GwiazdyDlaczego nas nie rozumieją?

Dlaczego nas nie rozumieją?

Dlaczego nas nie rozumieją?
Źródło zdjęć: © 123RF
31.07.2012 12:22, aktualizacja: 14.08.2012 10:39

Każdy, kto przekazuje komunikat innej osobie, pragnie, aby on do niej trafił. Ważne jest, aby zarówno treść wypowiadanych zdań była jasna i tak sformułowana, aby mogła dotrzeć do adresata, jak też, aby on był gotowy na jej wysłuchanie oraz zrozumiał ją zgodnie z intencją nadawcy.

Każdy, kto przekazuje komunikat innej osobie, pragnie, aby on do niej trafił. Ważne jest, aby zarówno treść wypowiadanych zdań była jasna i tak sformułowana, aby mogła dotrzeć do adresata, jak też, aby on był gotowy na jej wysłuchanie oraz zrozumiał ją zgodnie z intencją nadawcy.

Wbrew własnym potrzebom wysłuchania, zrozumienia itp. często nie jesteśmy niestety uważni na to, co mówimy, jakim tonem wygłaszamy komunikaty i jakich słów używamy. Tym bardziej nie zastanawiamy się nad tym, jakie skutki może wywołać u odbiorcy to, co przekazujemy, jak też nie sprawdzamy, w jaki sposób zrozumiał to, co powiedzieliśmy.

W domach rodzinnych, w szkole i w społeczności dzieci uczą się języka, który choć jest zrozumiały jako ojczysty język, nie pomaga jednak w pełni porozumieć się z drugim człowiekiem. Thomas Gordon w książce „Wychowanie bez porażek w szkole” (Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1995) zwraca uwagę na to, że zamiast empatii, zachęty i motywacji, rodzice i nauczyciele stosują „język nieakceptacji”.

Wymienia tam 12 blokad komunikacyjnych: (1) nakazywanie, komenderowanie, polecanie; (2) ostrzeganie, groźba; (3) moralizowanie, głoszenie kazań, „powinieneś/powinnaś”; (4) doradzanie, sugerowanie, proponowanie rozwiązań; (5) pouczanie, robienie wykładu, dostarczanie logicznych argumentów; (6) osądzanie, krytykowanie, dezaprobata, potępienie; (7) obrzucanie wyzwiskami, wyśmiewanie, ośmieszanie; (8) interpretowanie, analizowanie, diagnozowanie; (9) chwalenie, aprobowanie, wydawanie ocen pozytywnych; (10) uspokajanie, okazywanie współczucia, pocieszanie, podnoszenie na duchu; (11) wypytywanie, indagowanie, krzyżowy ogień pytań; (12) odwracanie uwagi, sarkazm, dowcipkowanie, zabawianie.

Używając tego typu języka, nie nawiązujemy kontaktu z drugim człowiekiem, nie pozwalamy mu na to, aby mógł wyrazić siebie, zrozumieć naszą informację zwrotną, prośbę czy inny komunikat skierowany do niego. Skupiając się tylko na własnej perspektywie, nie okazujemy empatii rozmówcy, nie pomagamy mu wziąć odpowiedzialności za swoje emocje, samodzielnie podjąć decyzji co do pożądanego zachowania czy działania.

Zamiast osiągnąć zamierzone cele, uzyskać zrozumienie, nawiązać kontakt, wspomagać, zachęcać i budować kontakt, stosując blokady niszczymy relacje, wywołując niechęć, opór i brak motywacji do współpracy.

Na poziomie osądów, porównań, diagnoz, analiz itd. – czyli racjonalizacji tego, o czym mówimy, interesujemy się głównie tym, kto jest lub nie jest czymś lub kimś. Marshall B. Rosenberg, autor metody „Nonviolent Communication” (w Polsce: „Porozumienie bez przemocy”) twierdzi, że skupiając się na analizie cudzego postępowania, tak naprawdę uzewnętrzniamy w sposób niedoskonały własne potrzeby oraz wartości.

Znacznie lepiej byłoby więc docierać do tego, o co nam chodzi i mówić o tym wprost niż skupiać się na ocenianiu i etykietowaniu innych. Coraz częściej współcześni psycholodzy i terapeuci wskazują na to, iż osądzanie oraz klasyfikowanie ludzi jest procederem sprzyjającym przemocy.

Marshall B. Rosenberg poleca komunikację empatyczną, w której przede wszystkim odwołujemy się do uczuć i potrzeb. Wskazuje na to, że zwykle z powodu języka, którym mówimy, i sposobu w jaki mówimy (skupiając się na perspektywie TY a nie JA) nie jesteśmy świadomi własnej odpowiedzialności za nasze uczucia, myśli, czyny.

Przykładem tego jest choćby częste używanie słowa muszę: "Muszę chodzić do szkoły" (zamiast „Chodzę do szkoły, gdyż chcę się uczyć i rozwijać, wykształcenie jest dla mnie ważne”) , „Muszę sprzątać” (zamiast: „Sprzątam, gdyż ważna jest dla mnie estetyka wnętrza, w którym przebywam”) itp. Mamy też wyuczony nawyk zrzucania winy na rozmówców, np. mówiąc: „Przez ciebie czuję się…”. Ponadto ludzie, którzy postępują niezgodnie z naszym systemem wartości lub nie odpowiadają naszym wyobrażeniom, są oceniani przez nas jako „źli”, „gorsi” lub „nie mający racji”.

Gdy ważny jest dla nas ład i porządek, nie wyrażamy tego wprost, tylko mówimy: „Jesteś leniwy”, „To niestosowne”, „Tak się nie postępuje”. Do przykładowych form osądów należą wszelkie zarzuty, obelgi, lekceważące słowa, etykietki, krytyka, porównania i diagnozy. Obserwując swoje emocje w trakcie tego typu komunikacji, łatwo zauważymy, jak bardzo ten sposób wypowiedzi odcina nas od współczucia, zarówno wobec siebie jak i innych.

Rodzicom, nauczycielom czy zwierzchnikom wydaje się, że ich zadaniem jest zmieniać ludzi, zwłaszcza młodych, poprzez wymagania i żądania oraz narzucanie swojego zdania. Dziecko czy podwładny reaguje jednak zwykle w sposób, którego sobie nie życzymy. Zupełnie inny efekt osiągnęlibyśmy wyrażając nasze potrzeby i formułując prośbę, która zostawiałaby odbiorcy przestrzeń na decyzję co do działania wywołanego empatią w stosunku do tego, co jest dla nas ważne. Mógłby wtedy wziąć odpowiedzialność za własne emocje, słowa i podejmowane decyzje, uczyłby się akceptacji i zrozumienia dla siebie i innych.

Alicja Krata – mediator; trener, superwizor; Prezes Zarządu Fundacji MEDIARE: Dialog-Mediacja-Prawo; założycielka Szkoły Miłości, w ramach której prowadzi coaching oraz warsztaty dla osób i par, które chcą budować dobre relacje, dialog i współpracę, tworzyć szczęśliwe związki.

(akr/bb)

Więcej na temat psychologii:

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także