Dziewczyny są pełne lęku przed ciążą. "Młodzi ludzie bardzo potrzebują i poszukują wiedzy"
Nastolatkowie nie wiedzą m.in., czy można zajść w ciążę podczas pierwszego stosunku i czy stosunek przerywany jest odpowiednią metodą antykoncepcji. Dostajemy wiele wiadomości od dziewcząt pełnych lęku, że po pettingu mogą być w ciąży – mówi Zuza Muczko, edukatorka seksualna z grupy Ponoton. O tym, czy lekcje wychowania do życia w rodzinie spełniają swoją rolę, opowiada w rozmowie z Katarzyną Trębacką.
23.04.2021 12:58
Katarzyna Trębacka, WP Kobieta: Jak pani odbiera wiadomość ministra edukacji Przemysława Czarnka, który zapowiedział, że wychowanie do życia w rodzinie staje się dla jego resortu priorytetem oraz że tylko dziesięć uczelni w kraju będzie przygotowywało nauczycieli uczących tego przedmiotu?
Zuza Muczko, edukatorka seksualna: Zgadzam się z ministrem, że edukacja seksualna jest ważnym przedmiotem w szkole i wymaga od osób prowadzących takie zajęcia wysokich kompetencji. Cieszę się, że ministerstwo przywiązuje do tego wagę. Natomiast biorąc pod uwagę, jak teraz wygląda program wychowania do życia w rodzinie oraz poglądy, które minister Czarnek reprezentuje, pojawia się u mnie niepokój co do kształtu tych zajęć oraz tego, że będą tendencyjne i podporządkowane jednej wizji świata. Już teraz zarówno nazwa przedmiotu, jak i jego program mają charakter ideologiczny.
W 2016 roku pojawiło się wiele kontrowersji związanych z podręcznikiem do WDŻ pt. "Wędrując ku dorosłości", w którym można przeczytać, że pierwszy partner seksualny kobiety staje się wzorem, z którym będzie ona porównywać późniejszego małżonka oraz że ginekolog to nie dentysta, więc nie trzeba do niego chodzić regularnie. Podręcznik ten powiela również wiele mitów, np. mówiąc, że tabletka "dzień po" działa poronnie. Mam zatem obawy, że skoro minister Czarnek zapowiada, że wychowanie do życia w rodzinie staje się jego priorytetem, to tego typu treści będzie więcej.
A co panią szczególnie niepokoi w wypowiedzi ministra?
Ten moment, gdy mówi, że – tu cytuję: "w dobie kryzysu rodziny pogłębionego rozmaitymi postulatami rewolucji kulturalnej, seksualnej, rewolucji można powiedzieć wprost komunistycznej, którą widzimy niekiedy na polskich ulicach, kształcenie dzieci i młodzieży w polskich szkołach, szkołach podstawowych i ponadpodstawowych na temat tego, czym jest rodzina, na temat tego, jak fundamentalne znaczenie mają wartości wpisane w Konstytucji: małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo, rodzicielstwo jest po prostu przejawem naszej solidarności z przyszłymi pokoleniami". Tu wprost widzimy, jaką wiedzę i jaki system wartości minister chce przekazywać uczniom.
Jaki?
Zdecydowanie konserwatywny. Skoro minister mówi, że małżeństwo to związek mężczyzny i kobiety, to tym samym wyklucza pary czy małżeństwa jednopłciowe. Jeśli rodzina to tylko mama, tata i dzieci, to co z tymi, w których jest jeden rodzic, a przecież takich rodzin jest w Polsce bardzo dużo… A jak traktować rodziny, gdzie oboje rodzice są tej samej płci? Przecież takie też w Polsce istnieją, mimo że na papierze ich nie ma, bo brakuje możliwości prawnych wpisania w akt urodzenia dziecka dwóch mam lub dwóch ojców. A gdy je pomijamy, to tak, jakbyśmy wymazywali je z rzeczywistości, jakby nie istniały albo jak byśmy traktowali je jako rodziny nieprawdziwe tylko dlatego, że nie odpowiadają tradycyjnemu wzorcowi.
Jak ma się czuć dziecko, które jest wychowywane tylko przez mamę, gdy słyszy na lekcji WDŻ, że jego rodzina jest niepełna? Takie komunikaty mogą mieć ogromny wpływ na jego dobrostan psychiczny.
A co z osobami, które podejmują decyzje o życiu w pojedynkę i o niezakładaniu rodziny? Czy pani zdaniem takie komunikaty w nie też uderzają?
Moim zdaniem tak, bo promowanie ideologii, w której najwyższą wartością i tym, do czego powinniśmy dążyć jest znalezienie tej osławionej drugiej połówki jabłka, a następnie założenie rodziny, która składa się z męża, żony, dziecka lub dzieci uderza w tych, którzy chcą żyć inaczej, niekoniecznie z gromadką dzieci i partnerką lub partnerem życiowymi u boku. A osób, które decydują się na tzw. świadome singielstwo czy bezdzietność wciąż przybywa. Są też osoby mające trudność w nawiązywaniu relacji i z tego powodu na różnych etapach życia nie są w związku. Tego typu komunikaty mogą w nie uderzać, bo ta osoba dostaje informację, że jest gorsza, nieprzystosowana, wybrakowana. A wszystko dlatego, że nie jest w stanie osiągnąć tego najwyższego celu, który stawia przed nią społeczeństwo.
A jak lekcje wychowania do życia w rodzinie wyglądają w czasie pandemii i zdalnej edukacji?
