Czuły się upokorzone. Menstruacja wciąż stanowi temat tabu
W XXI wieku miesiączka wciąż bywa tematem tabu. To sprawia, że wiele kobiet nie czuje się dobrze w swoim ciele i próbuje za wszelką cenę ukryć fakt, że ma okres. Poplamione krwią ubranie uważa za wielkie upokorzenie.
17.05.2023 | aktual.: 18.06.2023 13:30
Dlaczego wciąż traktujemy miesiączkę jako coś wstydliwego? - Wynika to przede wszystkim z przekonań pokolenia naszych dziadków i rodziców, a co za tym idzie – wychowania. W wielu domach nie rozmawiało się na tak naturalny temat, jakim jest miesiączka, a dojrzewające dziewczynki dowiadywały się wszystkiego w telegraficznym skrócie od swojej mamy, gdy pojawiło się pierwsze krwawienie i zaniepokojone zgłosiły to swojej opiekunce - mówi Anna Filipowicz, psycholożka, Absolwentka Uniwersytetu SWPS.
I chociaż obserwuje zmianę na lepsze, edukacja seksualna idzie do przodu, a my stajemy się bardziej otwarci na rozmowy, dodaje: - Z przykrością stwierdzam, że minie jeszcze wiele lat, zanim zauważymy znaczącą różnicę w przekonaniach.
Menstruacja = wstyd
Niestety licznemu gronu dorosłych kobiet menstruacja nadal kojarzy się przede wszystkim ze wstydem. Czasami fakt, że się miesiączkuje należało ukrywać, zwłaszcza jeśli było się nastoletnią uczennicą, by nie narazić się na docinki ze strony kolegów. Presja, aby przypadkiem "nie zdradzić się z okresem", u wielu kobiet powodowała tak wielki dyskomfort, że niektóre zmagają się z nim do dziś. Nie pomagali też mężczyźni, koledzy czy partnerzy, u których temat miesiączki wzbudzał obrzydzenie; jak się okazało tak zwany "period shaming", czyli zawstydzanie kobiety z powodu miesiączki, wciąż ma się dobrze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Kiedy chodziłam do podstawówki, o okresie mówiło się wyłącznie szeptem – mówi Marta. – Najgorszy wstyd, to jeśli o okresie dowiedziałby się któryś z chłopaków, byłyśmy z koleżankami przekonane, że to największe możliwe upokorzenie. Chociaż nie, znacznie gorsze było to, że którąś mogło "zalać". Co, oczywiście, przytrafiło się mnie. Miałam bardzo obfitą miesiączkę i kiedy zadzwonił dzwonek na koniec lekcji, wstałam z krzesła i zobaczyłam na nim czerwoną plamę. Niestety, zobaczyły ją też siedzące za mną dziewczyny. Na przerwie uciekłam do toalety, przerażona. Dobrze, że była zima, zawiązałam sobie sweter w pasie, żeby jakoś to ukryć. A kiedy wyszłam, grupa koleżanek patrzyła na mnie, szeptała coś i chichotała. Wróciłam do domu i przepłakałam ze wstydu cały wieczór. Od tamtej pory przez kilkanaście lat miałam kompletną paranoję na tym punkcie, obsesyjnie sprawdzałam, czy nie mam poplamionych ciuchów, a podczas miesiączki nosiłam wyłącznie czarne ubrania.
Wiele dziewcząt doświadczyło nieprzyjemnych sytuacji związanych z miesiączką. Jak radzić sobie ze wstydem, który niestety towarzyszy takim doświadczeniom? - Prawie każda dziewczynka lub kobieta na którymś etapie swojego życia zabrudziła spodnie w szkole czy pracy lub prześcieradło w nocy podczas krwawienia miesiączkowego – mówi Anna Filipowicz.
– Niestety dzieci bywają okrutne i żarty oraz wyśmiewanie w takiej sytuacji są chyba nieuniknione. Przede wszystkim pamiętajmy, że wypadek może przytrafić się każdemu i tutaj potrzebna jest gra zespołowa na linii nauczyciel w szkole oraz rodzic. Zaopiekować należy przede wszystkim emocje tych młodych dziewczyn, by wiedziały, że nie są same i to, co się im przytrafiło, nie jest powodem do poniżających żartów. To świetna okazja do pogadanki na lekcji wychowawczej oraz informacji dla rodziców, by porozmawiali również ze swoimi pociechami. Najważniejsze to nie doprowadzić do eskalacji wyśmiewania i nie dać zgody na żarty z kogoś, komu przytrafiła się taka sytuacja - tłumaczy ekspertka.
– Miałam szczęście - u mnie w domu miesiączka nie była żadnym tabu. I długo myślałam, że to zupełnie normalny temat – opowiada Agnieszka. – Byłam w szoku, kiedy moje koleżanki, i mówię tu już o dorosłych kobietach, idąc do łazienki, chowały w kieszeni podpaskę czy tampon, żeby nikt przypadkiem nie zobaczył, że mają okres. Dlatego sądziłam, że temat menstruacji nie jest w stanie mnie zawstydzić, ale mojemu byłemu chłopakowi to się udało. Podczas jednej z wizyt u niego wyrzuciłam podpaskę zawiniętą w papier do kosza na śmieci. Wieczorem zadzwonił do mnie i podniesionym głosem powiedział, że chyba przegięłam. Nie wiedziałam, o co mu chodzi. Okazało się, że tak go zbulwersowała wyrzucona do śmieci podpaska. Nie wiem, jak ją zobaczył, chyba grzebał w kuble. Powiedział, że to obrzydliwe i powinnam ją zabrać ze sobą, zrobił mi awanturę, nazwał brudaską. Poczułam się okropnie poniżona. Do dziś mam w głowie tę rozmowę, ale teraz bardziej się już z tego śmieję. Dodajmy: on miał ponad trzydzieści lat.
Temat miesiączki wciąż budzi kontrowersje
Dlaczego niektórych temat miesiączki tak bardzo bulwersuje? - Trudno stwierdzić, dlaczego jedne wydzieliny naszego ciała, takie jak łzy, nie powodują u nas obrzydzenia, a inne, takie jak krew czy ślina, już tak. Ma to z pewnością związek kulturowy, środowiskowy i o podłożu psychologicznym – tłumaczy Anna Filipowicz.
– Jeśli mały Jaś w swoim rodzinnym domu nie mógł liczyć na naturalne, bliskie rozmowy na każdy temat, to dorosły Jan będzie mieć problem z entuzjastycznym podejściem do prośby swojej partnerki o dorzucenie na zakupach do koszyka tamponów. A jeśli jeszcze od swoich kolegów słyszał żarty i spłycanie tematu wynikające z braku edukacji i normalizacji, odmówi takich zakupów. Oczywiście normalizacja tematu i otwarte rozmowy nie zmienią faktu, że nie wszyscy lubią widok oraz zapach krwi, i należy pamiętać, że to też jest okej - dodaje.
– W szkole zgłaszałyśmy niedyspozycje na lekcjach WF-u. Ale z czasem nauczycielkę zaczęło denerwować, że nie ćwiczymy. I te, które podejrzewała o oszustwo, wysyłała do szkolnej pielęgniarki, gdzie miały udowodnić, że naprawdę miesiączkują. Byłam tym tak przerażona, że przestałam zgłaszać niedyspozycje – opowiada Aneta.
– Wychowywałam się na wsi, gdzie mieliśmy tylko jeden sklep, wszyscy się znali. Nigdy nie zapomnę dnia, kiedy musiałam iść kupić sobie podpaski u starszego pana sklepikarza. Tak strasznie się wstydziłam, że przez godzinę w domu płakałam z nerwów, ale mama powiedziała, że to nic wielkiego i mam iść. Zrobiłam to, ale później przez miesiąc nie pojawiłam się w sklepie. Wydawało mi się, że sprzedawca tak dziwnie na mnie patrzył, miałam paranoję. Zresztą wśród moich rówieśników okres był traktowany jak coś wstydliwego. Ale już w klasie mojej koleżanki dziewczyny normalnie rozmawiały na ten temat, miały całkowicie normalne podejście. Potem bałam się powiedzieć swojemu pierwszemu chłopakowi, że mam okres. Drugiemu też, w dodatku on się okazał konserwą i uważał, że to ohydne. W wieku dwudziestu kilku lat miał zerową edukację na ten temat, myślał, że przez pięć dni miesiączki kobiecie wystarczy jedna podpaska.
Z czego wynika takie podejście mężczyzn do tematu miesiączki, skąd się biorą ich złośliwe komentarze? Anna Filipowicz kwituje: - Problem w tym, że mężczyźni, gdy dorastają bardzo często nie mają z kim o tym porozmawiać i schemat się powiela. A co zrobić z tematem, którego nie rozumiemy? Najłatwiej jest go wyśmiać i sprowadzić do czegoś »obrzydliwego«.
Dziennikarka współpracująca z Wirtualną Polską, Sonia Miniewicz
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!