Blisko ludziCzy nauczyciel zawsze ma rację?

Czy nauczyciel zawsze ma rację?

Czy nauczyciel zawsze ma rację?
Źródło zdjęć: © Jupiterimages
10.09.2007 10:00, aktualizacja: 01.06.2010 00:04

Prawie każdy z nas zna albo choćby raz w życiu słyszał powiedzenie: „Punkt pierwszy: Nauczyciel zawsze ma rację. Punkt drugi: Jak nie ma racji - patrz punkt pierwszy”. I - choć być może dla wielu z nas jest to dzisiaj nie do uwierzenia - w wielu szkołach było ono kiedyś jak najbardziej przestrzeganie.

Prawie każdy z nas zna albo choć raz w życiu słyszał powiedzenie: „Punkt pierwszy: nauczyciel zawsze ma rację. Punkt drugi: jak nie ma racji - patrz punkt pierwszy”. O ile jednak, słowa te miały jeszcze jakieś znaczenie dziesięć lat temu, to współcześnie dla wielu uczniów, a nawet dla niejednego rodzica, brzmią co najmniej śmiesznie.

Co właściwie się zmieniło przez ten czas? Uczniowie czy nauczyciele? Czy szkoła nadal uczy i wychowuje? Czy dzieci mają tyle samo praw co obowiązków?

Bezstresowy sposób wychowania

Razem z oszałamiającą popularnością bezstresowego modelu wychowania spadł autorytet nauczyciela. Uczniowi wolno wszystko, zamiast obowiązków ma prawo wyrażać własne zdanie bez względu na formę i wypowiadane w nim treści. Rodzice traktując dzieci jako partnerów w dyskusjach i na co dzień, zapominają pokazać im, iż są w życiu pewne wartości, przed którymi należy pochylić czoło. Nie pamiętają również o tym, żeby nauczyć ich okazywania szacunku i pokory wobec starszych, zasłużonych i doświadczonych życiowo ludzi. Stawiając swoje ukochane dzieci w centrum całego świata, zupełnie nieświadomie robią zarówno im, jak i sobie ogromną krzywdę.

Czy szkoła uczy i wychowuje?

W czasach, kiedy uczniowie zakładają nauczycielowi kubeł na głowę, trudno mówić o tym, że szkoła uczy i wychowuje. Skoro proces wychowania nie rozpoczął się w domu, placówka edukacyjna nie jest w stanie stworzyć jego substytutu. Zapatrzeni w swoje wyjątkowe dzieci, rodzice nie zawsze chcą słuchać kontrargumentów nauczyciela. Potrafią nawet bezpodstawnie wykłócać się o prawa i przywileje dla swojego dziecka. W związku z takim stanem rzeczy, nie jest dzisiaj możliwe, aby autorytet nauczyciela cokolwiek znaczył. Co więcej, dla niektórych słowa: autorytet i nauczyciel nawet nie powinny stać obok siebie. Zapominamy przy tym zupełnie, że dobry nauczyciel to przecież prawdziwy skarb.

Nauczyciel to też człowiek

Oczywiście nauczyciele to też ludzie, więc im również zdarzają się błędy, pomyłki i potknięcia. Poza tym, nie każdy z nich „z powołania” wybrał szkołę jako miejsce pracy. Jednak, zanim po raz kolejny – nie słuchając co nauczyciel ma na dany temat do powiedzenia - staniemy po stronie dziecka, powinniśmy się nad czymś poważnie zastanowić. Otóż, czy za parę czy za kilkanaście lat nasza pociecha będzie umiała uszanować i pomóc starszym od siebie ludziom? Czy poda nam szklankę herbaty do łóżka i raz w miesiącu kupi leki w aptece? A może, tak zajęta własnymi sprawami i żyjąca w przeświadczeniu, że jest pępkiem świata, nie będzie widziała nikogo ani niczego poza sobą? I to wcale nie będzie jej wina.

Nauczyciel bijący po łapach

Model surowego, bezdusznego, groźnego, nieprzystępnego i bijącego „po łapach” nauczyciela odszedł już dawno w zapomnienie. I bardzo dobrze. Bowiem paniczny strach przed nauczycielem nie może wpływać pozytywnie na psychikę ucznia. Jednak, w dzisiejszych czasach wszystko posuwa się w przeciwnym kierunku. A to już bardzo niedobrze. Być może niedługo będziemy świadkami sytuacji, kiedy to nauczyciel słucha ucznia a nie odwrotnie. Należy wreszcie uświadomić sobie fakt, że wyznaczając młodemu człowiekowi więcej praw niż obowiązków, nie można go niczego nauczyć, a już na pewno nie można go w ten sposób wychować na odpowiedzialnego i mądrego człowieka. I tutaj nasuwa się pytanie retoryczne: Czy aby na pewno tego chcemy? A może jeszcze nie jest za późno, aby coś zmienić w sposobie wychowywania własnych pociech?

Czasy się zmieniają?

Czasy się zmieniają, więc my też możemy zatrzymać się w miejscu. Nie powinniśmy zapominać o nauce grzeczności i dobrego wychowania. Jeśli nie zapoczątkujemy tych lekcji w domu – szkoła nie da rady naprawić naszego błędu. Można posyłać dzieci na kursy dyskutowania i prowadzenia sporów, ale trzeba im także wpoić przeświadczenie, że nie są sami na tym świecie, a już na pewno nie są najmądrzejsi. I nie chodzi tutaj wcale o obniżanie ich samooceny. Chodzi o to, by wiedziały, kogo należy szanować i przed kim pochylić czoła. A taka wiedza to największa mądrość, jaką jesteśmy w stanie im przekazać. I na pewno, za jakiś czas nam za nią z całego serca podziękują.

Źródło artykułu:WP Kobieta