Blisko ludziPolacy wciąż stosują kary fizyczne. "Powielają schematy, które znają z własnego dzieciństwa"

Polacy wciąż stosują kary fizyczne. "Powielają schematy, które znają z własnego dzieciństwa"

Wielu rodziców wciąż stosuje kary fizyczne
Wielu rodziców wciąż stosuje kary fizyczne
Źródło zdjęć: © Pixabay
Katarzyna Pawlicka
19.04.2021 16:13

Według badań CBOS coraz więcej Polaków jest przeciwnych karom fizycznym wobec dzieci. Niestety, liczby nadal pozostawiają wiele do życzenia, a rozmowy z rodakami potwierdzają, że i w tej kwestii polaryzacja społeczeństwa jest bardzo silna. - Na moje dziecko nie działają żadne inne metody, dlatego używam klapsów – mówi w rozmowie z WP Kobieta pani Beata, matka dwójki dzieci.

Badania CBOS-u na temat stosunku Polaków do kar fizycznych wobec dzieci są przeprowadzane średnio co cztery lata. Najnowsze pochodzą z 2019 roku i według nich 33 proc. badanych uważa, że wobec dzieci nie powinno stosować się żadnych kar fizycznych. To dziesięcioprocentowy skok w stosunku do roku 2012. Niestety, nadal sześciu na dziesięciu rodziców twierdził, że okazjonalny klaps jest dopuszczalną formą kary.

Kary cielesne zakazane przez prawo

W tym kontekście warto przypomnieć jednak, że od 1 sierpnia 2010 roku polskie prawo całkowicie zakazuje kar cielesnych, również wspomnianych "klapsów". Wszystko za sprawą nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie dodanej do Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego.

Chociaż nie przewidziano w niej sankcji karnych za stosowanie kar cielesnych niepowodujących uszkodzenia ciała dziecka, rodzicom lub opiekunom grozi w takiej sytuacji wszczęcie postępowania sądowego przez sąd opiekuńczy, zmierzającego do ograniczenia lub pozbawienia władzy rodzicielskiej.

"Wychowanie bezstresowe to największa głupota"

- Czekam, aż wyleje się na mnie hejt – przyznaje pani Beata, mama dwójki dzieci, która na jednym z kobiecych forów napisała wprost, że stosuje wobec syna kary fizyczne. W rozmowie z WP Kobieta swoje podejście wyjaśnia w następujący sposób:

- Mój syn szantażował nas od najmłodszych lat. Na każde polecenie reagował krzykiem i histerią. Było tak źle, że doprowadzał się do wymiotów, rzucał na ściany i podłogę. Przyznaję, że kiedy inne metody nie działały, po prostu zaczęłam podnosić na niego rękę. Raz, drugi i pomogło. Serce mnie bolało, zamykałam się później w łazience i płakałam, ale wiedziałam, że inaczej nie dam sobie z nim rady.

Pani Beata nie wstydzi się mówić głośno, że jej zdaniem klaps nie jest szkodliwy, a czasem nawet potrzebny.

- Wiadomo, dużo zależy od dzieci. Jedno jest spokojne, a drugie to diabeł wcielony. Powiem to, co powtarzał mi mój tato: "drzewko delikatnie przygina się za młodu. Jak będzie starsze, nie nagnie się, a złamie". Tak samo jest z dziećmi. Trzeba wytyczyć im granice i tego się trzymać konsekwentnie. Wychowanie bezstresowe to największa głupota, na jaką świąt wpadł. Już teraz młodzież zachowuje się jak dzicz. Aż strach pomyśleć, co będzie z kolejnym pokoleniem – przekonuje moja rozmówczyni.

Powielanie szkodliwych schematów

Mariola Kurczyńska, pedagog i doradca rodzicielski przyznaje, że wciąż bardzo często rozmawia z rodzicami stosującymi kary fizyczne.

- Chociaż w naszym kraju od 2010 roku funkcjonuje ustawowy zakaz bicia dzieci, nadal spotykam rodziców, którzy są dumni z tego, że stosują klapsy oraz inne kary fizyczne. Mówią, że dzięki takiemu wychowaniu ich pokolenie jest fajne i chcą tego samego dla własnych dzieci. Rozmawiam też z rodzicami, którzy stosują lekkie klapsy, np. przy odpieluchowaniu, kiedy dziecko zrobi siusiu nie tam, gdzie trzeba – mówi ekspertka w rozmowie z WP Kobieta.

Zdaniem Kurczyńskiej wiąże się to z brakiem wiedzy i umiejętności rodzicielskich. – Rodzice bardzo często powielają schematy, które znają z własnego dzieciństwa. A nie ukrywajmy, że w naszym kraju jeszcze pokolenie temu pas był jednym z podstawowych narzędzi wychowawczych – dodaje pedagog.

Jednocześnie podkreśla, że kary mają wyłącznie negatywne skutki - w ogóle nie są skuteczne, jeśli chcemy wyeliminować całkowicie jakieś zachowanie.

