Elwira Mejk nie sypia dobrze, od kiedy syn jest na granicy. "Widzę, ile go to kosztuje"
Elwira Mejk, popularna wokalistka disco polo, w Święto Niepodległości opublikowała na Instagramie przejmujący wpis, w którym wyznała, że jej syn Filip jest żołnierzem i służy na granicy z Białorusią. Gwiazda nie ukrywa, że jako matkę bolą ją krytyczne słowa kierowane do mundurowych, ale zdaje sobie sprawę, że jest też druga strona. W rozmowie z WP Kobieta opowiedziała o emocjach i rozdarciu, z jakimi się zmaga.
Wpis gwiazdy disco polo pojawił się niedługo po tym, jak w obraźliwych słowach skomentowała pracę Straży Granicznej aktorka Barbara Kurdej-Szatan. Przelało to czarę goryczy, bo głosów, które krytycznie odnoszą się do pracy mundurowych, jest w sieci coraz więcej.
- Bóg, honor, ojczyzna to dla mnie wartości ponadczasowe. W takim duchu wychowałam swojego syna, żołnierza. Zresztą tak samo drugiego, który jest strażakiem. Natomiast, czytając różne wpisy w internecie, zauważyłam, że niedobrze się dzieje z Polakami, skoro, kolokwialnie mówiąc, polski mundur jest opluwany - wyjaśnia Elwira Mejk w rozmowie z WP Kobieta.
- Mówię to z perspektywy matki, która widzi, w jakim stanie psychicznym wraca jej syn spod granicy, jak duże jest jego rozdarcie wewnętrzne. A przecież on jest żołnierzem, który zostaje przydzielony do służby przez przełożonych. Zatem, jeżeli stoi na granicy, to jej pilnuje, nikogo nie atakuje - dodaje.
Elwira Mejk odniosła się do wpisu Barbary Kurdej-Szatan
Wokalistka zapytana, co odpowiedziałaby Barbarze Kurdej-Szatan, podkreśliła, że zdaje sobie sprawę, że dziś każdemu puszczają nerwy, bo takiej sytuacji, jaka ma miejsce na granicy, nie było w Polsce od kilkudziesięciu lat. Ma jednak dla Kurdej-Szatan oraz innych osób publicznych radę:
- Nie lubię pouczać innych, ale uważam, że zawsze warto opanować emocje - zwłaszcza, jeśli jest się osobą publiczną. Zanim umieści się jakiś wpis, lepiej najpierw przetrawić własne emocje, przynajmniej przez dwa dni. Każde słowo ma moc. Jeżeli jest dobre, to przyniesie dobro, a jeżeli złe, to i efekty mogą być negatywne.
"Wiele moich nocy jest nieprzespanych, od kiedy syn jest na granicy"
Elwira Mejk uważa, że koszty służby na granicy ponosi cała rodzina. Konsekwencje dotykają nie tylko żołnierzy, ale i ich rodziny - żony, mężów, rodziców i dzieci. Z jednej strony jest to hejt, który się wylewa na mundurowych, a z drugiej strach o życie bliskiej osoby. Istnieje jeszcze trzecia strona - imigranci, którym trzeba spojrzeć w oczy.
- Wiele moich nocy od września, czyli od czasu, kiedy syn jest na granicy, jest nieprzespanych. Jestem wewnętrznie rozdarta, ponieważ myślę o nim, który pełni tam służbę, ale też o najbardziej poszkodowanych i niewinnych, czyli dzieciach. Wychodząc naprzeciw swojemu sumieniu, kupiłam odzież zimową dla kilkorga z nich i słodycze, które zawiozłam do sortowni Polskiego Czerwonego Krzyża w Lublinie - zdradziła wokalistka.
- Kiedy odwożę syna na jednostkę, to emocje są ogromne, choć staram się niczego po sobie nie pokazywać. W brzuchu klucha, w gardle klucha, w oczach łzy. Jestem osobą wierzącą i zawsze go błogosławię, żeby nikogo nie krzywdził i żeby jemu żadna krzywda się nie stała - nie ukrywa wzruszenia Elwira Mejk.
Po powrocie do domu trudno o wszystkim zapomnieć
Gwiazda nie ma wątpliwości, że zadaniem żołnierzy jest obrona granic, ale na miejscu widzą "obrazki", które zostają w ich sercach i głowach.
- Niektórzy pytają w komentarzach, czy mój syn jest wśród tych, którzy biją imigrantów. Absolutnie nie! On został wychowany w duchu służenia drugiemu człowiekowi. Natomiast widzi, co dzieje się na granicy i to zostaje w jego myślach oraz sercu. To nie jest łatwa sprawa dla obu stron - mówiąc o drugiej stronie, mam na myśli dorodnych, młodych mężczyzn, ale też kobiety i, co najważniejsze, dzieci - wyznała wokalistka.
Elwira Mejk przyznaje, że na początku uważnie śledziła sytuację na granicy i wręcz łaknęła informacji. Jednak po kilku wiadomościach, jakie dostała, nie chce nic więcej wiedzieć. "Dzięki temu mogę zdrowiej żyć".
- Nie jest to łatwa służba. Kiedy syn wraca na chwilę do domu, to widzę, że przez pierwsze dwa dni jest rozdarty i nie może sobie poradzić z takimi zwykłymi czynnościami. Cały czas myślami jest na granicy. Jest trochę pobudzony, co widać na przykład nocą, kiedy reaguje na każdy szmer. Patrzy na wszystko podejrzliwie, jakby się spodziewał, że za chwilę coś może się wydarzyć - podsumowuje wokalistka.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!