Gry z intymnością
Czy fascynacja bohaterkami książek, filmów może mieć wpływ na nasze życie, również intymne? Gdzie kończy się lektura, a zaczyna rzeczywistość? Czy niedostrzeżenie granicy między nimi może być groźne?
09.07.2008 | aktual.: 26.05.2010 19:57
Czy fascynacja bohaterkami książek, filmów może mieć wpływ na nasze życie, również intymne? Gdzie kończy się lektura, a zaczyna rzeczywistość? Czy niedostrzeżenie granicy między nimi może być groźne?
Od pewnego czasu psycholodzy spotykają się z zaskakującym zjawiskiem, tzw. syndromem podwójnej tożsamości u kobiet. Wiele pacjentek przeżywa kryzys tożsamości w związku z lekturą powieści, obejrzeniem jakiegoś filmu. Czują się gorsze, mniej wartościowe od fikcyjnych przecież, ale atrakcyjnych, niezwykłych bohaterek. Odczuwają silną potrzebę widzenia siebie w kontekście jakiejś postaci. Taką jak ona chcą być nie tylko w snach, w marzeniach. To może mieć i pozytywne, i negatywne konsekwencje.
Seksualność sięga do fantazji
Niektóre książki, filmy pozwalają otworzyć się na siebie samą, na swoje wnętrze i potrzeby, również te najbardziej intymne. Seksualność kobiety często sięga do różnych fantazji, pragnień, marzeń, dzieje się tak zwłaszcza u tych, które z różnych powodów tłumią swoją seksualność, odmawiają jej sobie. Postać fikcyjna wychodzi naprzeciw ich pragnieniom, pomaga je sobie uświadomić.
Sposób trochę mroczny
Czy książki mogą być niebezpieczne, sprowadzić nas na fałszywe ścieżki? U niektórych problemy bohaterów lektur trafiają na jakiś ich problem i wtedy mogą wywierać rzeczywiście duży wpływ. Ale takiego spostrzeżenia nie można uogólniać. Bo na tej zasadzie trzeba by zabronić czytania prozy Bruno Schulca - może poruszyć słabe punkty psychiki u niektórych z nas, podobnie „Zbrodnia i kara” - dla niektórych młodych ludzi może być lekturą nad wyraz niebezpieczną. W ten sposób dojdziemy do wniosku, że każda książka, mówiąca w sposób trochę mroczny o trudnych problemach ludzkiej duszy, mogłaby być uważana za zagrożenie. Prócz „Ani z Zielonego Wzgórza” trzeba by zakazać dostępu do jakiejkolwiek literatury. Nie należy więc przesadzać z tym niebezpieczeństwem. To, że pewne osoby pilnie czytają określone książki, czy oglądają pewne filmy w danym momencie życia, znaczy tylko, że poruszają istotne dla nich problemy.
ZOBACZ TEŻ:
PIĘKNO W ŁÓŻKU? Choroba na idola
Można to nazwać przejściową chorobą „na idola”, właściwą nie tylko nastolatkom. Seksuolodzy, psycholodzy często spotykają się z silnym zafascynowaniem osobą fikcyjną. Tak naprawdę przez całe życie szukamy własnego ja, co bywa mozolne, trudne i bolesne. Najczęściej przymierzamy się do różnych osób. Patrzeć na to trzeba raczej z życzliwością, choć czasem jest to śmieszne, kiedy, np. zaczynamy naśladować ruchy, ubiór, język. Ale przez to trzeba przejść, jak przez odrę w dzieciństwie, mniej lub bardziej dramatycznie. Wraz z odnalezieniem swojego stylu następuje pożegnanie idola. Problem zaczyna się wtedy, kiedy się od niego nie wyzwalamy. U dorosłych może to być sygnał zaburzeń osobowości.
Niebezpieczeństwa pornografii
Zdarzają się w książkach, filmach sceny erotyczne, w których bierze udział idol. Czasem są to obrazy pornograficzne, choć trudno o tym mówić precyzyjnie, bo nie ma przyjętej definicji pornografii. Dyskusja toczy się od wieków, czasem ociera o śmieszność. Np. w USA w pewnej chwili była propozycja, żeby za wizerunki pornograficzne uważać te, które wywołują erekcję u 7 z 10 sędziów kompetentnych. Zakładając, że wiemy o czym mówimy, mogą z pornografii wynikać niebezpieczeństwa. Bo ona kłamie, pokazuje życie seksualne człowieka nie takim, jakim jest naprawdę. Młody człowiek, który nie ma elementarnej wiedzy na temat życia seksualnego, a własne doświadczenia dosyć skromne, po obejrzeniu materiałów pornograficznych może uwierzyć, że życie seksualne jest takie, jak tam przedstawiane.
Ludzie przyrośnięci do narządów
Pornografia pokazuje to, co się sprzeda. I z tego punktu widzenia na pewno nie będzie to stosunek dwojga ludzi pod pierzyną w chacie polskiej pod świętym obrazem. W dodatku epatuje pewnymi ekstremami życia seksualnego. Chętnie łączy agresję z seksem, co jest niebezpieczne, bo wytwarza pewne mity, np. że kobiety lubią przemoc fizyczną. Potem w sądzie gwałciciel twierdzi, że zgwałcona „sama chciała”. Pornografia odrywa aktywność seksualną nie tylko od miłości, ale w ogóle od innych relacji międzyludzkich. Ma się wrażenie, że ludzie są przyrośnięci do narządów płciowych, a nie odwrotnie. To wszystko może, choć oczywiście nie musi, wywołać u niedojrzałej osoby, fałszywy obraz życia seksualnego i utrudnić ułożenie własnego.
Co jest bajką
Pornografii nie wolno ani przeceniać, ani lekceważyć. Należy zachować dystans. Bo z drugiej strony, gdy w krajach skandynawskich zniesiono szlaban na pornografię, nie zaobserwowano narastania jakichś przerażających zjawisk, wręcz przeciwnie, raczej pewne znudzenie jej treściami. Dlatego spokojnie z sądami o upadku społeczeństwa na skutek pornografii. Wystarczy rozsądny umiar, świadomość zagrożeń, sensowny układ odniesienia, odróżnienie co jest bajką, a co prawdą.
Pokazywanie dla pokazywania
Jeżeli czytelnicy lub widzowie zwracają uwagę tylko na jeden aspekt - sceny epatujące seksem, to znaczy, że nie ma w książce lub filmie nic więcej, co mogłoby poruszyć i pozwoliłoby zrozumieć dlaczego one tam są. Nawet drastyczne sceny erotyczne są do oglądania lub „poczytania”, pod jednym wszakże warunkiem, że pełnią jakąś funkcję. Samo pokazywanie dla pokazywania jest śmiertelnie nudne.