Czy seks w sieci to już zdrada? Zanim odpowiesz, przeczytaj
Wyglądali na świetnie rozumiejącą się parę. Byli małżeństwem trzy lata, kiedy urodziła się Hania. Po pięciu latach od ślubu ona przyłapała go na zdradzie.
W idealnym związku
Anka i Maciej poznali się na studiach. Oboje kochali chodzenie po górach i wycieczki rowerowe. Najpierw byli przyjaciółmi. Ślub wzięli kilka lat później. Praca, mieszkanie. W ich życiu pojawiła się córka – Hania.
ONA
– Ciąża była cudownym czasem. Byliśmy sami, bez rodziców i teściów. Dużo rozmawialiśmy, wyobrażaliśmy sobie, jak to będzie, kiedy zostaniemy rodzicami.
ON
– Dwie kreski na teście zaskoczyły nas. Planowaliśmy dziecko, ale chyba się nie spodziewaliśmy, że tak szybko nam się uda. Kiedy urodziła się Hania, oszalałem na jej punkcie. To prawda, że mężczyzna czuje się ojcem dopiero, kiedy może wziąć dziecko na ręce, a prawdziwa więź tworzy się przez kilka pierwszych miesięcy życia dziecka.
Hania rosła, a Ania miała poczucie, że bez obecności osób trzecich wspólnie z mężem dzielą obowiązki. Bardzo dbała o to, by nie dopuścić do tego, przed czym wszyscy ostrzegają – odtrąceniem mężczyzny, kiedy kobieta całą swoją uwagę skupia na dziecku. Ona karmiła, a on kąpał, na zmianę wstawali w nocy. Wspólnie chodzili na spacery. Tylko Anka zmęczona codzienną rutyną przestała o siebie dbać.
Czyżby kryzys?
Hania nie miała jeszcze roku, gdy wyjechali w trójkę w góry, dla potwierdzenia, że choć tyle się zmieniło, oni nadal mają pasję i ją realizują. Coś jednak zazgrzytało. - Zobaczyłam zdjęcia z gór i przeraziłam się swoim wyglądem. Nie wiem, dlaczego wcześniej tego nie widziałam. Otyła, w szerokich spodniach, matka Polka, którą nigdy nie chciałam być - wspomina Anka. Maciej tego czasu nie wspomina zbyt dobrze. - Hania wyciągała z nas energię. Byłem też zmęczony zmęczeniem żony. Rozumiem, że można nie dosypiać, że rutyna sprawia, że zaplątujemy się w jakiejś dziwnej atmosferze i nastroju. Ale ja też tam byłem, też pomagałem. Czułem się niewidoczny. To, że wstawałem do Hani w nocy, nic nie dawało, Anka i tak wieczorem zasypiała razem z dzieckiem – mówi.
Zobacz też:
Walka o lepsze
Anka postanowiła wziąć się za siebie. Dieta, sport, zdrowe jedzenie w domu. Piekła chleb, robiła sałatki, wymyślała wyjątkowe dania. Miała poczucie, że robi to dla siebie, ale przede wszystkim dla Macieja, dla ich związku. Chciała mu pokazać, że nadal o siebie dba, w ten sposób udowodnić mu, że zależy jej, by w jego oczach być cudowną kobietą, nie tylko matką. On natomiast, pomimo całej miłości do córki, chciał mieć w domu także kobietę. - Ktoś może powiedzieć – męski egoista. Ale to nie tak. Wy kobiety wymagacie od swoich partnerów, by o was dbali, chcecie, by dawali wam poczucie bezpieczeństwa. Co więcej, zależy wam na tym, by w naszych oczach czuć się wyjątkowo i atrakcyjnie. I was nikt nie nazywa egoistkami. A nam zależy na tym samym. Wtedy, gdy Hania miała około roku, tęskniłem za spojrzeniem pełnym namiętności. Ponownie chciałem poczuć się jak mężczyzna, który pociąga kobietę, którą kocha. Tyle tylko, że widziałem poplamioną koszulkę żony i ją samą zasypiającą wieczorem przy Hani – opowiada.
Inny punkt widzenia
Ance wydawało się, że w jej związku wszystko powoli wraca na dobre tory. Wyznała przyjaciółce, że po długim czasie znowu poczuła, że są małżeństwem. Mówiła, że to dobry czas w ich życiu, szczęśliwy. Z punktu widzenia Macieja rzeczywistość wyglądała inaczej. - Nasze rozmowy sprowadzały się do tego, co Hania jadła, ile spała, co zrobiła. Jaki jest plan na jutro, na pojutrze, co wspólnie w trójkę zrobimy w weekend. Byliśmy jak dobrze naoliwiona trójczłonowa maszyna – ocenił. Anka miała natomiast poczucie, że właśnie tak powinno wyglądać ich życie. Kiedyś podczas kolacji ze znajomymi Maciej powiedział, że w domu brakuje mu kobiety. Obruszyła się. Przecież tak się starała.
ONA
- Śmiałam się, że on się starzeje. Że wstaje nerwowy, strzela fochy, nie może spać. Bywało, że czułam się nieswojo, budząc się w środku nocy, kiedy on siedział przy komputerze. Myślałam, że to taki etap. Kwestia wieku, nie wiem… Próbowałam nie widzieć tego, co wokół.
ON
- Nie zauważała mnie. Byłem w jej oczach ojcem, partnerem do podziału domowych obowiązków. Kumplem. Kobiety myślą, że jesteśmy zakodowani na seks. Szybki numerek wieczorem i załatwione, odkreślone. Ale my potrzebujemy dodatkowych bodźców, które stereotypowo przeznaczone są dla kobiet – uwodzenia, spojrzeń, namiętności.
Narastanie problemów
Jej niepokój wzbudził kiedyś sms przeczytany przypadkiem. Od kobiety, której nie znała. Nigdy nie przeglądali sobie telefonów, znali swoje hasła do poczty. Nawet chodzili osobno na imprezy. Zaufanie było podstawą ich związku. Ale ona przestała czuć się komfortowo. Miała wrażenie, że w czasie seksu on traktuje ją przedmiotowo, jest nieobecny, jakby jej nie widział. Nie rozmawiali o tym, może nie chcieli widzieć problemu. A może ona bała się pytać, czy coś jest nie tak. Wolała tkwić w przekonaniu, że wszystko dobrze się układa. Na zewnątrz byli nadal świetną parą.
ONA
Kiedy zasieje się w tobie ziarnko niepewności, to nie chce wyjść. Wręcz przeciwnie - każe rozejrzeć się dookoła, przyjrzeć, czy czegoś nie przegapiasz. To nie było węszenie, to raczej poczucie, że dzieje się coś złego, pomimo wciąż tkwiącej we mnie pewności, że nasz związek wszedł w zupełnie nową szczęśliwą fazę.
ON
Jak się zaczęło? Zwyczajnie od reklamy gdzieś na boku strony. Kiedy żona spała, nie reagując na moje prośby, byśmy razem spędzili wieczór, ja mogłem chociaż popatrzeć na nagie laski w sieci. Myślałem, że tyle mojego. Przecież nie robię nic złego. Później już było prosto, trafiasz na stronę, czat, ty zaczepiasz, ktoś zaczepia ciebie, zamykacie się w wirtualnym pokoju. Najpierw otwarta rozmowa o tym, jaki seks lubisz, na co masz ochotę. A później ona – ta po drugiej stronie robi to, o czym mówisz, opisuje ci wszystko dokładnie. Nigdy z Anką nie rozmawiałem tak o seksie, nie wiem czemu.
To, co nieuniknione
Anka nie wytrzymała i pewnego dnia sprawdziła jego pocztę. Nie czuła się z tym dobrze, to jak zdrada – zaglądanie komuś w prywatność bez pozwolenia, nawet tej najbliższej osoby. Zobaczyła maile, zdjęcia przysłane od różnych kobiet, czasami nie twarz była ważna, ale ich waginy czy piersi. Jego zdjęcia też były – nagie, bez pokazywania twarzy. Wysyłane w odpowiedzi. W szoku złapała jego telefon, sms-y po północy od nieznanych numerów: „Jestem”, „Śpisz? Czekam.” Zarejestrowany seks na Skype.
ONA
- Kręciło mi się w głowie. Zwymiotowałam. Potem siedziałam pod ścianą, Hanka bawiła się klockami, a ja jak odrętwiała gapiłam się w jeden punkt. Nie wpadłam w szał. Musiałam wszystko sobie poukładać. Wydrukowałam zdjęcia. I czekałam. Sama nie wiem na co.
ON
- Kiedy rzuciła mi zdjęciami w twarz w środku nocy, w pierwszym momencie pomyślałem, o co jej do cholery chodzi? O co afera? O kilka zdjęć nagich kobiet na mojej poczcie?! Co w tym złego? Przecież żadnej z nich nawet nie dotknąłem. To tylko taka zabawa, która nikomu nie robi krzywdy.
Maciej nie miał poczucie, że zdradził żonę. Zarzekał się: Nigdy w życiu bym jej nie zdradził. Nie mógłbym. Kocham ją. Seks w sieci to zdrada? Poważnie? To co by było, gdybym faktycznie z jedną z nich się umówił w realu? – myślał wówczas rozdrażniony.
Anka wspomina, że Maciej zachowywał się, jakby to on był ofiarą. Jakby to kobiety go nagabywały, przysyłały mu zdjęcia, o które on przecież w ogóle nie prosił. Kiedy pytała, skąd miały jego numer telefonu, milczał. Kiedy mówiła, że przecież on też do nich pisał, nie odpowiadał. Kiedy w końcu powiedział: Pomyśl, co one o mnie myślą. Facet, który ma żonę i dziecko siedzi w nocy przed kompem i pieprzy się z obcymi laskami? , nie wytrzymała. Dostała szału, krzyczała, że nigdy nie pozwoli mu się dotknąć, że go nienawidzi, że gdyby nie Hania, już dziś kazałaby mu się spakować.
Czuła się zdradzona i upokorzona. Mężczyzna, którego kochała, któremu ufała bezgranicznie, zamiast powiedzieć: Kochanie, mamy problem. Coś jest nie tak w naszym związku, uciekł w swój świat. A on powtarzał, że chciał jedynie poczuć się znowu mężczyzną, którego pożąda kobieta. To nic, że namiętność była wirtualna. Jemu dawała namiastkę tego, czego brakowało mu w domu. Nie powiedział tego Ance? A może próbował, a ona nie słuchała pochłonięta tysiącem innych rzeczy.
Budowanie ze zgliszczy
Anka wspomina rozmowy z przyjaciółkami: Ile razy pytałyśmy siebie nawzajem, co byś zrobiła, gdyby cię zdradził? Podczas tych rozmówi często definiowałyśmy tę zdradę. Jedna mówiła, że seks z inną kobietą skreśla mężczyznę od razu, inna, że nigdy nie zniosłaby, gdyby on był zafascynowany inną kobietą, a zdrada fizyczna byłaby jedynie wynikiem tej fascynacji - wspomina Anka. - Nigdy nie przypuszczałam, że zdrada może mieć jeszcze jedno oblicze – dodaje.
Pytam, czy wie, czy kiedyś z którąś się z nich się spotkał. - Nie wiem, nie interesowało mnie to. Jakie miało znaczenie? Zdradził nas. Poszedł na łatwiznę, zapełniając sobie w najbardziej prymitywny sposób braki, które odczuł w naszym małżeństwie – odpowiada Anka.
Maciej długo nie rozumiał, co się wydarzyło. - Przyszedł moment, kiedy dotarło do mnie, jak Anka to odebrała. Odważyłem się w końcu spojrzeć na całą sytuację jej oczami. Ona powtarzała: Postaw się w mojej sytuacji. Odwróć ją. To ja siedzę w nocy przed kompem i jestem jedną z tych kobiet, które wysyłają zdjęcia obcym mężczyznom. Bałem się, że ją stracę. Że już nigdy nie odzyskam.
Pół roku życia obok. Później rozmowa, łzy, deklaracja, że on już nigdy i że ona wybaczy, zapomni. Dwa lat udawania, że wszystko wróciło do normy i że znowu są ze sobą szczęśliwi. Nikt nie wiedział, co się między nimi wydarzyło. Na zewnątrz nadal byli dla innych związkiem godnym naśladowania.
W końcu ona nie wytrzymała. Poszła na terapię. - Byłam jak wyzuta z pożądania. Ale tylko wobec mojego męża. Pociągali mnie inni mężczyźni. Fantazjowałam o nich, żeby pobudzić wyobraźnię podczas seksu z mężem. Z drugiej strony widziałam, jak on się starał wszystko naprawić. Nie mogłam już tak dłużej. Miałam poczucie, że mogę z nim żyć, ale na boku chciałam mieć kochanka – wspomina. W końcu zdecydowali się na wspólną terapię.
Minęło pięć lat. Dziś dopiero mówią, że to ciężka praca, że walka o ten związek nauczyła ich wiele. - Tego nie da się zamieść pod dywan, przejść do porządku dziennego, udając, że nic się nie wydarzyło, że zapewnienia, że już nigdy więcej nie wystarczą – mówi Anka. Maciej dzisiaj wie, gdzie jest granica, której już nigdy nie chce przekroczyć. - Nauczyliśmy się siebie słuchać i rozmawiać, nawet o tych najtrudniejszych rzeczach. Jesteśmy mocniejsi. Ja jestem – wyznaje.
Pytam jeszcze Ankę, co by zrobiła, gdyby zdradził ją fizycznie, realnie, czy byłoby trudniej? - Nie ma dla mnie żadnej różnicy pomiędzy jedną zdradą a drugą. Zdrada to upokorzenie drugiej osoby, bez względu czy ma miejsce w wirtualnym czy rzeczywistym świecie – podsumowuje.
Ewa Raczyńska - nasza królowa spokoju. Kiedyś zapomniała o tym, co kocha robić, na szczęście sobie o tym przypomniała. Dlatego teraz tu jest. Uwielbia rzeczy, które przychodzą trudno. Kiedyś zamieszka w Bieszczadach.