Influencerka śmieje się z przemocy seksualnej. Nawiązała do filmu "365 dni"
Tiktokerka nagrała wideo, na którym ma związane ręce i jest zakneblowana. Błaga, by ktoś ją uwolnił. Nagle ujrzała przystojnego Massimo z filmu "365 dni". To, co zrobiła później, szokuje. - Promocja kultury gwałtu trwa - skomentował oburzony dziennikarz.
02.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 02:12
Erotyczny film "365 dni", który jest ekranizacją książki Blanki Lipińskiej o tym samym tytule, bez wątpienia osiągnął komercyjny sukces. W premierowy weekend przyciągnął do kin ponad 450 tys. widzów, zaś w niespełna dwa tygodnie liczba sięgnęła 1,25 mln widzów. Film trafił na platformę Netflix, gdzie mogą go oglądać użytkownicy z niemalże całego świata.
"365 dni" opowiada historię Laury, która została uprowadzona przez Massimo, niezwykle przystojnego, ale zarazem niebezpiecznego członka włoskiej mafii. Po premierze w mediach pojawiło się wiele krytycznych opinii na temat tej produkcji. W recenzjach wskazywano, że promuje kulturę gwałtu, bagatelizuje i romantyzuje problem przemocy seksualnej, a także utrwala krzywdzący stereotyp, że ciało kobiety można kupić drogimi kreacjami i luksusowymi wycieczkami.
Influencerka żartuje z przemocy seksualnej
Użytkowniczka TikToka Farnaz Michelle opublikowała filmik, który jej mniemaniem, miał być zabawny. Na nagraniu widzimy, że ma związane ręce i zakneblowane usta. Prosi o pomoc, by ktoś ją uwolnił. Wtem jej oczom ukazuje się filmowy Massimo - w tej roli Michele Morrone - influencerka wykorzystała kadr z produkcji "365 dni". Gdy widzi przystojnego Włocha, uśmiecha się i zmienia zdanie. Chce być dalej więziona i kiwa głową na znak, że będzie posłuszna. Co więcej Farnaz Michelle opatrzyła nagranie hasztagami: joke, comedy oraz funny videos.
Dziennikarz i felietonista Bartek Fetysz skomentował całą sytuację. Opublikował na swoim profilu na Instagramie wideo tiktokerki i napisał:
"Promocja kultury gwałtu trwa. Żartują z niej - z przemocy seksualnej - same kobiety, TikTokowe debilki" - napisał Fetysz.
"Nie wierzę, że świadomość własnego zj***nia może być tak niska. Kręci taka taki film, ogląda i co? Pełen zachwyt? Brawo "365 dni", kolejny sukces na koncie. Mózgowe i c***e otępienie ogarniające już nie tylko Polskę, ale i cały świat. A potem dziwimy się, że nie wierzymy ofiarom, bo „przecież sama się prosiła”, „sama chciała”, „prowokowała”. Voila, jak na załączonym obrazku. Zło w kilkusekundowej postaci. Potem kulminacyjne „przecież mówiłam NIE”. I do końca życia terapia" - krytycznie ocenia dziennikarz.
Zobacz także: Dietetyk: Polacy wstydzą się, że przytyli w czasie pandemii. Są stygmatyzowani w pracy