Główny zabójca kobiet
Kto najczęściej doznaje zawału serca? Zwykle kojarzymy tę chorobę z zestresowanymi biznesmenami w średnim wieku. Rzadko mówi się natomiast o problemach sercowo-naczyniowych u kobiet. Czas rozprawić się z mitami.
13.03.2014 | aktual.: 13.03.2014 19:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kto najczęściej doznaje zawału serca? Zwykle kojarzymy tę chorobę z zestresowanymi biznesmenami w średnim wieku. Rzadko mówi się natomiast o problemach sercowo-naczyniowych u kobiet. Czas rozprawić się z mitami. Okazuje się bowiem, że to panie częściej chorują i umierają na zawał. To obecnie główny zabójca kobiet. Co gorsza, objawy zawału serca u pań wyglądają całkiem inaczej niż u mężczyzn.
Dlaczego do tej pory tak mało się o tym mówiło i dopiero od niedawna lekarze podnoszą ten temat? Winę ponoszą badania, które przeprowadzano głównie z udziałem mężczyzn. W końcu panów łatwiej przebadać, nie mają bowiem cyklu miesięcznego, który może zaburzać wyniki. Okazało się jednak, że taka generalizacja jest niewystarczająca. Podczas gdy dzięki programom profilaktycznym panowie rzeczywiście chorują coraz rzadziej, to liczba zgonów kobiet z powodu chorób sercowo-naczyniowych utrzymuje się na stałym poziomie, a nawet minimalnie rośnie.
Trochę inaczej
Problem jest tak poważny, że sprawę poruszono na warszawskim „Vital Forum – debata nad zdrowiem Polek”. Czym więc różni się zawał kobiecy od męskiego? Panie chorują równie często co mężczyźni, ale średnio 10-12 lat później.
Dlaczego umierają częściej? Zdaniem specjalistów kobieta dociera do szpitala później niż mężczyzna i z większym opóźnieniem zostaje zakwalifikowana do interwencji. Głównie dlatego, że nie ma czasu dla siebie. Często przedkłada dobro rodziny i pracę nad własne zdrowie. Konsekwencje są zatrważające.
- Mężczyzna po przyjściu do lekarza mówi bardzo konkretnie, co mu dolega, jasno określa intensywność i lokalizację bólu – tłumaczy prof. Danuta Czarnecka, specjalista kardiolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Kobiety natomiast mówią bardziej ekspresyjnie, niedokładnie. Przeważnie zgłaszają też nietypowe objawy, na przykład duszności, ból, ale nie po wysiłku, a w spoczynku czy związany ze stresem, ból ograniczony do żołądka z objawami takimi jak nudności czy wymioty, szybkie męczenie się.
Kobiety rzadko więc doświadczają „typowych” objawów zawału, takich jak ostry ból w klatce piersiowej. Panie powinny zwracać uwagę również na inne problemy zdrowotne, takie jak osłabienie, intensywne pocenie się, nudności. Niestety, objawy zawału często bywają mylone z anginą lub grypą i są przez panie ignorowane.
Bardziej narażone
Nietypowe objawy zawału to nie jedyny problem kobiet. Okazuje się, że panie chorują zupełnie inaczej i są o wiele bardziej podatne na wszelkie czynniki ryzyka. Nadciśnienie tętnicze, otyłość, nieprawidłowy poziom cukru, lipidów – siła działania tych czynników jest o wiele większa w przypadku kobiet.
- Nadciśnienie tętnicze zwiększa ryzyko chorób sercowo-naczyniowych 2-krotnie u mężczyzn i 3-krotnie u kobiet- mówi prof. Danuta Czarnecka. – Cukrzyca: 2-krotnie u mężczyzn i 3-krotnie u kobiet. Mała aktywność fizyczna: 2-krotnie u kobiet i tylko 1,3-krotnie u mężczyzn. Największa natomiast różnica jest w paleniu tytoniu. O ile pali coraz mniej mężczyzn, to wśród kobiet robi się to coraz bardziej popularne. Tymczasem u palaczek ryzyko zachorowania może wzrastać nawet 7-krotnie!
Ekspertka ostrzega dodatkowo przed łączeniem papierosów z antykoncepcją hormonalną i hormonalną terapią zastępczą. To zabójczy zestaw, który może zwiększyć ryzyko zachorowania nawet kilkanaście razy!
Nie ma systemu
Co robi państwo dla kobiet narażonych na choroby serca? Niestety, wciąż niewiele.
- Można powiedzieć, że nie ma systemowych rozwiązań dla kobiet. Dotyczą one mężczyzn – mówi doc. Anna Posadzy-Małaczyńska, specjalistka z Katedry i Zakładu Medycyny Rodzinnej . – Do tej pory badania nie rozgraniczały ryzyka dla kobiet i mężczyzn. Tymczasem, skoro kobiety chorują później, więc tą samą profilaktyką, którą obecnie są objęci mężczyźni 40- czy 50-letni, powinny być objęte odpowiednio później.
Specjalistka zaznacza, że duży problem powoduje fakt, iż wiele kobiet myśli przede wszystkim o rodzinie, a dopiero na końcu o sobie. – Kobiety później trafiają do szpitala, szczególnie w weekendy, bo nie chcą psuć wolnego rodzinie! Dlatego są pacjentkami gorzej rokującymi – mówi doc. Anna Posadzy-Małaczyńska.
Lepiej zapobiegać niż leczyć
Co więc możemy zrobić dla siebie, oprócz nauczenia się zdrowego egoizmu? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć prof. Marek Naruszewicz z Katedry Farmakognozji i Molekularnych Podstaw Fitoterapii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego:
- Miażdżyca, a potem choroby układu sercowo-naczyniowego, nie zaczynają się w wieku 30 czy 40 lat, tylko są konsekwencją błędów popełnianych od małego. Konsekwencją tego, czym karmimy obecnie nasze dzieci. Musimy zacząć od edukacji w szkole, a nawet w przedszkolu. Często niestety sami dajemy dzieciom zły przykład. Kupujemy im chipsy, które zawierają 20 gramów soli, czyli więcej niż dziecko może spożyć w ciągu doby! 15 procent młodzieży ma nadciśnienie tętnicze, nastolatkowie muszą być leczeni jak dorośli. 16 mln Polaków ma podwyższony poziom cholesterolu.
Specjalista sugeruje, że należałoby wprowadzić prawo, na podstawie którego producenci żywności musieliby ograniczyć ilość soli w potrawach. – Tak robią samorządy w wielu krajach na świecie i przynosi to rezultaty – mówi profesor. – Jest mi przykro, że Polska jest jedynym krajem w Europie, który nie ma ustawy o zdrowiu publicznym. We Włoszech, gdzie choroby układu krążenia są o wiele rzadsze, każdy obywatel ma możliwość wykonania darmowego badania cholesterolu co 2 lata do 15 roku życia.
Pamiętajmy też, że rzucenie papierosów od razu zmniejsza ryzyko zawału o 50 procent.
Starajmy się zdrowo jeść, uprawiać sport i badać się regularnie nie tylko dla siebie, ale też dla naszych bliskich. Bądźmy dobrym przykładem. Warto raz na zawsze zmienić swój sposób bycia, jeżeli chcemy cieszyć się dobrym zdrowiem do późnej starości.
Tekst: Sylwia Rost
(sr/mtr), kobieta.wp.pl