Ewa i Emilia zatrudniają sprzątaczki. "Na święta daję jej 500 złotych"
– Dokładna i szybka pani sprzątająca jest w Warszawie na wagę złota – mówi Ewa. Przez jej dom przewinęło się już osiem sprzątaczek. – Może to wynikać z tego, że ktoś ma wygórowane oczekiwania – ocenia taką rotację Irena Kamińska-Radomska. Ekspertka od savoir-vivre'u tłumaczy, jakich zasad należy przestrzegać, korzystając z podobnych usług.
06.03.2020 | aktual.: 23.11.2022 20:55
Oto #HIT2020. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.
Umówić profesjonalną sprzątaczkę do wyczyszczenia średniej wielkości mieszkania to w dużym mieście problem. – Na usługę sprawdzonej pani z polecenia czeka się tydzień – opowiada Ewa z Warszawy. Zaznacza, że nie poleca umawiać się z przypadkowymi kobietami z ogłoszenia.
Podobnego zdania jest Emilia z Wrocławia. 33-latka zauważa, że korzystanie z usług pani do sprzątania to już trend. Wśród jej znajomych, którzy pracują w korporacji i często narzekają na finanse, każdy współpracuje ze sprzątaczką.
"Kawa i śniadanie na stole"
Emilia ma duży dom, który regularnie sprząta. Ceni sobie jednak porządne szorowanie podłóg i baterii prysznicowych przynajmniej dwa razy w miesiącu. Przy trójce dzieci to może być niewykonalne. Dlatego zdecydowała się na współpracę z profesjonalistką w tej dziedzinie. Podczas poszukiwań okazało się, że o taką nie jest łatwo. Mimo wszystko się udało.
– Aktualnie sprząta u mnie pani Helena, z którą jestem zaprzyjaźniona. Kobieta pochodzi z Ukrainy, żyje skromnie, utrzymuje dwójkę dzieci. Rozumiem jej trudne położenie i staram się ją wesprzeć. Chcę, aby czuła się u mnie komfortowo – opowiada.
Dodaje, że przed przyjściem pani Heleny zostawia jej kawę i śniadanie na stole. – Jeżeli natomiast nie mam czasu nic przygotować, zawsze zostawiam zakupy, np. pieczywo, wędlinę. Kawę robi sobie sama w ekspresie – zaznacza.
– Staram się też, aby zjadła u nas obiad. Jak mam czas, mniej spraw do załatwienia w ciągu dnia, to siadamy i przez godzinę rozmawiamy o życiu. Zawsze daję jej też napiwek po skończonej pracy. Przykładowo, jak za sprzątanie całego domu mam jej zapłacić 200 zł, to daję 220 – mówi Emilia.
Dodatkowo 33-latka na święta obdarowuje panią Helenę bonusem w postaci 500 złotych. Gdy wraca z wakacji, też zazwyczaj ma upominek dla kobiety i jej dzieci. – Dla mnie to radość, że mogę jej pomóc. W przyszłości chcę, aby przyszła do nas z dziećmi na święta – podkreśla.
Na pytanie dlaczego to robi, odpowiada, że Ukrainki w Polsce nie mają lekko. – Pani Helena mieszka w jednym pokoju z dziećmi i dwiema innymi kobietami. Jak wraca z pracy, to nie ma spokoju, nie może odpocząć – tłumaczy.
Irena Kamińska-Radomska, ekspertka od etykiety, podkreśla, że osoby, które przychodzą do naszego domu, zawsze są gośćmi. – A my jesteśmy w dalszym ciągu gospodarzami. Tak jak każdego gościa częstujemy kawą, herbatą, to tą osobę, która u nas sprząta, też trzeba ugościć. Ładnie jest zaproponować coś do picia czy przekąskę. Jeżeli taka osoba zostaje sama w domu, to można pokazać, gdzie jest coś do jedzenia, do picia. Tak jest np. w Stanach Zjednoczonych – zaznacza.
Były też panie, które niszczyły mienie i były agresywne
Emilia, odpowiadając na pytanie, dlaczego zbudowała z panią Heleną przyjacielską relację, mówi, że po pierwsze zależy jej, aby mieszkanie mogła powierzyć zaufanej osobie, po drugie chce pomóc. – Zależy mi, aby była to długotrwała współpraca. Ta pani sprząta w pokoju moich dzieci. Chcę, aby robiła to z oddaniem, a nie ze złością i pretensją – wyjaśnia.
Młoda mama ma powody, aby dbać o swojego pracownika. Wcześniej sprzątało u niej pięć innych kobiet. Każda robiła to niedokładnie, długo, jedna wręcz na nią krzyczała. – Wcześniejsze panie sprzątały powierzchownie. Miałam wrażenie, że po ich wyjściu dom jest jeszcze bardziej brudny niż wcześniej. Jedna z pań na przykład kurze zgarniała suchym mopem, jakaś masakra – wspomina.
