Czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie? One już znalazły odpowiedź
Keanu Reeves związał się ze swoją przyjaciółką po 10 latach znajomości. Kasia bała się związku z przyjacielem, a dziś świętują 2. rocznicę związku. Tego typu relacja nie sprawdziła się jednak u Wiktorii. Czy warto rezygnować z platonicznej miłości na rzecz tej romantycznej?
Kiedy Keanu Reeves pojawił się na czerwonym dywanie z nową partnerką, od razu wzbudził sensację. Aktor od kilku miesięcy spotyka się bowiem ze swoją przyjaciółką, którą zna od ponad 10 lat, i z którą prowadzi wspólny biznes. Patrząc na ich związek, pojawia się pytanie, czy przyjaźń może przerodzić się w romans, oraz czy to ma szansę przetrwać?
"Ale ja cię kocham"
Wielu specjalistów zgadza się, że związek wynikający z przyjaźni to najbardziej stabilny typ relacji. – Dobry związek powinien wręcz opierać się na przyjaźni. Pożądanie z czasem słabnie i ważniejsze stają się dla nas inne aspekty relacji. Jeśli zdecydujemy się związać z naszym przyjacielem, nie tylko skróci to czas wzajemnego docierania się, ale też będzie solidnym fundamentem. Na początku możemy mieć co prawda problem ze sferą seksualną, która będzie się wydawać dość nienaturalna, ale z czasem wszystko jesteśmy w stanie wypracować – tłumaczy psychoterapeutka Kinga Kołodziej.
Kasia spotyka się z Maćkiem od 2 lat, mimo że znają się od 6. Przez 4 lata ich relacja opierała się tylko na przyjaźni, która z czasem przerodziła się w uczucie. – Poznałam Maćka, kiedy spotykałam się z jego przyjacielem. Na początku w ogóle nie myślałam o tym, że moglibyśmy być razem. Zawsze mogliśmy ze sobą pogadać, mieliśmy w sobie ogromne wsparcie. Oburzałam się, kiedy ktoś mówił, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje. Przecież ja miałam Maćka – mówi 20-letnia redaktor z Warszawy.
Z czasem okazało się, że starszy o 2 lata Maciek ma wobec Kasi inne zamiary. – Zaczęłam podobać mu się jako dziewczyna, a nie tylko przyjaciółka. Chodziliśmy na randki, chociaż budziło to we mnie ogromne obawy. Byłam przerażona tym, że nam nie wyjdzie i stracę najlepszego przyjaciela – dodaje.
Sytuacja zmieniła się, kiedy Kasia pierwszy raz usłyszała od Maćka wyznanie miłości. – Siedzieliśmy wtedy w McDonald's i powiedziałam mu, że boję się, że ten związek nie wyjdzie. Męczyło mnie to. Wtedy Maciek powiedział: "ale ja cię kocham". I jakoś tak "kliknęło". Od tego czasu czułam, że będzie dobrze – wspomina 20-latka.
Za kilka dni będą obchodzić drugą rocznicę związku, mieszkają razem i cieszą się każdym dniem spędzonym w swoim towarzystwie. – Bardzo się kochamy, ale też bardzo lubimy, a to chyba najważniejsze. Nadal oglądamy filmy, nadal jesteśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółmi, nadal śmieszą nas te same głupie rzeczy – puentuje Kasia.
Tak i nie
Wśród zarzutów wobec związku wynikającego z przyjaźni, bardzo często pojawia się argument o szybkim popadaniu w rutynę i braku "świeżości" relacji. Tak było w przypadku Wiktorii, która po 6 latach przyjaźni postanowiła przenieść ją na wyższy poziom. – Z Adamem znaliśmy się od liceum. Mieliśmy wspólnych znajomych i chodziliśmy na te same imprezy. Na początku każde z nas było w związku, więc gadaliśmy ze sobą dosyć rzadko. Mimo to czuliśmy się świetnie w swoim towarzystwie – zaczyna opowieść 25-letnia specjalistka od PR-u.
Kiedy związki Wiktorii i Adama się rozpadły, znajomość przerodziła się w przyjaźń i niemal codzienne rozmowy. – Bardzo się zżyliśmy. Wspieraliśmy się po rozstaniach, mieliśmy mnóstwo wspólnych tematów. Był mi najbliższą wtedy osobą. Uważałam, że jest przystojnym mężczyzną, jednak nie planowałam wiązać z nim swojej romantycznej przyszłości – tłumaczy Wiktoria.
Wszystko zmieniło się, kiedy po jednej z imprez Adam został u Wiktorii na noc. – Rozpętała się koszmarna burza, a Adam przyjechał do mnie rowerem. Postanowiliśmy, że prześpi się na kanapie i rano wróci, kiedy pogoda się uspokoi.
- Siedzieliśmy w salonie, rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się i Adam mnie pocałował. To było dość niezręczne, ale zasiało we mnie ziarno niepewności. Nie wracaliśmy do tego przez jakiś czas, chociaż zmieniło się nasze nastawienie. Coraz częściej mimowolnie szukaliśmy kontaktu fizycznego i traktowaliśmy się z ogromną czułością. W końcu postanowiliśmy spróbować być razem. I to był błąd – wspomina kobieta.
Szybko okazało się, że mimo najszczerszych chęci, związek Wiktorii i Adama nie ma szans przetrwać. Para miała zupełnie inne oczekiwania względem romantycznej relacji. Rozstali się po roku. Mimo to wciąż pozostają najlepszymi przyjaciółmi. – Może to wydaje się dziwne, ale nam udało się wrócić do punktu sprzed pocałunku. Zero podtekstów seksualnych i kontaktów fizycznych. Takie ustaliliśmy zasady i tego się trzymamy. W tym roku mija 9. rok naszej znajomości.
26 lat
W wyszukiwarkę wystarczy wpisać "związek z przyjacielem", żeby na ekranie pojawiło się ponad 26 mln wyników. Wśród nich dominuje pytanie: "Związek z przyjacielem – czy warto?". Odpowiedź znalazła Milena, która po 26 latach i jednym rozwodzie odkryła, że miłość jej życia jest tuż obok.
- Znaliśmy się 26 lat. Wychowywaliśmy się jednej miejscowości i mieszkaliśmy na jednym osiedlu. Uwielbialiśmy spędzać ze sobą czas, ale nie czuliśmy do siebie pociągu fizycznego. Mogliśmy liczyć na siebie w każdej sytuacji. Kiedy zmarł mój tata, Olek był przy mnie i pomógł mi przejść przez ten trudny czas. Na studiach nasz kontakt nieco zelżał, ale wciąż byliśmy blisko – wspomina dziś 42-letnia Ślązaczka.
Z biegiem czasu zarówno Milena, jak i Olek, znaleźli innych partnerów. Ona wzięła ślub, on rozstał się z narzeczoną po kilku latach. Kiedy 42-latka odeszła od męża i wróciła w rodzinne strony, znów zaczęła częściej spotykać się z dawnym przyjacielem.
- W końcu dotarło do mnie, że to jest wspaniały mężczyzna, który nigdy mnie nie zawiódł i kocha mnie, jak nikt inny. Bałam się, że on nie odwzajemni moich uczuć, na szczęście tak się nie stało. W końcu, po prawie 1,5 roku "podchodów", zaczęliśmy być razem. W maju wzięliśmy ślub. I jest idealnie – mówi Milena.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl