Coraz mniej osób na lekcjach religii. Są miasta, gdzie tylko 30 proc. uczniów bierze w nich udział
Edukacja zdalna i częste wprowadzanie polityki do programu nauczania sprawiają, że coraz więcej uczniów jest zniechęconych do lekcji religii. Statystyki Instytutu Statystki Kościoła Katolickiego nie odzwierciedlają realnej sytuacji.
14.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 20:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego podał, że 87,6 proc. wszystkich uczniów chodziło na religię w poprzednim roku szkolnym. Ciężko jest porównać te dane do poprzednich lat, ponieważ Instytut dopiero drugi raz uwzględnił kwestię lekcji religii. W 2018/2019 na lekcje chodziło 88 proc. uczniów.
Jednak wiele wskazuje na to, że w przyszłym roku odsetek będzie znacznie niższy. Urząd Miasta w Szczecinie już wyliczył, że w obecnym roku szkolnym około 40 proc. uczniów nie zdeklarowało się lub zrezygnowało z uczestniczenia w lekcjach religii. Taki sam odsetek jest w Łodzi. Z kolei wrocławski Urząd Miasta informuje, że tylko 32 proc. uczniów szkół ogólnokształcących czy szkół zawodowych jest zapisanych na religię. Tylko o kilka procent więcej jest w Poznaniu.
W Warszawie statystyki jeszcze bardziej dają do myślenia. "Spośród uczniów, którzy na początku września zadeklarowali swój udział w lekcjach religii, do 11 grudnia, zrezygnowało 718 uczniów" - przekazał Andrzej Opala, rzecznik południowopraskiego ratusza, w rozmowie z Radiem Kolor.
W mniejszych miast również nastąpił spadek zainteresowania lekcjami religii wśród młodzieży. W Płocku liczącym ponad 325 tysięcy mieszkańców, 30 proc. uczniów stwierdziło, że nie chce chodzić na religię.
Szkoda czasu i nerwów
Karolina Rutkowska z Grudziądza wypisała się z religii chwilę po tym, gdy dowiedziała się, że lekcji nie będzie już prowadzić świecka katechetka, tylko osoba duchowna. –Słyszałam, że ten ksiądz często porusza kwestie polityczne i jest zaborczy, a ja tego bardzo nie lubię. Poprzednia nauczycielka była fantastyczna. Można było z nią porozmawiać na każdy temat, nawet o aborcji. Próbowała zrozumieć nasze stanowisko, nie narzucała nam swojego, bo twierdziła, że to my na końcu będziemy się rozliczać z Bogiem z tego, co robiliśmy – wspomina tegoroczna maturzystka.
Michalina z Gdańska również zrezygnowała z religii. – Pod koniec poprzedniego roku szkolnego stwierdziłam, że od września wypisuję się z lekcji, bo miałam dosyć naszego księdza, który wmawiał nam, że osoby LGBT są chore psychicznie. Do tego jeszcze wychwalał Andrzeja Dudę i mówił, że ci, którzy na niego nie zagłosują, będą smażyć się w piekle razem z Tuskiem i całą Platformą – opowiada już pełnoletnia nastolatka. – Ja nie interesuję się jakoś specjalnie polityką, ale jak człowiek słyszy takie hasła na lekcji, to ciężko jest opanować nerwy – twierdzi.
– Poza tym przez zdalne nauczanie muszę poświęcać więcej czasu na samodzielne przerabianie materiału. Wolę te dwie godziny w tygodniu przeznaczyć na matmę czy angielski – dodaje Michalina.
Wśród uczniów szkół podstawowych nie ma aż tak wielu osób, które zrezygnowały z religii. Jednak ci, którzy to zrobili, zazwyczaj mieli przykre wspomnienia z poprzednich lat. - Zakonnica wyzywała dziecko od synów szatana za to, że miało koszulkę z czaszką, stawiała jedynkę za zrobienie dyni na Halloween lub wychwalała przed dziećmi Rydzyka – wspomina Marta, mama 15-latka, który od tego roku szkolnego nie chodzi na religię.
– Nie wypisałam go wcześniej tylko dlatego, że uczestnictwo w lekcjach religii było wymogiem, aby móc przystąpić do bierzmowania. Nasza rodzina jest wierząca, dlatego nie chcieliśmy rezygnować z tego sakramentu – dopowiada.
