Blisko ludziDzisiaj strzelał do niego papież, wczoraj pił wódkę z Gorbaczowem. Życie ze schizofrenikiem to wieczna huśtawka

Dzisiaj strzelał do niego papież, wczoraj pił wódkę z Gorbaczowem. Życie ze schizofrenikiem to wieczna huśtawka

Dzisiaj strzelał do niego papież, wczoraj pił wódkę z Gorbaczowem. Życie ze schizofrenikiem to wieczna huśtawka
Źródło zdjęć: © 123RF
25.01.2019 21:24, aktualizacja: 03.02.2019 17:52

"Rodzina dorosłego schizofrenika wiele lat musi pokornie znosić 'dziwactwa, wariactwa, dziwne przemowy, przekonania i insynuacje'. Nikt się nimi nie interesuje, a już o pomocy nie ma mowy". Tak Bożena opisuje życie ze swoim synem, który od 19 lat choruje na schizofrenię paranoidalną.

Bożena swoją historią podzieliła się z nami poprzez formularz dziejesie.wp.pl. Chciała za naszym pośrednictwem przekazać matce Stefana W., że wie, jak ta może się w tej chwili czuć.

Życie "na huśtawce"

Syn Bożeny zachorował, gdy był w ósmej klasie szkoły podstawowej. Wtedy matka po raz pierwszy zauważyła nietypowe zachowanie. Czytając lekturę szkolną, nie odróżniał prawdy od fikcji. Nie wiedział, czy to, co czyta, dzieje się naprawdę. Od tamtej pory minęło 19 lat, a Bożena nauczyła się, jak sobie z tym radzić. Sama, bo jak mówi, wsparcia nigdy nie dostała. I to ją załamało najbardziej.

- Nie radził sobie ze światem, z tym wszystkim – opowiada o początkach choroby syna Bożena. - Nauczyciele mówili: "Niech on się otworzy". Nie miałam pojęcia, o co im chodzi. Nie angażował się, nie rozmawiał z nikim, bał się.

Po kilku tygodniach Bożena zaprowadziła syna do znajomej psycholożki. Przeprowadzono badania, testy. Chłopak trafił do pierwszego szpitala.

- Świat nam się zawalił – opowiada kobieta. - Było kilka prób samobójczych, wizyty w szpitalu już przestałam liczyć. Czasem o tym, że próbował się powiesić, dowiadywałam się od pielęgniarki w szpitalu, która zobaczyła ślady na szyi. Potem wychodził ze szpitala i zaczynało się życie "na huśtawce", wymyślanie, jak to było tam ciężko, a to że lekarze i pozostały personel go nękali, że tabletki, które otrzymuje, są testowane na ludziach… I tak do następnej psychozy. Przyznaję uczciwie, że trzeba kłamać, aby taką osobę umieścić w szpitalu sądownie.

Skazana do końca życia

Schizofrenia paranoidalna objawia się omamami. Najczęściej są to głosy, które słyszy chory. Mówią do niego, komentują. Zdarza się, że omamy są węchowe, smakowe lub dotykowe.

Do tego dochodzą urojenia, najczęściej prześladowcze. Chora osoba może mieć wrażenie, że jest śledzona, że cały czas ktoś z nią jest. Może to wywołać zachowania agresywne, próbę obrony przed nieistniejącym zagrożeniem. Nie można jednak umieścić chorego w szpitalu wbrew jego woli, o ile jego zachowanie nie niesie bezpośredniego zagrożenia życia. Bożena twierdzi, że nie może liczyć na żadne wsparcie.

- Rodzic z dorosłym dzieckiem czuje się jak niewolnik bez praw, skazany do końca życia na tę gehennę – opowiada kobieta. - Rodzina dorosłego schizofrenika wiele lat musi pokornie znosić "dziwactwa, wariactwa, dziwne przemowy, przekonania i insynuacje". Nikt się nimi nie interesuje, a już o pomocy nie ma mowy. Z wielkim trudem w czasie psychozy można go umieścić w szpitalu. Bo on się nie zgadza, nie chce podpisać zgody na pobyt.

Według Bożeny dużym problemem były narkotyki, które pojawiły się w życiu jej syna. Uważa, że to był katalizator.

