Chciałabym, żeby każda z nas pamiętała, że zasługuje na szczere "kocham"

Ewelina Dobosz – autorka książek, które pokochały Polki, mówi o początkach swojej twórczości, sile realizmu w literaturze i o tym, jak pisanie pomaga w drodze do odnalezienia samej siebie.

Źródło zdjęć: © materiały partnera

28.10.2024 09:56

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

1. Od biologii molekularnej do bycia zawodową pisarką. Ewelina, co się stało, że postanowiłaś chwycić za pióro? 

Biologia, technikum farmaceutyczne, księgowość – to wszystko próby znalezienia dla siebie najlepszej drogi. Pisać uwielbiałam od zawsze, ale chyba nawet nigdy nie marzyłam o tym, żeby zajmować się tym zawodowo. Przelewałam myśli i marzenia na papier, ale nigdy nie odważyłam się poświęcić energii na napisanie książki. Któregoś razu, w obliczu trudnych chwil w moim życiu, poczułam impuls, by spisać swoją historię. W trzy miesiące powstała pierwsza powieść, którą po prostu rozesłałam do wydawców. 

Ewelina Dobosz
Ewelina Dobosz© materiały partnera

2. Twoje książki często poruszają kwestie kobiecości. Czy czujesz, że Twoje historie mogą inspirować współczesne kobiety i być głosem w dyskusji o ich sile, wyzwaniach i marzeniach? 

Marzę, by tak było. Od początku stawiam na realizm. Tworzę postacie, które mogłyby normalnie funkcjonować w naszym świecie. Poruszam problemy, z którymi mierzy się duży odsetek społeczeństwa. To sprawia, że wiele moich czytelniczek może odnaleźć w tym wszystkim siebie. Chciałabym, żeby każda z nas pamiętała, że zasługuje na szczere "kocham". Bardzo często dostaję informacje zwrotne od kobiet, którym moje historie dały nadzieję lub trochę ukoiły ból. W takich momentach nic nie cieszy mnie bardziej.

3. Twoje powieści pełne są chemii między bohaterami. Skąd czerpiesz inspiracje do tworzenia tych namiętnych, pełnych napięcia relacji? Czy zdarza Ci się wzorować na własnych doświadczeniach, a może obserwujesz ludzi dookoła siebie i to od nich czerpiesz inspirację? 

Staram się tworzyć historie nieoparte na czyichś doświadczeniach, ale to często jest niemożliwe. Jestem przekonana, że część wydarzeń, z którymi się spotkałam w późniejszym czasie przelewam na papier, chociażby w zmienionej formie. Niemniej tworzenie tych pełnych napięcia relacji to dla mnie bardzo trudne zadanie. Pomaga mi muzyka, pełne skupienie i próba wczucia się w emocje bohaterów i bohaterek. To trudne do wyjaśnienia, ale staram się naprawdę ożywiać tworzone postacie.

4. Relacja między bohaterami to też często odbicie naszych własnych pragnień i marzeń. Czy zdarza Ci się fantazjować o tym, jak byś zareagowała na miejscu Amelii? Czy takie osobiste wyobrażenia pomagają Ci w tworzeniu bardziej autentycznych scen miłosnych?

Niemal za każdym razem tak robię. Powiem więcej, próbowałam również fantazjować o tym, jak zareagowałabym na miejscu Kuby. Niemniej nie odnoszę tych pragnień do swoich osobistych preferencji, przynajmniej próbuję tego nie robić. W swojej wyobraźni wcielam się w danego bohatera z konkretnymi cechami i doświadczeniami, a potem próbuję działać tak, by czytelnik i czytelniczka czuli satysfakcję. Ale jak to bywa, w każdej książce jest cząstka autora, choćby nie wiem jak bardzo się zarzekał, że jest inaczej.

5. Czy są granice, których nie przekraczasz podczas opisywania relacji miłosnych, czy wręcz przeciwnie – pozwalasz sobie na pełną swobodę w opisywaniu zmysłów i emocji? Jak balansujesz między subtelnością, a otwartością? 

Opis tych relacji zmienił się diametralnie na przestrzeni moich czternastu książek. Moim kluczem są emocje. Chciałabym, żeby czytelnik lub czytelniczka, wtapiając się w konkretną scenę, wyczuwał emocje bohaterów i by był w stanie sobie wyobrazić bardzo wiele, jednocześnie nie musząc czytać dosadnych opisów scen zbliżenia. Nie każdy to lubi, a na pewnych płaszczyznach wierzę, że wystarczy jedynie podgrzać opisywaną atmosferę. 

© materiały partnera

6. Namiętność często przeplata się u Ciebie z głębokimi uczuciami. Jak dbasz o to, by sceny nie były tylko fizycznym zbliżeniem, ale także emocjonalnym momentem?

Piszę przede wszystkim o miłości i na tym się skupiam. Myślę, że to przychodzi naturalnie. Kiedy pomiędzy bohaterami dochodzi do zbliżenia, czytelnik lub czytelniczka zazwyczaj bez problemu dostrzega uczucie, które się pomiędzy nimi rodzi lub już zrodziło. Nie rozpisuję scen na siłę. Pozwalam działać swoim postaciom. Często mówię, że ja planuję napisać książkę, a bohater z bohaterką sami decydują, że jednak ich historia potoczy się inaczej. I ja im pozwalam. Nie trzymam się schematów.

7. W romansach kluczowe są szczegóły, które budują atmosferę. Jakie najmniejsze, a zarazem najbardziej znaczące detale dodajesz do scen. Zdradzisz nam swoje triki pisarskie?

Bardzo trudne pytanie, bo nawet jeżeli regularnie stosuję jakiś triki pisarskie, to nie umiem ich nazwać. Od razu tworzę bohaterów z całym bagażem doświadczeń i konkretnymi cechami charakteru. Bardzo dbam, by te cechy grały kluczową rolę podczas tworzenia relacji, dzięki czemu każdorazowo udaje mi się stworzyć coś innego. Bardzo często przeżywam z postaciami to, co je spotyka. Na przykład, jeśli chodzi o bohaterów i bohaterki z najnowszej książki, to płakałam, gdy Kuba cierpiał widząc swoją ukochaną z kimś innym, ale też czułam strach, gdy Amelia stanęła przed podjęciem najtrudniejszej decyzji w życiu. Czasami wierzę, że jeżeli ja przeżywałam dany fragment, to czytelnik lub czytelniczka również poczuje te emocje.

Źródło artykułu:WP Kobieta
książkawywiadpremiera