Kiedyś jedna z pań zniszczyła jej drewnianą podłogę i narobiła plam. – Z kolei jak nie mogła czegoś w łazience doczyścić, to zadzwoniła z pretensją, że mam beznadziejną baterię do zlewozmywaka – mówi.
Sprzątaczka zdewastowała jej kabinę prysznicową. "Szkody na 2 tysiące"
Jak się okazuje, zaufana sprzątaczka to prawdziwy skarb. Słowa Emilii potwierdza Ewa.
– U mnie było już osiem pań. Pierwsza, Ukrainka, była u mnie trzy razy, zanim dotarło do mnie, że coś jest nie tak. Kobieta zdarła cały sylikon z kabiny prysznicowej. Wzywaliśmy z mężem hydraulika. Tak mocno tarła, że doprowadziła do tego, że kabina została zrujnowana. Koszt naprawy to 2 tysiące złotych – mówi 30-letnia Ewa z Warszawy.
Dodaje, że gdy jej mąż zobaczył szkody, zaznaczył, aby nie brać pań do sprzątania. Ona jednak nie dała za wygraną.
– Kolejna pani, również Ukrainka, porysowała parkiet, przesuwając komodę wypełnioną gratami – opowiada. – Doszło do tego, że gdy panie, które u mnie sprzątały, wychodziły, to przyglądałam się ich pracy z bliska. Listwy przypodłogowe zazwyczaj zachodziły kurzem – relacjonuje Ewa.
W końcu kobieta postawiła tylko na współpracę z rodaczkami. Sądziła, że łatwiej będzie jej się dogadać. Narodowość nie ma w tym wypadku jednak żadnego znaczenia. Kobiety, które zatrudniała, zamiast zabierać się za sprzątanie, wolały długo popijać kawę i gawędzić.
– Polka rozmawiała tylko przez telefon, "kawkować" się chciała, tak jakby przyszła na pogawędkę. Zauważyłam pewną prawidłowość. Im starsza kobieta, tym dokładniejsza, młode to masakra – skomentowała.
"Na sprzątanie czekam tydzień"
Aktualnie u pani Ewy sprząta Białorusinka. Jest dokładna i szybka. Mieszkanie o wielkości 56 metrów czyści w 3 godziny. Za całą usługę bierze 75 złotych. – Aby się z nią umówić, muszę czekać tydzień. To osoba z polecenia – zaznacza 30-letnia młoda mama. Podkreśla, że mimo tego zawsze stara się zachować ostrożność. Nie zostawia pani sprzątającej samej w domu, chowa biżuterię i nie prosi o sprzątanie szuflad, a jedynie o mycie podłóg, okien i łazienki oraz o odkurzanie.
– Aby atmosfera między nami była przyjazna, zawsze proponuję kawę, herbatę – tłumaczy Ewa. Kobieta ma nadzieję, że współpraca z Białorusinką będzie dłuższa niż z poprzednimi sprzątaczkami. – Obydwie strony muszą więc być zadowolone – dodaje.
Usługi pań sprzątających są w dużych miastach bardzo popularne. W stolicy za godzinę pracy sprzątaczki trzeba zapłacić miedzy 20 a 25 zł. W Szczecinie czy w Gdańsku stawki są bardzo zbliżone. Trochę taniej jest w mniejszych miastach, np. w Tarnowie. Tam można już znaleźć panią, która posprząta mieszkanie za 15 zł za godzinę. Na realizację zamówienia trzeba jednak poczekać około tygodnia. Przed świętami terminy się dodatkowo wydłużają. Bywa i tak, że panie sprzątające nie u wszystkich chcą realizować usługi. Jeżeli klient jest "awanturujący się", po prostu wybierają innego pracodawcę. Przy tym popycie mogą przebierać w zamówieniach – i podnosić stawki.
"Wobec każdego należy być kulturalnym"
Irena Kamińska-Radomska nie ma wątpliwości, jak powinna wyglądać współpraca między pracodawcą a panią sprzątającą. Sama korzysta z ich pomocy. – Do mnie od wielu lat, od czasu do czasu, przychodzi pewna osoba umyć okna. Nie wyobrażam sobie, aby kręcić nosem, jeżeli ktoś chce mi pomóc – tłumaczy.
Jurorka programu "Projekt Lady" dodaje, że jest jedna zasada, którą należy się kierować: bycie uprzejmym w stosunku do każdego, niezależnie od zajmowanego stanowiska i relacji.
– Ważne jest, aby być grzecznym wobec tych osób. Jeżeli ktoś jest wyniosły, to może być zasada zwrotności. Grzeczna osoba to jest taka, która jest taka sama wobec każdej innej osoby. Należy wobec każdego być kulturalnym. To się wyczuwa. Nie można mieć savoir-vivre'u wobec osób A, B, czy C – mówi.