Była zakonnicą. Oto ile dostawała kieszonkowego. "Zawrotna kwota"
Życie zakonne to nie tylko modlitwa i cisza. To także rygorystyczne zasady dotyczące pieniędzy. – Musiałam się rozliczyć z każdego wydatku, nawet z biletu – mówi Joanna, znana w sieci jako "Wirtualna Katechetka", która przez osiem lat była siostrą zakonną.
Życie w klasztorze wiąże się z ogromną dyscypliną. Siostry otrzymując pieniądze, muszą szczegółowo rozliczać się z każdego wydatku — notują, ile poszło na jedzenie, ile na bilety komunikacji miejskiej.
Kontrola wydatków do ostatniej złotówki
Siostry zakonne w Polsce w większości same pracują – w szkole, w ośrodkach opiekuńczych, w administracji. Zarobione pieniądze nie trafiają jednak do nich, tylko do wspólnej kasy zgromadzenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Emerytury zakonnic w Polsce. "Są pokrzywdzone"
- Przede wszystkim siostry zakonne utrzymują się z tego, że same zarabiają na siebie. W moim domu, gdzie było bardzo kiepsko z finansami, zdarzało się, że nie dostawałam nic. Zwykle jednak siostra musi poprosić przełożoną o pieniądze, na przykład na buty czy inne potrzeby. Szczerze mówiąc, zawsze było mi z tym trudno. Jako dziecko praktycznie o nic nie prosiłam, bo wiedziałam, że ich po prostu nie ma - mówi Joanna, znana jako Wirtualna Katechetka, która po ośmiu latach zdecydowała się opuścić zgromadzenie zakonne.
W klasztorze każda złotówka podlega rozliczeniu. Siostry nie mogą dysponować pieniędzmi swobodnie. – Dla mnie ogromnym wysiłkiem było mówić o swoich potrzebach, dlatego zwykle robiłam to tylko w ostateczności – wspomina była zakonnica.
Jak mówi, pieniądze przekazywane siostrze na określone potrzeby musiały być dokumentowane. – Trzeba było pisać, ile się wydało na jedzenie, ile na bilety. Wszystko było pod kontrolą – dodaje.
50 zł kieszonkowego
Dopiero po kilku latach w zgromadzeniu pojawiła się stała kwota przeznaczona dla sióstr – tzw. kieszonkowe. – Przez długi czas go w ogóle nie było. Potem pojawiła się zawrotna kwota 50 zł, z której nie musiałam się już rozliczać – relacjonuje Joanna.
To jedyne pieniądze, które siostra mogła wydać według własnego uznania. Wszystkie inne środki – nawet te otrzymane z zewnątrz – musiały być oddane przełożonej.
Choć siostry często same nie mają pełnej swobody finansowej, z zarobionych pieniędzy wspierają też innych. – Siostry nie tylko zarabiają na siebie, ale często pomagają innym z tego, co same wypracują – mówi Joanna.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl