Dlaczego tak bardzo lubimy tłuste jedzenie?
Amerykańscy naukowcy dowiedli, że miłość do tłustego jedzenia jest całkowicie normalna. Wyjaśnijmy, dlaczego tak jest…
Jeśli czujesz wyrzuty sumienia z tego powodu, że o wiele bardziej smakuje ci kiełbaska z ogniska, pizza i jajko z majonezem niż brokuł, zielona sałata i surówka ze świeżej kapusty, to od dzisiaj nie musisz się już tym przejmować. Amerykańscy naukowcy dowiedli, że miłość do tłustego jedzenia jest całkowicie normalna. Wyjaśnijmy, dlaczego tak jest…
Większość osób przechodzących na dietę odchudzającą odczuwa z powodu zmiany sposobu odżywiania prawdziwe katusze - uczucie ciągłego głodu, spadek energii, a nierzadko także pogorszenie nastroju. Są to zjawiska, których przyczyną może być zmniejszenie ilości spożywanego tłuszczu. Chociaż duże ilości tego składnika w diecie są niezdrowe, nasze ciało wcale nie chce łatwo przyjąć do wiadomości, że marchewka czy też brukselka są dla niego lepsze niż duża porcja frytek z sosem majonezowym. I jak wykazały badania naukowe, nie jest to tylko kwestia przyzwyczajeń żywieniowych, że spośród dwóch dań do wyboru, np. kiełbasy oraz gotowanego brokułu, za smaczniejszy i bardziej atrakcyjny posiłek uznamy kiełbasę. Taki wybór podsuwa nam… nasz mózg.
Zaburzenie przekazu informacji w mózgu przyczyną otyłości?
Głównym odkryciem amerykańskich naukowców, którzy opublikowali wyniki swoich obserwacji na łamach czasopisma "Heliyon", jest spostrzeżenie, że za naszą miłość do tłustego pożywienia odpowiedzialny jest mózg. Podczas badań laboratoryjnych prowadzonych na szczurach specjaliści przyglądali się działaniu insuliny - hormonu, który reguluje poziom glukozy oraz kwasów tłuszczowych w organizmie ssaków. Naukowcy usunęli z organizmów zwierząt białka odpowiedzialne za przekazywanie do mózgu informacji o poziomie insuliny w organizmie, co spowodowało, że cały mechanizm odczuwania głodu i sytości przez zwierzęta został zakłócony. W tej sytuacji szczury zaczęły objawiać skłonności do nadmiernego przyjmowania pokarmu, a w szczególności interesowało ich tłuste pożywienie.
Badacze wysunęli hipotezę, że takie samo zjawisko ma miejsce w przypadku osób cierpiących na otyłość, skłonnych do niekontrolowanego przejadania się. Przyczyną ich problemu może być zakłócenie przekazu do mózgu informacji dotyczącej sytości i głodu - osoby takie, podobnie jak laboratoryjne szczury, prawie cały czas odczuwają głód, a przynajmniej nigdy nie czują się syte. Skutek? Człowiek z tego typu problemem nawet niecałą godzinę po obfitym posiłku w barze szybkiej obsługi (kiedy jego żołądek jest jeszcze pełny jedzenia) ma ochotę pochłonąć kolejny kebab z frytkami.
Obserwacje te należą na razie do wstępnego etapu prac szerzej zakrojonego projektu badawczego. W przyszłych eksperymentach uczeni zamierzają przeszczepić tym samym zwierzętom usunięte wcześniej z ich organizmów proteiny, których brak powodował u nich skłonność do obżarstwa. Jeśli eksperyment się powiedzie i mózg szczurów zareaguje we właściwy sposób, będzie to przełomowe odkrycie w leczeniu otyłości.
Tłuszcz zmienia zapach i smak jedzenia
Z kolei francuscy naukowcy, publikujący swoje spostrzeżenia na łamach pisma "Cahiers de nutrition et de diététique" zauważyli, że smak tłuszczu przez większość ludzi rozpoznawany jest jako najbardziej atrakcyjny, stąd też zapewne chętniej po niego sięgamy. Francuzi dostrzegli, że podniebienie człowieka najbardziej lubi nie tyle sam tłuszcz (czyli np. słoninę lub olej), co dania z jego dodatkiem. Obecność dużych ilości tłuszczu w jedzeniu, jak się okazało, ułatwia uwalnianie się aromatów oraz podkreśla smak. Nic więc dziwnego, że nasze dziecko woli frytki i chipsy niż ziemniaki gotowane w wodzie… Co jednak ciekawe, do tłustych kąsków większy pociąg mają chłopcy niż dziewczęta, które o wiele chętniej spożywają warzywa.
Tłuszcz to narkotyk?
Jest jeszcze jedna sprawa, która bardzo utrudnia nam trzymanie się zdrowej diety ubogiej w tłuszcze. Tutaj również winny jest nasz mózg. Po pierwsze, spożywanie tłustego oraz słodkiego pożywienia poprawia nasz nastrój. Jak wykazały badania niemieckich naukowców prezentowane podczas kongresu American Chemical Society w 2013 roku, takie jedzenie stymuluje znajdujący się w naszym mózgu układ nagrody, czyli zbiór struktur mózgowych odpowiedzialnych za odczuwanie przyjemności. Przyjmowanie tłustej żywności jest nie tylko przyjemne, lecz również uzależniające. Niemcy wysunęli hipotezę, że spożywanie dużych ilości tłuszczu może być tak samo niebezpieczne, jak przyjmowanie używek. Osoby, które nagle z niego rezygnują, w trakcie diety odchudzającej mogą odczuwać podobne dolegliwości, co osoby uzależnione od narkotyków. Mózg (jak i żołądek) odczuwa zadowolenie tylko wówczas, gdy zostaną mu dostarczone duże ilości tłuszczu. Nadmiar tego składnika zaburza
jednak funkcjonowanie neuroprzekaźników odpowiedzialnych za odczytywanie informacji o sytości, co powoduje z kolei, że spożywamy jeszcze więcej tłuszczu. Koło się zamyka i naprawdę trudno jest wyjść z takiej sytuacji, bo wyłączenie tłuszczu z diety to dla mózgu prawdziwa rewolucja - nie ma poczucia zadowolenia, nie ma stymulatora, a za to pojawia się uczucie głodu: tego fizycznego, odczuwanego w żołądku, oraz głodu "z odstawienia". Są to oczywiście skrajne przykłady, jednak musimy mieć świadomość, że tłuszcz działa w ten sposób nie tylko na "grubasów" - w końcu każdy z nas chętniej sięga po frytki niż puree, i gdyby nie fakt, że wiemy, iż "smażone" jest niezdrowe, sięgalibyśmy zapewne po śmieciowe jedzenie tak często, jak tylko się da, bo nasz mózg je lubi.
Na podst. www.marieclaire.fr/Anna Loska/mp/WP Kobieta