Marihuana - czynnik ryzyka

Michał choruje na schizofrenię paranoidalną od pięciu lat. Według niego jego choroba zaczęła się właśnie od palenia marihuany.

- To było w czerwcu 2014 roku. Teoretycznie nie ma dowodów na to, że marihuana powoduje schizofrenię, ale praktycznie jest sporym czynnikiem ryzyka - opowiada chłopak. - Do tego dochodzą predyspozycje genowe i trudne dzieciństwo. W mojej rodzinie była przemoc, alkohol, rodzice się w końcu rozwiedli. Potem zacząłem palić marihuanę i wtedy zachorowałem. Ale i tak największym problemem jest obecny system leczenia psychiatrycznego.

Mamy wiele problemów, ale zabijanie ludzi nie jest jednym z nich

Michał prowadzi grupę na Facebooku, w której ludzie chorzy na schizofrenię szukają wsparcia. Wie, jak ciężko jest znaleźć pomoc dla takiej osoby.

- Jak dzwonię na policję i mówię, że podejrzewam u kogoś psychozę, to pytają się mnie czy jest zagrożeniem życia lub zdrowia. Policja nie reaguje, każe tylko poinformować znajomych. Do interwencji dochodzi tylko wtedy, gdy w grę wchodzi przemoc. A wtedy najczęściej jest już za późno. Osoba z aktywną psychozą powinna przebywać w szpitalu.

Na pytanie, jak często osoby ze schizofrenią uciekają się do przemocy, Michał odpowiada, że rzadko. Choć słyszał o skrajnych przypadkach, nawet na własnej grupie.

- Miałem jedną taką sytuację. Osoba chora na schizofrenię zadźgała własną matkę. Gdy ktoś nie bierze leków, nie panuje nad sobą, to zdarzają się takie sytuacje - opowiada chłopak. - Ale taki obraz - mordercy - to nie jest prawdziwy obraz. Borykamy się z wieloma problemami, ale zabijanie ludzi nie jest jednym z nich. To są ekstremalne przypadki, tak jak sprawa Stefana W. Choć co do niego mam spore wątpliwości. On działał w sposób bardzo wyrachowany. Schizofrenik jest dość rozbity, nie zachowuje się tak, jak on. Wiemy tylko, że leczył się psychiatrycznie od 14 roku życia. Być może rzeczywiście ją miał. Ale to jego zachowanie, ta pewność siebie, to jest podejrzane. Jedyne, co mogłoby to usprawiedliwić, to pobudzenie z powodu odstawienia leków.

Życie w innej rzeczywistości

Choć farmakoterapia jest podstawową formą leczenia, niezażywanie leków przez osoby chore jest częstym problemem. Pacjenci często nie chcą ich brać, m.in. ze względu na skutki uboczne. Człowiek zaczyna być spowolniony, przybiera na wadze, u mężczyzn pojawia się problem z erekcją. Jednak ich odstawienie sprawia, że zaczyna inaczej odbierać świat.

- Jak miałem psychozę, bardzo mocno odbierałem różne wiadomości, które do mnie dochodziły - przyznaje Michał. - Wiadomości w telewizji mogły mnie przekonać, że odbędzie się III wojna światowa. W tym stanie żyje się w trochę innej rzeczywistości. Uważam, że takie organizacje jak ONR czy Młodzież Wszechpolska są bardzo niebezpieczne, bo sieją nienawiść i wpływają na chore osoby.

Mężczyzna uważa, że w Polsce jest także bardzo duży problem z dostępem do odpowiedniej terapii i leczenia. W szpitalach jest za mało lekarzy, często brakuje miejsc. Szpitale są stygmatyzowane, a pacjenci boją się w nich wylądować.

- Szpitale nie dają pacjentom takiej opieki, jakiej potrzebują. Psychoterapia powinna być łatwiej dostępna, dostanie się na NFZ graniczy z cudem. Prywatnie nie ma problemu, ale z reguły nikt nie ma na to pieniędzy. Gdyby każdy miał obowiązek chodzić raz w tygodniu do psychoterapeuty, to można by było wiele rzeczy wyłapać. Na przykład chęć zamordowania kogoś - uważa Michał.

Wódka z Gorbaczowem

Paweł ze schizofrenią jest zaznajomiony od dziecka. Jego ojciec zmaga się z nią, od kiedy on był małym chłopcem. Leki, które przyjmuje, niestety ograniczają jego procesy umysłowe. Skupia się na podstawowych czynnościach życiowych, takich jak jedzenie, spanie czy pójście do pracy.

