"Fexting" to już plaga. Kończy nawet najlepsze relacje
- Większość kłótni z moją byłą odbywała się przez Messengera - wyjawił 37-letni Andrzej, który doświadczył "fextingu". Dlaczego tak łatwo przychodzi nam kłócenie się przez komunikatory? O zjawisku opowiedziała psycholożka Katarzyna Kucewicz.
09.11.2024 | aktual.: 09.11.2024 15:38
"Fexting" powstał z połączenia dwóch angielskich słów "fight" (pol. walczyć, kłócić się) oraz "texting" (pol. pisać wiadomości). Jedną z ofiar tego zjawiska jest 37-letni Andrzej, który swoimi doświadczeniami podzielił się w rozmowie z Onetem.
- Trzeba pamiętać o tym, że osoba, z którą rozmawiamy, nie jest kontenerem, który ma pomieścić nasze bolączki. Takie wyrzucanie z siebie wszystkiego jak śmieci, bez wglądu na bliskiego, bardzo osłabia relacje - zwraca uwagę psycholożka Katarzyna Kucewicz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kłócili się przez wiadomości. Nie hamowali się w słowach
Andrzej w rozmowie Onetem wyznał, że ze swoją byłą partnerką kłócił się prawie wyłącznie przez Messengera. Zawsze w ich trakcie dochodziło do eskalacji konfliktu. Z dwóch stron padały wyzwiska, oskarżenia, których później obydwoje żałowali. Kłótnie "w realu" mężczyzna może policzyć na palcach.
Po czasie Andrzej wie, że bardzo często nie potrafił prawidłowo zinterpretować wypowiedzi byłej dziewczyny. Trudno mu też było zrozumieć jej intencje, a także emocje, jakie ukrywały się pod pisanymi słowami. Jak dodał, sam mierzy się z osobowością borderline, co również wpływało na to, jak odbierał wirtualne rozmowy z partnerką - bardzo często jej wypowiedzi traktował jako złośliwy atak, przez co trudno mu było zapanować nad własnymi emocjami w trakcie pisania.
Jak wspomniał 37-latek, wraz z dziewczyną w końcu ustalili, że tekstowe wiadomości będą wysyłać jedynie po to, by np. ustalić listę zakupów czy miejsce i godzinę spotkania.
- Kiedy zaczęliśmy prowadzić te trudniejsze rozmowy tylko twarzą w twarz, jakość naszego związku zdecydowanie zyskała. Koniec końców i tak się rozstaliśmy, ale przynajmniej nie z powodu jakiejś głupiej kłótni na Messengerze - wyjawił mężczyzna.
Zobacz także
Chciała postawić granice, wybuchła kłótnia
Z "fextingiem" miała też do czynienia 29-letnia Anna. Jak wspomniała Onetowi, od dłuższego czasu chciała zwrócić przyjaciółce uwagę, że traktuje ją w lekceważący sposób, m.in. mocno się spóźniając na spotkania. W końcu odważyła się napisać o swoich uczuciach poprzez wiadomość. Znajoma naskoczyła na Annę, pytając się, skąd jej agresywny ton. W pewnym momencie kobiety zaczęły nawzajem wylewać na siebie długie żale.
- To było jak fala, której nie da się zatrzymać. Ona zaczęła mnie w końcu szantażować emocjonalnie, mówić, że skoro nie pomyślałam, że może mieć gorszy dzień i napisałam tak okropne rzeczy, to nie zależy mi na naszej przyjaźni. Przypominam, że te okropne rzeczy to prośba, żeby się nie spóźniała - wyjawiła Anna.
W trakcie tej długiej i przykrej wymiany zdań 29-latka zrozumiała, że nie da w dalszym ciągu sobą pomiatać i zakończyła znajomość. - Uświadomiłam sobie, że ona nigdy nie szanowała moich granic - podkreśliła.
Odczłowieczanie
Katarzyna Kucewicz w rozmowie z Onetem zauważyła, że eskalacja kłótni przez komunikatory bierze się z tzw. awataryzacji relacji.
- Nie widząc ani nie słysząc osoby, z którą dyskutujemy, trochę ją odczłowieczamy. Przestaje być równorzędnym partnerem w dyskusji, nie empatyzujemy z nią, tylko z własnymi odczuciami. W kontakcie bezpośrednim bierzemy pod uwagę mowę niewerbalną, spojrzenie, energię, jaka jest między nami. Na komunikatorze tego wszystkiego brakuje. Jesteśmy zwróceni do "ja" i skupieni na tym, by wyrzucić z siebie jak najwięcej swojej prawdy - tłumaczy.
Często pisząc, jesteśmy też w stanie lepiej wyrazić to, co czujemy, i czego nie jesteśmy w stanie wypowiedzieć "na żywo". Jak zauważa przycholożka, bardzo często wynika to z tego, jak zostaliśmy wychowani. Jeżeli w dzieciństwie słyszeliśmy słowa "nie histeryzuj", "nie płacz" czy "nie wymądrzaj się", możemy mieć w dorosłości problem z tłumionymi wewnątrz emocjami,
- To uciszanie emocji często ogranicza się do mówienia, a w pisaniu, bo tu nie byliśmy strofowani, wszystko nam puszcza. Czasem to też lęk przed pochłonięciem, byciem zaatakowanym, zalanym przez tę drugą osobę. Pisząc, da się tego uniknąć - wspomina Kucewicz.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl