Drogie życie w Polsce. Internauci narzekają na ceny w sklepach
"Gdyby nie mój partner dzielący ze mną biedę, to bym głodowała. I tak czasem proszę o pieniądze rodziców. Ceny są zachodnie. Pensje jak ze wschodu" – pisze internautka.
28.06.2019 19:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na naszym forum Kafeteria WP popularność zyskuje wątek, w którym jedna z internautek opisuje swoje problemy finansowe. Kobieta narzeka na drogie życie w Polsce. Wylicza, że na same rachunki za czynsz, media oraz internet i telefon wydać trzeba ponad tysiąc złotych. A to przecież tylko część miesięcznych wydatków.
"A co ze środkami czystości? Albo, jak trzeba iść do dentysty? To wydatek 200-500 zł. Ostatnio zrobiłam zakupy za prawie 150 zł, a w koszyku prawie nic. A trzeba się przecież też w coś ubrać. Kupuję tylko ubrania używane, bo nie stać mnie na rzeczy z centrum handlowego. Nawet buty kupuję używane. Niedawno poszłam do lekarza, ponieważ mam za wysoki cholesterol, ale nie mogę sobie pozwolić na wykupienie leków" – narzeka kobieta.
Kobieta mieszka w Warszawie, zdaje sobie sprawę z tego, że to drogie miasto, jednak mimo wszystko nie chce wyjeżdżać. Z powodu bliskich nie myśli również o przeprowadzce zagranicę. Jak na razie bezskutecznie szuka pracy. Domowy budżet ratuje udzielaniem korepetycji, co pozwala jej zarobić miesięcznie 800-1200 zł.
"Gdyby nie mój partner dzielący ze mną biedę, to bym głodowała. I tak czasem proszę o pieniądze rodziców. Ceny są zachodnie. Pensje jak ze wschodu" – dodaje internautka.
Internauci są zgodni. Ceny w Polsce uległy podwyższeniu. "To prawda, ceny strasznie wzrosły w ostatnim czasie. Jeszcze kilkanaście lat temu można było kupić soczek za 50 gr, chipsy za 1 zł i lody bambino za 60 gr. Teraz nie kupuję takich rzeczy, bo mnie nie stać" – napisał jeden z forumowiczów.
Użytkownicy Kafeterii radzili kobiecie, aby rozważniej robiła zakupy. Dobrym wyjściem jest ich zdaniem bieżące śledzenie gazetek promocyjnych oraz robienie zapasów.