Grażyna Bochenek, dziennikarka Radia Rzeszów, ma wrócić do pracy. Afera zaczęła się od słów o Dudzie
"Prezydent powinien być mężem stanu, posiadać własną wolę i własne inicjatywy. W tym momencie mamy figuranta" – niedługo po tych słowach jednego ze słuchaczy Radia Rzeszów Grażyna Bochenek, prowadząca audycję, została zwolniona dyscyplinarnie z pracy. Dziś, decyzją sądu, może wrócić do radia.
01.07.2020 15:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Grażyna Bochenek została dyscyplinarnie zwolniona po tym, jak podczas audycji "Kalejdoskop" 6 września 2018 roku słuchacz nazwał prezydenta Andrzeja Dudę "figurantem".
"Mamy najwyżej pełniącego obowiązki prezydenta. Prezydent powinien być mężem stanu, posiadać własną wolę i własne inicjatywy. W tym momencie mamy figuranta. Ani własnej woli, ani żadnego poważania to on nie posiada. Na to, żeby być prezydentem, trzeba zapracować. Na szacunek wśród Polaków trzeba zapracować. Pewne rzeczy nie przychodzą tylko dlatego, że objęło się stołek" – mówił słuchacz. Przemysław Tejkowski, prezes Polskiego Radia Rzeszów, chciał, by dziennikarka poniosła konsekwencje za znieważenie głowy państwa.
Grażyna Bochenek z Radia Rzeszów ma wrócić do pracy
Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa, a Bochenek została ukarana przez prezesa naganą, uchyloną później przez sąd. Jednak w czerwcu 2019 roku została dyscyplinarnie zwolniona przez Tejkowskiego po tym, jak mimo przebywania na zwolnieniu lekarskim kilka razy pojawiła się w pracy. Kilka dni przed zwolnieniem dziennikarka złożyła pozew przeciwko prezesowi radia za stosowanie wobec niej mobbingu, dyskryminację i naruszenie jej dóbr osobistych.
Proces Grażyny Bochenek toczył się do stycznia tego roku. Dziennikarka domagała się przywrócenia do pracy. Tłumaczyła na łamach "Gazety Wyborczej": "Chociaż jestem poza radiem od ponad roku, nadal czuję się radiowcem. Chciałabym dalej realizować się w dziedzinie, którą najbardziej kocham. Mam wewnętrzne przekonanie, że ktoś niesprawiedliwie mi to odebrał". 1 lipca zapadł wyrok w sprawie. Zwolnienie zostało nazwane "bezprawnym, nieprawidłowym i wadliwym".
– Sąd przywraca powódkę G. Bochenek do pracy w radiu, na dotychczasowych warunkach pracy i płacy – orzekła sędzia Jolanta Olszowy-Rozmus cytowana przez portal nowiny24.pl. – Zasądza od strony pozwanej na rzecz powódki Grażyny Bochenek 78 tys. zł, tytułem wynagrodzenia za czas pozostawania bez pracy pod warunkiem podjęcia pracy – mówiła Olszowy-Rozmus.
– Jak podają lokalne media, po wyjściu z sali sądowej Bochenek przyznała, że "czuje ulgę". – Od samego początku było dla mnie jasne, że zwolnienie w trybie dyscyplinarnym niczym nie było uzasadnione, a jego głównym celem było zastraszenie załogi Radia Rzeszów i pokazanie, że prezes tej rozgłośni może zrobić wszystko – mówiła dziennikarka po ogłoszeniu wyroku.