Co kryje tajemnicze "E"?
Niemal każdy produkt, który spożywamy, ma jakieś tajemnicze oznaczenie E... Najczęściej wydaje nam się, że kryje się za tym jakiś niebezpieczny dla zdrowia konserwant. Może tak być, ale nie musi. Bowiem takie oznaczenia oznaczają czasem naturalne składniki. Warto jednak nauczyć się czytać skład żywności, chociażby po to, żeby kupować je ze spokojem i czystym sumieniem, że wiemy, co jemy.
26.11.2012 | aktual.: 07.09.2018 15:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Któż z nas nie zna tego uczucia zdziwienia, kiedy bierze do ręki choćby wędlinę i wydaje nam się, że nic poza mięsem i przyprawami w nim nie ma, a w składzie jest go tylko 60 procent, a reszta to woda, cukier, sól i masa tajemniczego E... Na półkach sklepowych można znaleźć niemal całą tablicę Mendelejewa. I jak tu nie zwariować od tych wszystkich symboli. Bo niby producent ma obowiązek poinformować nas co dodaje do jedzenia, ale cóż z tego skoro większość i tak nie umie rozszyfrować oznaczeń.
Wielu konsumentów w ogóle nie zwraca uwagi na wartości odżywcze, a raczej na cenę i promocje. Z góry zakładają, że w dzisiejszych czasach nic już nie jest zdrowe, bo chemią naszpikowane są nawet warzywa i owoce. Warto jednak znać oznaczenia przynajmniej tych najbardziej szkodliwych substancji i wiedzieć, czego unikać. Jeśli tylko czas na to pozwala, najzdrowiej jest kupować nieprzetworzone produkty i samemu przyrządzać smaczne i niskokaloryczne dania. Paradoksalnie, może się zdarzyć, że sałatka kupiona w supermarkecie choć z założenia zdrowa, może być naszpikowana konserwantami i wzmacniaczami smaku. Tymczasem zawierające dużo chemii jedzenie prowadzi do nadwagi, ale też cukrzycy, miażdżycy i innych chorób. Dlatego warto wiedzieć, co wkładamy do koszyka w sklepie.
Przewodnik po dodatkach do żywności
Nazwa „E” pochodzi od kontynentu – Europa. Lista ta jest sporządzana przez “Komitet Naukowy Technologii Żywności” i zaaprobowana przez Parlament Europejski. I tak, cyfry oznaczają: 100–199 barwniki, 200–299 konserwanty, 300–399 przeciwutleniacze, 400–499 emulgatory, stabilizatory, środki zagęszczające, 500–599 – dodatki o zróżnicowanym przeznaczeniu, 600–699 – wzmacniacze smaku, 700–799 antybiotyki, 900–1299 dodatki do żywności o różnym zastosowaniu, 1300–1400 modyfikowane skrobie. Zacznijmy listę od E najbardziej szkodliwych.
Jeśli znajdziesz je w produkcie, najlepiej odstaw go na półkę
- E104 – żółcień chinolinowa – toksyczny koncentrat, może powodować silne reakcje alergiczne.
- E110 – żółcień pomarańczowa FCF – podobnie jak E104 koncentrat, który może uczulać.
- E210 do E219 - syntetyczny dodatek do napojów gazowanych i konserw, jest rakotwórczy.
- E220 - występuje w sokach owocowych, koncentratach i winie, niszczy i wyjaławia organizm z witaminy B12.
- E221 do E227 - zakłóca czynności jelit.
- E230 do E233 - powoduje zaburzenia funkcji skóry.
- E239 - jest rakotwórczy.
- E249 do E252 - dodawany do serów żółtych i topionych.
- E338 do E341 – dodawane min. do napojów gazowanych fosforany, zakłócają procesy trawienia.
- E621 - glutaminian sodu, syntetyczny wzmacniacz smaku potraw. Badania wykazały, że osoby spożywające potrawy z dodatkiem glutaminianu sodu prawie trzykrotnie bardziej narażone są na otyłość. Nadmiar tej substancji może prowadzić też do utraty wzroku.
- E951 – aspartam, znajdziesz go głównie w produktach typu "light"; zdania na temat tego dodatku słodzącego są podzielone. Część lekarzy twierdzi, że regularnie spożywamy jest rakotwórczy. Inni uważają, że to bezpieczny produkt.
Lista "E" najmniej szkodliwych
- E101 – ryboflawina, czyli witamina B2, wpływa na prawidłowe funkcjonowanie układu nerwowego.
- E140 – chlorofil, naturalny zielony barwnik.
- E160a, E160c, E160e – barwniki karotenowe.
- E162 – czerwień buraczana, stosowana do barwienia deserów, galaretek, dżemów, cukierków, napojów.
- E200 do E203 - dodawane do serów, margaryn.
- E260 do E283 - dodawane do marynat.
Monika Doroszkiewicz (md/mtr)\