- Kompletnie nie rozumiem, dlaczego kara fizyczna ciągle jest traktowana jak rozwiązanie problemu. Skuteczne długofalowo mogą być tylko dialog i wprowadzenie określonych zasad. Przy czym jeżeli dziecko przekroczy ustalone granice, nadal karanie nie jest uzasadnione – wówczas trzeba z nim porozmawiać, raz jeszcze wytłumaczyć, okazać empatię oraz cierpliwość, w końcu dopiero się uczy i popełnia błędy - przekonuje.

Z rodzicami, którzy wymierzają dzieciom kary fizyczne, styczność ma także Anna Jezuita-Pacek - mama i blogerka działająca w sieci jako Mama pełnosprawna. W rozmowie z WP Kobieta przyznaje:

- Mimo że od lat kary fizyczne są zakazane, nadal niektórzy są zdania, że klaps to nic złego. Dają rady i przestrogi, że bez bicia nie da się wychować dzieci. Powtarzają, że przecież sami dostawali, a wyszli na ludzi i szanują rodziców. Z moich obserwacji wynika, że często są to ludzie, którzy nie radzą sobie w związkach, życiu prywatnym czy zawodowym. Zdarzyło mi się również usłyszeć od bijących rodziców, że robią to, bo brak im cierpliwości i pomysłu, jak nad sobą zapanować, a później dopadają ich wyrzuty sumienia.

Pani Anna jest zdecydowaną przeciwniczką wszelkiej przemocy fizycznej, także klapsów. Sama w dzieciństwie doświadczała takich kar i po latach widzi, jak zły wpływ na jej życie i psychikę miało przemocowe wychowanie.

- Do tej pory, pomimo kilku terapii, borykam się z niskim poczuciem wartości, problemami z decyzyjnością czy wybuchami złości. Przemoc rodzi przemoc. Po latach życia w rodzinie, gdzie najczęstszym argumentem było bicie, ciężko nauczyć się rozmawiać i słuchać – opowiada.

Zdaniem Jezuity-Pacek klaps, jak inne kary fizyczne, nie uczy dziecka niczego poza tym, że ma się bać rodzica. Że lepiej skłamać czy nie podejmować działań, bo można ponieść karę. 

Pas odpowiedzią na wszystko

- Pas był odpowiedzią na pyskowanie, 10-minutowe spóźnienie ze szkoły czy kiepską ocenę. Jednym z moich najwcześniejszych wspomnień z dzieciństwa jest klaps. Gdy miałam może cztery lata, wylałam sok na stolik. Do dziś pamiętam czerwoną plamę na białym obrusie i wściekłego ojca, który przylał mi "tylko klapsa". Pamiętam zupełny brak zrozumienia tej sytuacji, bo przecież zrobiłam to niechcący, i poczucie niesprawiedliwości. To wspomnienie do dziś wywołuje u mnie smutek - wyznaje.

Moja rozmówczyni uważa, że dziecko, wobec którego stosuje się kary fizyczne, jest zastraszone, nieufne, boi się podejm, się przed rozmowami z dorosłymi. Nawet, gdy dzieje się coś bardzo złego.

- Już w dzieciństwie przyrzekłam sobie, że nie będę bić swoich dzieci. Gdy zostałam mamą, okazało się, że to wcale nie jest łatwe. Niejednokrotnie miałam ochotę iść na skróty i "przylać klapa". Ale klaps to dla mnie rodzaj porażki wychowawczej pt. "nie mam argumentów, brak mi cierpliwości i pomysłu, jak zażegnać kryzys" – tłumaczy Jezuita-Pacek.

Jednocześnie podkreśla, że dziecko ma prawo poznawać świat oraz swoje i cudze emocje, ale powinno mieć jasno wyznaczone granice.

- U nas dobrze sprawdzają się jasne zasady. Mimo że syn ma ograniczenia, bardzo dużo tłumaczę, rozmawiam, wyjaśniam. Często też staram się patrzeć na świat oczami dziecka i wychodzić poza swoją strefę komfortu, bo w końcu co złego się stanie, jeśli ciekawski maluch umaże się błotem? Są kwestie, w których można odpuścić zamiast kruszyć kopie – podsumowuje.

Poważne konsekwencje "niewinnego" klapsa

Mariola Kurczyńska uczula, że nawet sporadyczne klapsy zwykle skutkują osłabieniem lub utratą zaufania do rodzica i brakiem poczucia bezpieczeństwa. Relacja między dzieckiem i rodzicem nie tworzy się wtedy prawidłowo: jest oparta na strachu, a nie szacunku, autorytecie i miłości.

- Klaps zawsze jest formą przemocy. Dziecko przejmuje go do swojego kanonu zachowań i będzie w taki sam sposób traktowało słabszych rówieśników czy zwierzęta – tłumaczy ekspertka.

- Natomiast jeżeli kary fizyczne są podstawowym narzędziem wychowawczym, prowadzą do zmian w strukturze mózgu, zaburzeń emocjonalnych oraz zmniejszenia ilorazu inteligencji. Bite dziecko w dorosłym życiu będzie miało tendencje do szukania przemocowego partnera, depresji i zaburzeń psychicznych – przestrzega pedagog.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (612)
Zobacz także