- Przez większość czasu funkcjonował pozornie normalnie - opowiada Paweł. - Mam przyjemne wspomnienia, jak naprawiałem z nim auto i wspólnie pracowaliśmy. Ale bardzo często zdarzały się epizody, w których dostawał dziwnych przekonań. Pamiętam, jak myślał, że papież do niego strzelał lub że pił wódkę z Gorbaczowem. Miałem wtedy 5, może 6 lat. I takiej osobie nie da się wytłumaczyć, że to jest niemożliwe, logika jest zupełnie wyłączona. Tata jest w stu procentach przekonany co do swojej racji. Próby wyperswadowania takich rzeczy powodują tylko złość i niezrozumienie po obu stronach.

Życie z osobą chorą na schizofrenię jest trudne i często niezrozumiałe. Paweł opowiada, że jego więź z ojcem jest bardzo słaba.

- Moja relacja z nim prawie nie istnieje - mówi. - To jest mój tata, więc z grzeczności z nim rozmawiam, utrzymuję kontakt. Nie można powiedzieć, że przyłożył się do roli wychowawczej.

Schizofrenia to nie wyrok

Psycholog kliniczny Aleksandra Zawadka zajmuje się psychoterapią dla osób chorych na schizofrenię. W rozmowie z WP Kobieta opowiada o tym, jak zachowują się chorzy.

- Osoby ze schizofrenią z reguły nie są agresywne - wyjaśnia psycholog. - Jeśli już takie zachowanie występuje, to ich agresja jest skierowana bardziej do siebie, objawia się podczas urojeń. Najczęściej są to myśli w ich głowie. Ale tacy ludzie nie atakują innych z powodu swojej choroby. Schizofrenicy to nie mordercy.

Zawadka opowiada także, skąd się bierze choroba i co ją może spowodować.

- To się może zdarzyć w każdym momencie, każdej osobie. To nie jest wyrok. Trzeba także pamiętać o tym, że schizofrenia jest bardzo złożoną chorobą. Psychoza może mieć objawy zarówno pozytywne, takie jak omamy, jak i negatywne, czyli niskie samopoczucie, stany depresyjne, poczucie winy. Choć schizofrenia paranoidalna jest najczęstsza, warto pamiętać, że mamy jej aż 6 różnych rodzajów. I każdy z nich ma inne objawy - kwituje Zawadka.

Choroba, która sieje zniszczenie

O tym, jakie jest podłoże schizofrenii, w jaki sposób działają leki i czemu pacjenci je odstawiają, opowiada w rozmowie z WP Kobieta psychiatra dr Elżbieta Kobrzyńska z kliniki Psychomedic.

- Schizofrenia to przewlekła i najbardziej wyniszczająca z chorób psychicznych, gdyż rozpoczyna się zwykle we wczesnej młodości uniemożliwiając chorym udział w pełnym życiu społecznym, zaburzając rozwój osobisty i głęboko wpływając na życie rodzinne - opowiada dr Kobrzyńska. - Objawy schizofrenii są różnorodne. Zakłóceniu ulegają procesy emocjonalne i poznawcze. Choroba przejawia się zaburzeniami percepcji zmysłowej (omamy nie podlegające kontroli woli), myślenia przyczynowo-skutkowego (urojenia czyli utrwalone przekonania nie podlegające perswazji ani korekcji), dezorganizacją myślenia (niedokojarzenie, zbaczanie z toru, w ciężkich przypadkach tzw. schizofazja - sałata słowna), zaburzeniami ekspresji emocjonalnej (tzw. zblednięcie emocjonalne), zaburzeniami zachowania w postaci niekiedy dezorganizacji, czyli gwałtownego pobudzenia ruchowego, wrogości i agresji wobec otoczenia. Trzeba podkreślić,że większość chorych na schizofrenię nie przejawia zachowań agresywnych i bywa raczej obiektem czy ofiarą agresji ze strony otoczenia.