Łukasz Woźniak, świecki katecheta z Poznania, wcale nie dziwi się, że po takich zdarzeniach uczniowie zniechęcają się do lekcji religii. – Jeśli uczniowie w jakiejś szkole rezygnują, to tylko z winy prowadzącego. Księża często sprawiają, że religia jest czasem na spanie albo odrabianie zadań domowych. Ja prowadzę zajęcia bez modlitw i staram się, aby ten przedmiot był traktowany bardziej jako religioznawstwo. Skupiam się przede wszystkim na historii chrześcijaństwa oraz uczę o innych religiach świata – wyjaśnia katecheta.
Łukasz Woźniak podkreśla, że osoby prowadzące lekcje religii mogą poruszać tematy społeczne, ale tylko wtedy jeśli potrafią jednocześnie mieć otwarty umysł i nie oceniać poglądów uczniów. – Dużo zależy od wyobraźni nauczyciela i zdrowego podejścia do ucznia w obecnej sytuacji – tłumaczy.
Słabnące zainteresowanie religią w szkołach niepokoi niektórych duchownych. Biskup świdnicki Marek Mendyk wysłał list do rodziców, w którym zaapelował, aby nie pozwalali dzieciom na wypisywanie z lekcji religii, bo: "Człowiek wierzący ma nie tylko prawo, ale i obowiązek pogłębiać swoją wiarę".
Ponadto ostatnio niektórzy nauczyciele etyki dostają maile z linkiem do petycji ws. wprowadzenia obowiązkowych lekcji etyki dla uczniów, którzy zrezygnowali z religii. Po uzbieraniu odpowiedniej liczby podpisów pismo zostanie skierowane do premiera oraz ministra edukacji i nauki.
"Jako obywatele dotknięci skalą wulgarności i agresji polskiej młodzieży w czasie ostatnich manifestacji ulicznych, poruszeni brakiem szacunku dla odmiennych poglądów, jak również brakiem poszanowania dla sacrum w przestrzeni publicznej, dostrzegając w tych zachowaniach elementarne braki w wychowaniu młodego pokolenia, apelujemy o jak najszybsze wprowadzenie do podstawy programowej w polskim szkolnictwie obowiązkowych lekcji etyki na każdym poziomie nauczania" – czytamy we fragmencie opisu petycji.
Anna, katechetka z woj. małopolskiego, widzi duże zagrożenie w tym pomyśle. – Podejrzewam, że partia rządząca oddeleguje swoich ludzi do wykładania etyki i zafunduje uczniom propagandę rodem z TVP – mówi nauczycielka, która stanowczo jednocześnie prosi o zachowanie anonimowości. – Pracuję w szkole, ale ze wszystkiego muszę rozliczać się przed biskupem. Niewygodne wypowiedzi słono kosztują – wyjawia.
39-latka w ogóle nie dziwi się, że młodzi ludzie nie chcą chodzić na lekcje religii. – Z moich zajęć na szczęście się nie wypisują, bo mówią, że jest ze mnie równa babka, ale w szkole uczy również pewien staroświecki ksiądz i tam frekwencja zaczyna topnieć. Księża generalnie mają coraz gorszą opinię, bo za dużo już jest tych skandali i Kaczyńskiego w kościele – uważa.
Natomiast sami przedstawiciele Kościoła nie dostrzegają jeszcze problemu. Poprosiliśmy o komentarz kurię diecezji warszawsko-praskiej, do której należy Warszawa-Południe i gdzie w ostatnich miesiącach odnotowano znaczący wzrost liczby uczniów, którzy wypisali się z religii. Z odpowiedzi wynika, że nie wiedzą, jak wygląda sytuacja.
- Na ten moment nie dysponujemy danymi, które potwierdzałyby znaczący wzrost liczby uczniów rezygnujących z lekcji religii. Zweryfikowanie, czy taka tendencja występuje, jest szczególnie trudne z powodu epidemii i nauki zdalnej - odpowiedziało nam biuro prasowe diecezji warszawsko-praskiej, jednocześnie zapewniając, że kuria systematycznie podejmuje wysiłki, które mają na celu podnoszenie wartości merytorycznej lekcji religii, tak żeby z przekazywanej wiedzy korzystała jak największa liczba uczniów.
- Przykładem takich działań jest częsta organizacja szkoleń. W tym roku odbyły się warsztaty dla katechetów dotyczące edukacji online - wyjaśnił rzecznik prasowy Jakub Troszyński.