"Duchy jego byłych". Syndrom Rebeki potrafi zniszczyć związek
W zdrowym związku powinniśmy mieć świadomość, że nasz partner ma swoją przeszłość. Najczęściej to jednak etap zamknięty. Kobiety, u których występują objawy syndromu Rebeki, nie mogą znieść myśli o tym, że ich wybranek kiedyś spotykał się z kimś innym. Patologiczna zazdrość sprawia, że popadają w obsesję. Niestety często nieradzenie sobie z zazdrością jest początkiem końca relacji.
17.09.2022 | aktual.: 18.09.2022 09:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rebeka to jedna z głównych bohaterek powieści Daphne du Maurier o tym samym tytule. W książce kobieta, która opowiada nam historię, poznała Maxima i po krótkiej znajomości wyszła za niego za mąż. Po przeprowadzce do posiadłości świeżo upieczonego małżonka, kobietę przytłoczyła wszechobecność zmarłej żony Maxima. W domu wciąż znajdowały się liczne pamiątki po Rebece, a służba z uwielbieniem wspominała "swoją panią". To sprawiło, że druga żona zaczęła porównywać się do zmarłej, spadło jej poczucie własnej wartości. Czuła zazdrość o byłą Maxima. To właśnie na jej postaci opiera się założenie syndromu Rebeki.
"Nie wierzyłam, że naprawdę już jej nie kocha"
Joanna wiedziała, że jest drugą poważną partnerką Patryka. Czuła ukłucie zazdrości, że to nie jej pierwszej wyznał miłość, ale dopóki miała świadomość, że kobieta znajduje się poza granicami kraju, uczucie nie dawało się aż tak bardzo we znaki. Problem pojawił się, kiedy dowiedziała się, że eks partnera wraca do rodzinnego miasta.
- Byliśmy zaręczeni. On ciągle powtarzał, że jestem tą jedyną. Z eks ma wspólnych znajomych, dlatego też szybko dowiedziałam się o jej powrocie do miasta. Znalazłam ją w sieci i zaczęłam się do niej porównywać. Była wyższa, zgrabniejsza ode mnie. Dopytywałam się o nią, choć widziałam, że Patryk niekoniecznie dobrze się czuje, wracając do tamtej relacji.
Nieuzasadniona zazdrość nie dawała jej spokoju. Gdy tylko narzeczony uśmiechał się do telefonu, podejrzewała najgorsze. Kilka razy próbowała włamać się na maila i konto na Facebooku partnera, aby przejrzeć wiadomości i upewnić się, że nie ma z byłą kontaktu. Pewnego dnia doszło do przypadkowego spotkania. Joanna wspomina, że to, w jaki sposób jej narzeczony spojrzał na byłą, było dla niej sygnałem, że wcale o niej nie zapomniał. Po powrocie zrobiła mu awanturę, wyrzucając, że teraz już jest pewna, że mają romans. Zerwała zaręczyny.
- Nigdy nie czułam takiej złości. Być może byśmy się pogodzili, ale spaliłam sytuację, pisząc do tej kobiety, że wygrała i ma Patryka teraz dla siebie.
"Przeszukałam jego mieszkanie"
Ula wspomina, że z obecnym partnerem znaleźli wspólny język już od pierwszego spotkania. Relacja zaczęła rozwijać się bardzo szybko. Kiedy nadszedł moment rozmowy o byłych - kobieta poczuła lekkie zaniepokojenie. Mężczyzna miał w przeszłości dużo więcej partnerek niż ona partnerów.
- Czułam, że muszę go kontrolować, bo inaczej mnie zostawi. Kiedy widziałam, że z kimś pisze, chciałam wiedzieć, z kim i o czym rozmawia. Prosiłam, by informował mnie o każdym wyjściu. Jeżeli dłużej nie wracał, odchodziłam od zmysłów i przeglądałam media społecznościowe jego i kumpli, z którymi wychodził. Jednego wieczora nie wytrzymałam. Czekając u niego w mieszkaniu, aż wróci, postanowiłam je przeszukać. Byłam pewna, że dostanę dowody na to, że mnie zdradza. Oczywiście nic nie znalazłam.
Ula z trudem przyznała się do tego, że nie może znieść myśli o byłych mężczyzny. Po długiej rozmowie postanowili spróbować w jakiś sposób razem popracować nad patologiczną zazdrością. Kobiecie wciąż jest trudno, ale robi wszystko, aby bardziej zaufać partnerowi.
