, że jest to przejaw dyskryminacji, i po półtora roku od zdarzenia postanowiła wytoczyć powództwo. Jak mówiła, nie walczy tylko o swoją sprawę, ale w imieniu wszystkich karmiących Polek. Żeby mogły przestać się wstydzić karmienia piersią, a nawet aby je do tego zachęcić. W Sądzie Okręgowym w Gdańsku wspierało ją Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego.
- To dosyć precedensowa sprawa. Powołujemy się na ustawę wolnościową, a w pozwie złożyliśmy wniosek o zapytanie do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, czy wyproszenie z restauracji w trakcie posiłku ze względu na karmienie piersią jest dyskryminacją – tłumaczył w rozmowie z TVN24 Krzysztof Śmiszek, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego.
Oddalenia pozwu domagał się z kolei Jarosław Pindelski, właściciel lokalu, który twierdził, że klientki nikt z restauracji nie wypraszał, a jedynie została ona poproszona – i to na wyraźną prośbę pozostałych gości restauracji – aby zachowała dyskrecję. Sam do winy się nie poczuwał, a wręcz czuł się poszkodowany, ponieważ po nagłośnieniu sprawy przez media dochodziły go nieprzychylne komentarze, ucierpiał także wizerunek jego restauracji. Domagał się przeprosin i oddalenia pozwu, a jeśliby został oddalony, miał nie dochodzić odszkodowania.
Ostatecznie pozew oddalił dopiero Sąd Okręgowy w Gdańsku, który w precedensowym wyroku uznał, że do dyskryminacji nie doszło. Nie wiadomo jeszcze, czy pani Liwia złoży apelację.