Poród po polsku. "U nas łóżek nie starcza i kobiety muszą leżeć na korytarzu"
28.06.2019 15:13, aktual.: 28.06.2019 15:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"W moim mieście jest tylko jedna porodówka, do tego w remoncie. Sale poporodowe są trzyosobowe. Malutkie. Nie ma w nich okien, do tego są przepełnione. Upał. Zero prywatności" – pisze internautka.
Na naszym forum Kafeteria WP popularność zyskuje wątek, w którym jedna z internautek porusza problem warunków, jakie panują na salach poporodowych. Kobieta jest w ciąży i wkrótce urodzi swoje pierwsze dziecko. Boi się jednak tego, co czeka ją później.
"W moim mieście jest tylko jedna porodówka, do tego w remoncie. Sale poporodowe są trzyosobowe. Malutkie. Nie ma w nich okien, do tego są przepełnione. Upał. Przecież, jak leżą trzy dziewczyny na jednej sali, to zaraz jest wizyta trzech tatusiów, albo i teściowych i reszty rodziny. Zero prywatności. Nie wiem, jak to przeżyję. Są podobno jakieś parawany, ale mało to daje" – pisze forumowiczka.
"Nie mogę rodzić w innym mieście ze względu na pracę męża i jego dojazdy do szpitala. Czy wszędzie tak to wygląda? Jak było u was? Zamierzam urodzić i uciekać po 48 godzinach" – dodaje.
Wszystko wskazuje na to, że brak prywatności to problem wielu mam. Okazuje się, że udzielające się w wątku panie leżały na jeszcze większych salach poporodowych, np. 6-osobowych. W niektórych placówkach jest jeszcze gorzej. "U nas zwykle łóżek nie starcza i kobiety muszą leżeć na korytarzu. Już się boję swojego porodu" – napisała jedna z internautek.
Nie wszystkim jednak przeszkadzają liczne sale. Wiele forumowiczek zwróciło uwagę, że po porodzie zawsze przyda się towarzystwo, zwłaszcza innej świeżo upieczonej mamy.
"Cieszę się, że miałam z kim pogadać. Nie czułam się sama. Leżąc na 1-osobowej sali, można zwariować. Oczywiście trzeba mieć szczęście i trafić na fajne współlokatorki. Ja miałam bardzo miłe dziewczyny. Super się rozmawiało i wymieniało informacjami. Pożyczałyśmy sobie nawet rzeczy, gdy jednej np. zabrakło pampersów" – napisała jedna z pań.
"Ja też byłam w trójce i nie żałuję. Było z kim pogadać. Codziennie odwiedzali nas tylko mężowie" – dodała inna.
A jakie wy macie doświadczenia z salami poporodowymi? Dajcie nam znać przez dziejesie.wp.pl