- Przebieg schizofrenii jest różnorodny - dodaje lekarz. - Może to być przebieg ciągły, bez remisji objawowej. Zwykle jest to przebieg epizodyczny z częściowymi remisjami. U ok. 20 proc. chorych przebieg choroby jest korzystny, a nawet u niewielkiej liczby chorych nastąpić może pełny powrót do zdrowia. Do czynników odpowiedzialnych za złe rokowanie należy m.in.wczesny początek choroby, brak odpowiedzi na leczenie, nadużywanie substancji psychoaktywnych, współistnienie schorzeń somatycznych czy brak oparcia w rodzinie.

Odstawienie leków

- Podstawową formą leczenia jest farmakoterapia w formie leków przeciwpsychotycznych, która powoduje poprawę w zakresie objawów i często istotną poprawę funkcjonowania społecznego - wyjaśnia lekarz. - Nie leczy jednak wciąż nieznanej przyczyny choroby. Zaprzestanie farmakoterapii następuje zwykle z powodu uciążliwych objawów niepożądanych leków przeciwpsychotycznych - im lepsza tolerancja leczenia tym lepsze stosowanie się do zaleceń lekarskich - ale też braku wsparcia ze strony rodziny, braku odpowiednich oddziaływań psychologicznych czy społecznych, takich jak wsparcie pacjenta w przejściu przez proces psychozy, treningi poznawcze, oddziaływania społeczne i rehabilitacyjne, ale też grupy wsparcia i edukacja rodzin pacjentów.

Zaprzestanie farmakoterapii, która zwykle trwa długo, często wiele lat, rodzi ryzyko zaostrzenia psychozy lub jej nawrotu w przypadku uzyskania remisji.

- Na szczególną uwagę zasługują osoby z pierwszym ostrym epizodem psychotycznym - opowiada psychiatra. - Choć zdarza się, że choroba przebiega w sposób skryty, trwa latami i przejawia się stopniowym wycofaniem z życia społecznego, utratą zainteresowań, napędu i narastającymi deficytami poznawczymi.

Nagły tryb przyjęcia

- Zgodnie z obowiązującą w Polsce ustawą o ochronie zdrowia psychicznego z 19 sierpnia 1994 roku podstawą przyjęcia do szpitala psychiatrycznego jest pisemna zgoda chorego i ważne skierowanie do szpitala- wyjaśnia lekarz. - W nagłych przypadkach można chorego przyjąć do szpitala za jego pisemną zgodą bez skierowania. W obu przypadkach lekarz wyznaczony do tej czynności musi stwierdzić wskazania do przyjęcia.

Są jednak sytuacje, w których pacjent wymaga hospitalizacji, ale nie można uzyskać od niego zgody. W takim wypadku to lekarz decyduje o tym, czy dana osoba zostanie zamknięta w ośrodku.

- Jest to tzw. tryb nagły przyjęcia - opowiada dr Kobrzyńska. - W trybie tym może być przyjęta do szpitala jedynie osoba chora psychicznie, której dotychczasowe zachowanie wskazuje na to, że z powodu tej choroby zagraża ona bezpośrednio własnemu życiu albo życiu lub zdrowiu innych osób. Przyjęcie w trybie nagłym wymaga zarówno zatwierdzenia przez ordynatora oddziału jak powiadomienia oraz zatwierdzenia przez sąd opiekuńczy.

- Lekarz obowiązany jest wówczas wyjaśnić choremu przyczyny przyjęcia bez zgody - kontynuuje psychiatra. - Ponadto do szpitala psychiatrycznego może być również przyjęta bez zgody osoba chora psychicznie, której dotychczasowe zachowanie wskazuje na to, że nieprzyjęcie do szpitala spowoduje znaczne pogorszenie stanu jej zdrowia psychicznego oraz która jest niezdolna do samodzielnego zaspokajania podstawowych potrzeb życiowych, a uzasadnione jest przewidywanie że leczenie w szpitalu psychiatrycznym przyniesie poprawę jej stanu zdrowia. O potrzebie przyjęcia osoby chorej psychicznie bez jej zgody orzeka wówczas sąd opiekuńczy na wniosek małżonka, krewnych w linii prostej lub osoby sprawującej faktyczna opiekę. Jest to tzw. tryb wnioskowy przyjęcia do szpitala psychiatrycznego - dodaje.

Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 800 70 2222 całodobowego Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie. Możesz też napisać maila lub skorzystać z czatu, a listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.

Źródło artykułu:dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (42)
Zobacz także