Przez brak zaufania zostawiła podsłuch w mieszkaniu
Psycholożka Katarzyna Serwin przywołuje historię dwudziestoparolatki, która została skierowana do jej gabinetu przez lekarza prowadzącego, który podejrzewał u pacjentki depresję. W trakcie drugiej wizyty, kiedy rozmowa zeszła na relacje międzyludzkie, kobieta przyznała, że nie rozumie, dlaczego każdy z jej związków się rozpada.
- U pacjentki występował silny lęk przed zdradą, której kiedyś doświadczyła. Bała się, że w trakcie jej nieobecności w domu, ówczesny partner spotyka się z byłą. Nawet na czas wizyty w poradni zostawiła ukryty dyktafon, aby móc po powrocie sprawdzić, czy na pewno nie doszło do niewierności mężczyzny - tłumaczy specjalistka.
Podobnych historii jest znacznie więcej. Sprawy nie ułatwia fakt, że w dobie internetu wyszukanie eks partnera nie jest rzeczą trudną, a pokusa, zwłaszcza u kobiet cierpiących na chorobliwą zazdrość, jest wyjątkowo silna.
Zobacz także
Kiedy w związku jesteś ty, partner i jego eks
Katarzyna Serwin wyjaśnia, że z syndromem Rebeki mamy do czynienia wtedy, gdy odczuwamy niekontrolowaną zazdrość w stosunku do byłej partnerki naszego obecnego partnera.
- Pomimo tego, że naszego partnera już nic nie łączy z eks, to tworzymy związek nie w dwójkę, a poniekąd w trzy osoby. W syndromie Rebeki często pojawia się porównywanie do byłej partnerki, wyszukiwanie informacji na jej temat, poniekąd "śledzenie" często niepowodzeń życiowych, które w teorii mogą nas postawić w lepszym świetle przed obecnym partnerem, podnieść nasze ego - tłumaczy specjalistka.
Syndrom częściej rozpoznaje się u kobiet, co jednak nie oznacza, że u mężczyzn nie występuje on w ogóle. Psycholożka podkreśla, że taka bezpodstawna zazdrość nie wpływa wyłącznie na nas, ale także na naszego partnera i relację, którą tworzymy.
- Chyba nikt z nas nie chciałby ciągle słyszeć o swoim byłym partnerze, a co gorsza doszukiwać się jeszcze pozostałości relacji, zdrady między eks i naszym obecnym partnerem, czy wielu innych rzeczy - dodaje Katarzyna Serwin.
Przyczyny patologicznej zazdrości
Ekspertka podkreśla, że chorobliwa zazdrość, czyli zespół Rebeki, może brać się m.in. z braku poczucia bezpieczeństwa i pewności siebie, a także z nieprzyjemnych wspomnień związanych ze wcześniejszymi nieudanymi relacjami.
- Wyobraźmy sobie związek, w którym kobieta była zdradzana, okłamywana i nie miała zapewnionego poczucia bezpieczeństwa. Wchodzi w nową bliską znajomość, ale z nieprzepracowanymi traumami z poprzedniego związku. Nieświadomie będzie chciała być lepsza od tej byłej, żeby ochronić siebie i zapewnić sobie to, czego nie doświadczyła we wcześniejszej relacji. Ta potrzeba miłości, bezpieczeństwa, akceptacji będzie tak silna, że łatwo będzie doświadczyć patologicznej zazdrości - wyjaśnia Katarzyna Serwin.
W jaki sposób radzić sobie z chorobliwą zazdrością? Okiem psycholożki najlepszym rozwiązaniem w takich przypadkach jest udanie się na terapię w celu przepracowania poprzednich związków, relacji i doświadczonych traum, aby w przyszłości ich nie powielać.
- W trakcie terapii możemy równie dobrze pracować nad wieloma innymi rzeczami, np. miłością i akceptacją samego siebie. Natomiast taką wskazówką ode mnie będzie to, aby wchodząc w nowy związek, wziąć pod uwagę, że przed nami mógł być jeszcze ktoś inny. Nasz partner był w relacji, ma wspomnienia i przeżycia z tamtą osobą. Im prędzej to sobie poukładamy w głowie, zaczynając nową relację, tym lepiej dla nas i naszego nowego związku - zauważa ekspertka.
Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Właśnie trwa plebiscyt WP Kobieta #Wszechmocne2022. Zapraszamy do zgłaszania swoich nominacji w formularzu poniżej:
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl