Chodził po sklepie z atrapą ręki. Jego prawdziwa dłoń sięgała po drogie produkty. Pomysłowość złodziejów nie zna granic

Piszczące bramki w sklepach wywołują nerwy i stres nawet u osób, które nie mają nic na sumieniu. Szczególnie gdy muszą tłumaczyć się przed nachalnym ochroniarzem. Tymczasem prawdziwi złodzieje potrafią znakomicie omijać wszelkie zabezpieczenia – z szacunków wynika, że co roku kradną towar wart blisko 5 mld zł.

Złodzieje w sklepach mają swoje sposoby
Źródło zdjęć: © East News

Wiktoria na długo zapamięta niedawną wizytę w jednym z lubelskich marketów. – Weszłam tam tylko na chwilę, bo chciałam kupić owoce. Byłam w sklepie dosłownie kilka minut. Zapłaciłam i podchodziłam już do kasy, kiedy zawołał mnie ochroniarz – relacjonuje.

Postawny mężczyzna kazał jej udać się z nim na zaplecze. – Tłumaczył, że ma nagranie z kamery, na którym zachowuję się podejrzanie. Kiedy weszliśmy do pomieszczenia, zażądałam, żeby pokazał mi to nagranie. Odmówił. Nie chciał także się przedstawić. Powiedział tylko, że muszę pokazać mu, co mam w torebce i kieszeniach płaszcza – opowiada Wiktoria.

Zdenerwowana kobieta wykonała polecenie. – Oczywiście ochroniarz nic nie znalazł, więc zostałam wypuszczona. Jednak nie usłyszałam nawet słowa "przepraszam". Zostałam potraktowana jak pospolita złodziejka. A gdyby na moim miejscu znalazła się starsza osoba z chorym sercem? Wtedy taka sytuacja mogłaby wpłynąć negatywnie na jej zdrowie – uważa Wiktoria.

Zobacz także: Straciła dwa domy i oszczędności. Justyna zaczyna życie od zera w wieku 46 lat

Kiepskie doświadczenia z ochroną sklepów ma również Ewa. – Bardzo często zdarza mi się aktywować alarm na bramkach. Oczywiście nic nie kradnę, ale okazuje się, że piszczenie wywołuje zazwyczaj biżuteria, którą noszę. Ochroniarze nie zawsze dają się jednak przekonać i już kilka razy byłam zapraszana na zaplecze, by udowodnić, że nie jestem złodziejką. Raz zostałam potraktowana tak chamsko, że wezwałam policję i dopiero po przyjeździe patrolu wyjaśniłam sprawę – wspomina Ewa.

Nieprzyjemne przygody spowodowały, iż kobieta z niepokojem odwiedza sklepy z bramkami zabezpieczającymi, a kiedy między nimi przechodzi, często ma duszę na ramieniu. – To jest lekka paranoja, bo przecież nie mam nic na sumieniu, ale kiedy pomyślę, że znów będę miała do czynienia z ochroniarzem, a inni klienci będą się na mnie gapić, to po prostu się stresuję – wyjaśnia kobieta.

Wiertarka pod spódnicą

Nieufność ochrony sklepów i stosowanie różnych zabezpieczeń eliminujących ryzyko kradzieży można zrozumieć po lekturze raportu "Bezpieczeństwo w handlu detalicznym w Europie: wykraczając poza straty" przygotowanym przez firmy Crime&Tech oraz Checkpoint Systems. Z raportu wynika, że co roku złodzieje wykradają z polskich placówek handlowych towar o wartości ponad 1,1 mld euro. Najwięcej produktów ginie w sklepach spożywczych i marketach typu cash&carry (271 mln euro), galeriach handlowych (211 mln euro) oraz na stacjach benzynowych (159 mln euro).

Kto kradnie w sklepach? – Może to być każdy. Z mojego kilkunastoletniego doświadczenia wynika, że są to osoby, które na pierwszy rzut oka nie wzbudzają żadnych podejrzeń. Złodziejkami często okazują się eleganckie i dobrze ubrane panie około 40-tki. Potrafią załadować kieszenie płaszcza drogimi szminkami, perfumami i innymi kosmetykami – opowiada Daniel, pracownik ochrony w dużej krakowskiej drogerii.

Upychanie skradzionych produktów po kieszeniach jest wciąż najczęściej stosowaną metodą wśród sklepowych przestępców, jednak nie brakuje bardziej wyrafinowanych sposobów. Media opisywały historię kobiety, która udawała ciężarną, a pod obszerną sukienką ukrywała hak – na nim jej wspólnik wieszał zrabowane towary, w tym np. dużą skrzynkę z wiertarką.

Inna złodziejka usiłowała wynieść z marketu… komputer z 17-calowym monitorem, używając do tego specjalnych szelek pod sukienką. Prawie się to udało. Wpadła, gdy przy wyjściu wysunęła jej się klawiatura.

Pewien mężczyzna odwiedzał sklepy wyposażony w atrapę ręki. Jego prawdziwa dłoń sięgała po drogie produkty, zazwyczaj perfumy, przez otwór wycięty na plecach kurtki.

Niekiedy w przestępczy proceder angażowane są całe rodziny. – Mama jeździ z dzieckiem między alejkami, a tata po cichutku wkłada pod wózek skradzione fanty. Kiedyś złapałem kobietę, która przyszła do sklepu z kilkuletnim chłopcem i włożyła mu do kieszeni kurtki drogie perfumy. Tłumaczyła później, że to dziecko samo ściągnęło flakonik z półki. Jednak nagranie z kamery monitoringu pokazało coś innego – opowiada Daniel.

Złodziej z kalkulatorem

Sklepy często okradają świetnie przygotowane gangi wyposażone m.in. w sprzęt do usuwania zabezpieczeń oraz specjalne torby. Złodziejskie szajki doskonale wiedzą, gdzie znajdują się strefy nieobjęte monitoringiem, czasami współpracują też z ekspedientkami czy ochroniarzami.

Kradzione jest niemal wszystko, od produktów spożywczych i kosmetyków, po zabawki i elektronikę. Pawła M., sędziego Sądu Okręgowego w Szczecinie, skusiły elementy wkrętarki o wartości 95 złotych. Na dziwne zachowanie mężczyzny zwróciła uwagę ochrona. Nie miał koszyka i kręcił się po sklepie. Przez cały czas był obserwowany przez kamery. W pewnym momencie schował do kieszeni pudełko i wyszedł ze sklepu. Wtedy błyskawicznie został zatrzymany przez ochronę marketu. Sąd pierwszej instancji zdecydował o wydaleniu Pawła M. z zawodu, jednak Sąd Najwyższy zmienił wyrok, obniżając mu tylko wynagrodzenie o 20 proc. na okres dwóch lat.

Sklepowi złodzieje często pozostają bezkarni, ponieważ doskonale potrafią… liczyć. Zwykle kradną towary o wartości poniżej 500 zł, ponieważ wtedy ich działanie jest tylko wykroczeniem, za które co najwyżej otrzymają grzywnę. – Znam pewnego gościa, który chodzi na "akcję" z kalkulatorem i dokładnie wylicza, ile może ukraść, by nie przekroczyć limitu – śmieje się Daniel.

Przyznaje, że ochroniarze są czasami nadgorliwi, ale wynika to także z nacisków właścicieli sklepów. – Jesteśmy rozliczani z efektów, czyli przede wszystkim ograniczenia liczby kradzieży. Jak to zrobić bez kontrolowania podejrzanych klientów? – pyta.

Pamiętajmy jednak, że tylko policja może nas rewidować. Jeśli ochroniarz chce przeszukać nasze kieszenie czy torbę, mamy prawo odmówić i zażądać wezwania policji. Warto zachowywać też paragony z zakupów. Z takim dowodem unikniemy wielu nieprzyjemnych sytuacji.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu: WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Zabrała głos w sprawie nocnej prohibicji. "To jest zabójstwo dla mózgu"
Zabrała głos w sprawie nocnej prohibicji. "To jest zabójstwo dla mózgu"
Najlepsza temperatura do snu. Tak podkręcisz metabolizm
Najlepsza temperatura do snu. Tak podkręcisz metabolizm
Znów zachwyciła kreacją. Postawiła na czerwień i ażurowe wzory
Znów zachwyciła kreacją. Postawiła na czerwień i ażurowe wzory
Już może wlatywać do domów. Pod żadnym pozorem nie dotykaj
Już może wlatywać do domów. Pod żadnym pozorem nie dotykaj
Nie miała objawów. Przy rutynowym badaniu prawda wyszła na jaw
Nie miała objawów. Przy rutynowym badaniu prawda wyszła na jaw
Olśniła w jesiennej stylizacji. Jej buty to prawdziwy hit
Olśniła w jesiennej stylizacji. Jej buty to prawdziwy hit
Witasz się tak z obcym psem? Dajesz mu komunikat "zrobię ci krzywdę"
Witasz się tak z obcym psem? Dajesz mu komunikat "zrobię ci krzywdę"
"Odesłany z sali operacyjnej". Miał przejść ryzykowny zabieg
"Odesłany z sali operacyjnej". Miał przejść ryzykowny zabieg
Grał w serialu "Siódme niebo". Nagranie żony złamało mu karierę
Grał w serialu "Siódme niebo". Nagranie żony złamało mu karierę
"Wstydziliśmy się". Dziś nie ukrywa, z jakich zabiegów korzysta
"Wstydziliśmy się". Dziś nie ukrywa, z jakich zabiegów korzysta
Wpływ skarpetek na zasypianie. Naukowcy przeprowadzili badania
Wpływ skarpetek na zasypianie. Naukowcy przeprowadzili badania
Nie używaj po terminie. Wiele osób nie ma pojęcia
Nie używaj po terminie. Wiele osób nie ma pojęcia