Ile jest prawdy w stereotypach o facetach?

Chłopaki nie płaczą, facetom w głowie tylko seks, mężczyźni lecą tylko na wygląd kobiety... to tylko niektóre popularne stereotypy na temat "brzydkiej płci".

Chłopaki nie płaczą, facetom w głowie tylko seks, mężczyźni lecą tylko na wygląd kobiety... to tylko niektóre popularne stereotypy na temat "brzydkiej płci".

Jak czytamy w "Dzienniku", większość popularnych stereotypów jest jednocześnie nieprawdziwych oraz krzywdzących. Nic w tym dziwnego - my też nie lubimy, kiedy mówi się o nas ogólnikowo, stwierdzając na przykład, że "baba za kółkiem to dramat".

Podobno faceci ciągle fantazują o seksie. I choć, jak dowodzą badania, mężczyźnom częściej chodzą po głowach kosmate myśli, kobiety w niczym im nie ustępują. Fantazjujemy o seksie rzadziej, ale za to dłużej i z większymi szczegółami. Czyli mamy remis!

Jak czytamy w "Dzienniku", przez takie schematyczne podejście do kwestii seksu, to na mężczyźnie spoczywa większa odpowiedzialność za pożycie intymne. On zawsze powinien mieć ochotę, być inicjatorem zbliżenia, a jeśli wykręca się "bólem głowy", coś z nim jest nie tak. Tymczasem, żeby cieszyć się bliskością, najpierw musimy pożegać się z krępującymi nas stereotypami.

Mężczyźni to wzrokowcy, zwracają uwagę wyłącznie na wygląd kobiety - to kolejna obiegowa opinia. Oczywiście, że pierwsze wrażenia ma znaczenie - także dla nas. Ale tak naprawdę traktowanie kobiety jako kolejnego atrakcyjnego "gadżetu" jest mniej popularne niż nam się wydaje.

"Dziennik" rozprawia się się z tym mitem: "Może tylko w rozmowach w męskich szatniach słyszy się jeszcze zawstydzające rozmowy o kobiecej fizyczności. W normalnej sytuacji, mężczyzna przyznaje, że intelekt i poczucie humoru stawia na równi, lub nawet wyżej na liście niezbędnych u kobiety cech."

"Nawet jeśli twój facet ogląda się na ulicy za innymi, traktuje to raczej jako estetyczną przygodę niż w kategoriach: "oto idzie matka moich dzieci". Mało który pan zdecydowałby się na związek, biorąc pod uwagę rozmiar biustu" - czytamy w "Dzienniku".

Mężczyźni są agresywni z natury - taki pogląd też nie dziwi. Wiadomo, co znaczy "załatwić sprawę po męsku". W końcu już w piaskownicy mali chłopcy się poszturchują i wyrywają sobie zabawki, w szkole wdają się w bójki, a jako dorośli - szybko wybuchają i wyładowują swoją złość.

Tymczasem z tą męską agresją to nie do końca prawda. Jak czytamy w "Dzienniku", według policyjnych statystyk to kobiety coraz częściej dopuszczają się brutalnych napadów, krzywdzą nie pod wpływem emocji, tylko z rozmysłem i z chęcią zadania bólu. Może jesteśmy sfrustrowane?

W końcu męski wybuch agresji jest zdrowy - facet rozprawia się ze złością szybko i konkretnie. Kobieta zwykle drąży temat, męczy się i doszukuje "drugiego dna"...