Handel na Vinted kwitnie. "Dziennie jestem w stanie zarobić nawet 500 zł"
Kupują za grosze w lumpeksach, po czym sprzedają za pośrednictwem aplikacji nawet o kilkadziesiąt złotych drożej. Jak wygląda sprzedaż ubrań na Vinted od kuchni?
Vinted ma być świetną opcją dla osób, które chcą pozbyć się z szafy zalegających ubrań. Sprzedaż poprzez aplikację nam zapewni parę groszy, a zapomnianym spodniom drugie życie. Okazuje się jednak, że dla wielu osób jest to znakomity sposób na dorobienie się całkiem sporej sumy. Wystarczy kupić kilka koszul w tanim lumpeksie, później zrobić dobre zdjęcia i wystawić produkt z ogromną przebitką.
"Kupiłam za cztery złote, sprzedam za 60"
Rozmówczynią Gazety Wyborczej była jedna z użytkowniczek Vinted, która potrafi dziennie zarobić na sprzedaży nawet 500 złotych. Jej praca zaczyna się od odwiedzenia jednego z największych sklepów z odzieżą używaną w Lublinie. Z lumpeksu wychodzi z dwiema torbami zapełnionymi odzieżą po brzegi, najbardziej jednak cieszą je dwie zdobycze.
- Kupiłam je za 4 zł od sztuki i jestem pewna, że każdą z nich sprzedam za 60 zł. Nawet jeśli będę musiała zejść do 50 zł, to i tak nieźle zarobię – twierdzi Vintedzianka.
Dla kobiety jest to dodatkowe źródło dochodu, które jednak wymaga też całkiem sporo pracy.
Wystawione przedmioty są nawet o kilkaset procent droższe, niż ich cena w lumpeksie
Aby jednak sprzedać po nowej cenie, trzeba się całkiem sporo napracować. Wprawne oko do szukania perełek, czas spędzony na przeglądaniu towaru w ciucholandach, odpowiednie zdjęcia, a często też porządne wypranie i drobne poprawki - to wszystko musi zrobić użytkowniczka aplikacji, aby sprzedaż wybranej rzeczy zakończyła się powodzeniem.
- Kto sprawdzi, że to z lumpeksu? Dziś każdy siedzi non stop w telefonie, więc te rzeczy idą jak woda. Dziennie jestem w stanie zarobić nawet 500 zł - zauważa rozmówczyni "Wyborczej".
Choć jest to nielegalna praktyka, stosuje ją coraz więcej osób
O Vinted słyszymy coraz więcej - reklamy aplikacji pojawiają się zarówno na billboardach, jak i w telewizji. Ubrania w ten sposób możemy kupić lub sprzedać w wielu krajach Europy, ale również w Stanach Zjednoczonych. Choć początkowo miała służyć jedynie do pozbywania się niepotrzebnych ubrań z szaf, dziś to sposób na niezły, choć nie do końca legalny biznes. Jej rosnącą popularność wzmacnia fakt, iż za wystawianie rzeczy na sprzedaż nie jest pobierana żadna opłata.
Zgodnie z naszym regulaminem profesjonalna (tj. komercyjna) sprzedaż rzeczy na Vinted jest zabroniona. Każdy, kto narusza te warunki, otrzyma ostrzeżenie, a w przypadku powtarzających się naruszeń może zostać zablokowany. Dysponujemy szeregiem narzędzi do monitorowania tego zjawiska, a także zachęcamy członków naszej platformy do zgłaszania nam wszelkich nieprawidłowości – mówi Gazecie Wyborczej Lisa-Marie Berns; PR menedżer Vinted na Niemcy, Europę Południową i Wschodnią.
Wokół aplikacji rośnie coraz więcej kontrowersji. Jak informuje wspomniany portal, we wrześniu 2021 roku wobec aplikacji wszczął postępowanie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Powodem miało być m.in. nieinformowanie użytkowników o istotnych kwestiach jak np. możliwość niewypłacenia środków za sprzedane przedmioty, w momencie gdy nie przekażemy zdjęcia dowodu osobistego lub paszportu.
Coraz mniej lumpeksów w Polsce
Z badań, na które zdecydowała się "Rzeczpospolita", jasno wynika, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat, sklepów z odzieżą używaną w Polsce jest coraz mniej. Ma to wynikać m.in. z faktu, że sprzedaż ubrań z drugiej ręki przenosi się do przestrzeni internetowej.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!