Protestowały przed kancelarią premiera. Mówią o "odbieraniu dzieci"

17 maja pod Kancelarią Premiera Donalda Tuska odbył się protest matek. Kobiety relacjonowały m.in. brutalne odbieranie dzieci w asyście policjantów i opowiadały o obarczaniu winą za agresję mężczyzn. - Dziecko jest wydzierane z rąk do rąk, sądy kompletnie nie interesują się sytuacją - mogliśmy usłyszeć.

Pod kancelarią premiera odbył się protest
Pod kancelarią premiera odbył się protest
Źródło zdjęć: © Facebook, PAP | MamyMówiąDOŚĆ, Paweł Supernak

Dzień po marszu ojców, protestujących przeciwko zjawisku alienacji rodzicielskiej, głos zabrały matki. 17 maja pod Kancelarią Premiera Donalda Tuska opowiedziały, jak wygląda obecnie traktowanie zarówno ich, jak i dzieci przez polskie sądy oraz policję.

- Może zamiast zajmować się odbieraniem dzieci matkom, powinni koncentrować się na walce z handlarzami narkotyków albo broni - mówiła jedna z uczestniczek protestu w rozmowie z Krystyną Romanowską z Wprost.

Protest matek pod kancelarią Donalda Tuska

Przedstawicielki inicjatywy "Mamy mówią dość", które wzięły udział w proteście matek, podkreśliły, że w ciągu wielu lat pracy w sprawach rodzinnych nie pamiętają jeszcze takiego kryzysu. Ich zdaniem, dobro dzieci ginie w przepisach oraz w paragrafach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Dziecko jest wydzierane z rąk do rąk, sądy kompletnie nie interesują się sytuacją dziecka. Sprawami zajmują się dyletanci, nieumiejący nawiązać kontaktu np. z dziećmi doświadczającymi przemocy. Sędziowie są nieprzeszkoleni - powiedziała jedna z nich podczas manifestacji.

Zdaniem przedstawicielek, szacowany na ok. 15 mld zł dług alimentacyjny rodziców - w tym głównie ojców, jest sześć razy większy. Na skutek przemocy domowej rocznie ginie kilkadziesiąt dzieci i kilkaset kobiet, które wcześniej przymusza się do stałych kontaktów ze sprawcą przemocy. Gdy dziecko odmawia kontaktu z ojcem stosującym przemoc, na matki nakładane są kary finansowe. Grozi się im nawet karą więzienia.

"Dwa tys. dzieci jest bitych"

Jedyną przedstawicielką polskiej polityki była na demonstracji matek posłanka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic.

- Od ojców walczących o kontakty ze swoimi dziećmi i od powiązanych z nimi kont w portalach społecznościowych, dostałam wiele wiadomości, w którym nazwano ją "grubą, głupią, szmatą, ścierwem". I piszą o mnie tak, kiedy mówię o podmiotowości i bezpieczeństwie dzieci - powiedziała Anita Kucharska-Dziedzic w rozmowie z Wprost.

- Mamy w naszym kraju poważny problem: dwa tys. dzieci jest bitych na tyle, że mają trwały uszczerbek na zdrowiu. Nawet 50 dzieci rocznie ginie z ręki dorosłych. W naszym kraju rodzą się dzieci z FAS (Alkoholowym Zespołem Płodowym - przyp. red.). W naszym kraju milion dzieci nie dostaje alimentów. I zawsze mnie zastanawia ten paradoks, że państwo ma problem ze ściąganiem alimentów, ale jakoś nie ma problemu ze ściąganiem zobowiązań za brak realizacji kontaktów z ojcem - dodała.
© Materiały WP

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Źródło artykułu:WP Kobieta
alimentydzieciprzemoc

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (36)