Przede wszystkim zajęcia z WDŻ są nieobowiązkowe i jeszcze przed pandemią z ich prowadzeniem w wielu szkołach było różnie. Zdarza się, że są osoby, które chcą uczestniczyć w tych zajęciach, a mimo to szkoła ich nie organizuje. Myślę, że w dobie pandemii szkoły jeszcze bardziej mogę te zajęcia odkładać na bok, bo sytuacja jest trudna, a podejście większości szkół jest takie, że nie jest to istotny przedmiot.
A czy pani zdaniem powinien być obowiązkowy?
Tak, edukacja seksualna powinna być przedmiotem obowiązkowym i nie powinna zaczynać się w szkole ponadpodstawowej czy też ostatnich klasach podstawówki tylko wcześniej. Już trzy- i czterolatki powinny się uczyć o granicach związanych np. ze swoim ciałem.
Ale wiemy, że wielu rodziców ma problem z rozmawianiem o kwestiach związanych z seksualnością człowieka między sobą, a co dopiero z dzieckiem…
W idealnych warunkach społecznych takie zajęcia powinny być prowadzone już w przedszkolu. Oczywiście język, którego się używa i przekazywana wiedza powinny być dostosowane do wieku rozwojowego dzieci. Ale jeśli spojrzymy na to realnie, to jeśli chodzi o szkołę podstawową, to edukacja seksualna powinna być od jak najwcześniejszych lat. I tak na przykład temat antykoncepcji obecnie jest poruszany w szkole średniej, a to jest zdecydowanie za późno, bo większość osób w tym wieku ma już za sobą pierwsze kontakty seksualne. Ideą edukacji seksualnej jest przekazanie wiedzy młodym ludziom, zanim zaczną podejmować aktywności seksualne, żeby w to życie wejść będąc wyposażonym w rzetelne informacje, ze świadomością na temat swoich granic, dostępnych metod antykoncepcji, a nie po omacku.
Skoro zajęcia z WDŻ albo się nie odbywają, albo są traktowane przez szkoły po macoszemu, to rozumiem, że źródłem wiedzy o seksie jest dla młodych osób internet?
Tak, ale moim zdaniem pandemia niewiele tu zmieniła. Choć młodzież obecnie znacznie częściej poszukuje informacji o seksie w sieci, ponieważ kontakty bezpośrednie zostały ograniczone, więc nie ma możliwości uczestniczyć w warsztatach, choćby tych organizowanych przez Ponton. I teraz młodzi ludzie mają dwie możliwości: albo trafiają do nas, na nasze konta na Instagramie czy Facebooku lub innych osób i organizacji, które zajmują się rzetelną edukacją seksualną i przekazują merytoryczne treści, albo trafiają na treści niezweryfikowane, czasem prawdziwe, a czasem nie.
Gdy wpisze się w wyszukiwarkę jakieś hasło związane z seksem, to najczęściej trafia się na pornografię albo na fora czy strony, na których są powielane różne mity. Jeśli zaś chodzi o pornografię, to najłatwiej dostępna jest ta mainstreamowa, która jest zazwyczaj nieetyczna.
A tymczasem z pornografią stykają się dzieci już w wieku 11-12 lat, czyli bardzo wcześnie. Niektórzy sądzą, że pornografia może stanowić źródło wiedzy, tymczasem może ona kształtować szkodliwe postawy i odpowiadać za kompleksy czy nierealne oczekiwania wobec seksu. Na ekranie widzimy kobietę zawsze gotową, zawsze chętną do seksu, mężczyzn, którzy nigdy nie mają problemów z erekcją, za to są wyposażeni w duże penisy, ich ciała są zgodne z obowiązującym kanonem.
Tymczasem w rzeczywistości seks przecież wygląda zupełnie inaczej. Osoby przede wszystkim muszą się ze sobą komunikować. Rozmawiać o swoich preferencjach, granicach. W realnym świecie trzeba się zabezpieczać nie tylko przed niechcianą ciążą, ale też przed chorobami przenoszonymi droga płciową. Tymczasem aktorzy porno z reguły nie używają prezerwatyw.
A z jakimi problemami zwracają się teraz do was młodzi ludzie? Korzystają z waszej pomocy?
Tak, ponieważ mamy telefon zaufania, forum, a poradnictwem też zajmujemy się też na Facebooku, często młodzi ludzie odzywają się do nas ze swoimi wątpliwościami. Pytań jest wiele, m.in. o to, czy można zajść w ciążę podczas pierwszego stosunku, czy stosunek przerywany jest odpowiednią metodą antykoncepcji. Wiele jest wiadomości od dziewcząt pełnych lęku, że mogą być w ciąży. I na porządku dziennym są pytania, czy skoro uprawiali petting, nie było wytrysku, a oboje byli w ubraniach, to czy ona może być w ciąży. Nie ukrywam, że dla nas to jest zawsze przykry widok, bo młodzi ludzie bardzo potrzebują i poszukują wiedzy, której nie otrzymują, a to się bardzo odbija na ich życiu i relacjach.
Oczywiście wszystkim osobom, które się do nas zgłoszą, odpowiadamy, ale edukacja seksualna nie może się opierać na poradnictwie. Teraz to polega na ratowaniu tej młodzieży, a powinno polegać na wspieraniu ich w rozwoju psychoseksualnym i dostarczaniu im wiedzy, dzięki której ich życie seksualne będzie źródłem przyjemności, a nie frustracji, lęku i innych przykrych emocji.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl