"Diabeł zbiera swoją armię". Mai Frykowskiej puściły nerwy
Maja Frykowska otwarcie mówi o swojej wierze w Boga. Jej celem jest ewangelizacja ludzi. Gdy ktoś krytykuje jej religijność, nie przejmuje się, bo uważa, że te osoby należą do "armii diabła".
Wiele lat temu Maja Frykowska była zbuntowaną i wyzwoloną celebrytką, która wzbudzała duże kontrowersje. Jednak jej życie diametralnie się zmieniło, gdy się nawróciła. Religijna gwiazda kieruje się bożymi przykazaniami, a jej celem jest ewangelizacja ludzi. Z racji tego, że Frykowska otwarcie mówi o swojej więzi z Bogiem, często jest krytykowana. Zauważa, że nie tylko ona, ale również inne osoby publiczne, gdy opowiadają w mediach o wierze, są negatywnie oceniane.
Frykowska: Księciem tego świata jest diabeł
Maja Frykowska w wywiadzie dla Plejady wyznała, że zupełnie nie interesuje jej opinia ludzi. Dla niej jest najważniejsze, by Bogu podobało się jej świadectwo wiary.
"Na pewno po naszej rozmowie będzie opinia, że "Frykowska odjechała". I bardzo dobrze, ponieważ mnie nie interesuje, co mówi o mnie człowiek, mnie interesuje, co myśli o mnie Bóg. Świadectwo to nie jest paplanina, to jest styl życia, który pokazujesz innym. Swoją postawą przekonujesz do swoich poglądów" - podkreśliła gwiazda.
Frykowska uważa, że żyjemy w czasach wielkich przemian, przebudzamy się, by lepiej odróżnić dobro od zła. Jednak jej zdaniem tuż obok osób nawróconych, idą osoby należące do "armii diabła". Dlatego też katolicy byli i będą przez nich dyskryminowani.
"Jeśli chodzi o kościół katolicki, o chrześcijan, to właśnie wszystkie wojny, spory odbywały się na polu religijnym. To jest czas przebudzenia. Księciem tego świata jest diabeł.To nie jest facet z rogami, to nie jest kozioł, to jest byt, Biblia o tym mówi. On zbiera swoją armię ludzi i Bóg pozyskuje swoich ludzi. Mnie jest szkoda tych, którzy reagują hejtem na świadectwo wiary. Dowartościowują się tym, że komuś dowalą. To nie jest boża postawa" - skwitowała Maja Frykowska w rozmowie z Plejadą.
Zobacz także: Od "Mamo, daj 10 zł" po "Babciu, spłać mi kredyt". Młodzi chcą żyć za pieniądze bliskich?