"Domowe porno" radnego z Nowogardu. "Nie ma powodów do wstydu", tłumaczy seksuolog
Kiedy do sieci wyciekł amatorski filmik radnego Pawła Lembasa, opinia publiczna uznała, ze samo jego istnienie jest skandalem. "Filmy erotyczne służą jako pamiątka pełniąca funkcję afrodyzjaku" - tłumaczy seksuolog. Problem polega na tym, że taki film może się stać narzędziem szantażu
24.01.2019 | aktual.: 24.01.2019 19:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gdy nowogardzki radny SLD - Paweł Lembas nagrywał amatorski film pornograficzny, prawdopodobnie nie zdawał sobie sprawy, że będzie on oglądany i szeroko komentowany przez mieszkańców miasta oraz lokalnych polityków. Jak donosi "Super Express" nagranie najprawdopodobniej zostało skradzione z komputera polityka. Widać na nim nagiego radnego i tajemniczą brunetkę w seksownym stroju, z maską na twarzy. Motywy osoby, która stoi za rozpowszechnieniem filmu, nie są znane. Choć w sieci pojawiają się kolejne screeny pochodzące z nagrania pornograficznego, sam Paweł Lembas twierdzi, że o niczym nie wie. Na naszą prośbę o komentarz także nie odpowiedział.
"Łysy z SLD"
"Ma ktoś link?", "Gdzie można obejrzeć film?" – pytają użytkownicy mediów społecznościowych, którzy jeszcze nie dotarli do nagrania. Internauci okrzyknęli Lembasa mianem "Łysego z SLD", nawiązując do słynnego aktora porno o pseudonimie "Łysy z Brazzers". "Jaki kraj, tacy politycy", "Jaki kraj, taki 'Łysy'" - podsumowują.
To nie pierwszy skandal z 31-letnim Pawłem Lembasem w roli głównej. W 2013 roku tygodnik "Wprost" opisał zdarzenia rozgrywające się na imprezie plenerowej partii. Polityk miał uderzyć jedną z przebywających tam kobiet. Do Prokuratury Rejonowej w Goleniowie wpłynęło nawet zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa wraz z dokumentacją obdukcyjną, zgodnie z którą kobieta doznała urazu nogi (zasinienia powstałe najpewniej wskutek kopnięcia). Prokuratura miała odmówić wszczęcia śledztwa w tej sprawie z powodu zbyt lekkich obrażeń poszkodowanej. W 2012 roku stacja "TTV" wyemitowała reportaż, z którego wynikało, że Paweł Lembas wykorzystywał swoją pozycję do celów prywatnych. Polityk pracował wtedy w Zarządzie Budynków Komunalnych, gdzie koordynował pracę więźniów. Miał zlecać im porządkowanie własnej posesji.
Powszechne oburzenie
Nagranie, prócz mieszkańców Nowogardu, mieli obejrzeć także lokalni politycy, którzy w rozmowie z "SE" nie kryli oburzenia.
- Nie ma zasłoniętej twarzy, ciężko go nie rozpoznać. Nie wypowiadam się na temat moralności, to osobista sprawa. Każdy rozgarnięty człowiek wie, że to, co raz pojawi się w sieci, już nie zginie. Mnie byłoby wstyd, radnemu widocznie nie było – powiedziała nowogardzka radna Jowita Pawlak.
Oburzenia nie kryje też ojciec polityka. - Czy to głupota, a może teraz taka moda? Za moich czasów filmy pornograficzne ściągało się z Niemiec. Nie wiem, czy to dzicz, czy co… - powiedział dziennikarzom Kazimierz Lembas, który również pełni funkcję radnego SLD oraz dyrektora szpitala publicznego w Nowogardzie.
"Dzicz" czy ludzka natura?
- Jeśli na nagraniu nie ma przemocy i zostało stworzone za zgodą obu partnerów, na ich własny użytek, nie widzę powodów, aby się oburzać – mówi terapeutka i seksuolożka Patrycja Wonatowska. – Filmy pornograficzne od dawien dawna obecne są w naszym społeczeństwie. Nie rozumiem, dlaczego ojciec polityka uznaje za coś normalnego ściąganie ich z Niemiec, a brzydzi się nagraniem amatorskim.
Wonatowska podkreśla, że choć seks jest wszechobecny w przestrzeni publicznej, wciąż stanowi temat tabu i powód do wstydu. Dopóki na zdjęciach i nagraniach erotycznych widzimy obce osoby, możemy traktować dany obraz, tylko jako obraz, a osoby na nim jako przedmioty. Sytuacja zmienia się, gdy osobiście znamy bohaterów danego materiału erotycznego, bo staje się on dużo bardziej realny.
- Rodzi się dysonans, z którym ciężko się uporać. Można porównać to uczucie do oburzenia dzieci, które dowiadują się, że ich rodzice uprawiają seks - tłumaczy Wonatowska i dodaje, że jej zdaniem nie ma powodów do tego typu reakcji. Nagrywanie filmów erotycznych służy ludziom jako pamiątka pełniąca funkcję afrodyzjaku, do którego można wracać w każdej chwili.
Seksuolożka dodaje też, że do Polski powoli wchodzi moda na nagrania pornograficzne. - Co jakiś czas w mediach pojawiają się informacje o intymnych zdjęciach lub nagraniach gwiazd show-biznesu i polityków, które wyciekły do przestrzeni publicznej. "Skoro oni mają, ja też chcę" - myślimy. Nie ma w tym nic złego - podkreśla Wonatowska.
Seks - potężne narzędzie władzy
Seksuolożka nie ma wątpliwości, że osoba, która rozpowszechniła nagranie w sieci miała jeden cel: upokorzenie.
- Wyobrażam sobie, że internauci będą komentować nie tylko wygląd narządów płciowych, ale też szczegóły takie jak mimika podczas uprawiania seksu. Czyli ta najdelikatniejsza i najbardziej intymna sfera staje się całkowicie obnażona i wystawiona na publiczne, często zapewne niezwykle ostre oceny - mówi Wonatowska i dodaje, że każdy ma prawo nagrać amatorski film pornograficzny, jeśli oczywiście wszystkie widoczne na nim osoby wyrażają na to zgodę.
- To smutne, ale seks jest w naszych czasach nieprawdopodobnie potężnym narzędziem władzy. Posiadanie materiałów erotycznych z czyimś udziałem daje możliwość kontrolowania jego zachowania, wpływania na wszystkie jego decyzje, upokarzania i wreszcie, całkowitego zrujnowania. Zastanawiam się, dlaczego nie potrafimy przejść obok takiej sytuacji obojętnie. Dlaczego nie potrafimy powiedzieć sobie: "Jakiś pan nagrał film, nie udało mu się zatrzymać go dla siebie, stało się"? Ludzie mają ogromną potrzebę oceniania cudzej moralności, szczególnie jeśli chodzi o strefę seksualną - podsumowuje Wonatowska.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl