Instrukcja kąpieli Jadźki
Jadźka czuje się w wodzie jak ryba. Duża ryba w małej wannie. I chociaż głosu nie ma, całym ciałem pokazuje radość płynącą z kąpieli..
MATKA, TATKA I FURIATKA
Jadźka czuje się w wodzie jak ryba. Duża ryba w małej wannie. I chociaż głosu nie ma, całym ciałem pokazuje radość płynącą z kąpieli. Cierpi na tym jedynie nasza łazienka i my, bo codziennie musimy wypompowywać litry wody z podłogi naszej toalety. Czekamy, kiedy Jadźka swoimi harcami spowoduje zalanie sąsiadów. Chyba pora rzucić ją na głęboką wodę. Jadźka, do morza na czworakach, marsz!
Od narodzin nie miała problemów wodą. Czekała na wieczorne „plum plum” z wytęsknieniem. Dzisiaj, kiedy zbliża się 18.30, sama pokazuje, że chce już wleźć do wanny. Leci z pokoju do łazienki i czeka, aż usłyszy plusk nalewanej wody.
Kąpiele to domena Głowy Rodziny. To chwila dla Igi i Taty, czas szaleństwa i figli nad figlami. Tata hartuje Jadźkę nie zważając na wodę wlewającą się do oczu, uszu i nosa. Jadźka już nawet nie zauważa, kiedy szampon jest zmywany z jej głowy przy pomocy prysznica. Próbuje też zanurzać twarz i głowę pod taflą wody, naśladując w tym tatę. Przymierza się do tego długo, ale w końcu plum! i głowa pod wodą. Najśmieszniej, kiedy w wannie jest pełno piany, wtedy wynurza głowę z wody, a na twarzy ma przezabawną brodę i wąsy niczym Święty Mikołaj. Zjada tę pianę czasem, ale co robić. Pewnie kojarzy jej się z cukrową watą.
Wszelkie zabawki wymyślone i projektowane jako idealne zabawki do kąpieli w przypadku Jadziny się nie sprawdzają. Kaczuszka? Piłeczka? Książeczka do czytania w wodzie? Szajs! Dla niej najważniejsze, żeby w kąpieli znajdowała się plastikowa butelka po wodzie mineralnej, koniecznie z dzidzią na etykiecie. Nada się też szampon w płynie lub dozownik do mydła oraz klocki wszelkiego rodzaju. Zawsze można sobie popukać jednym o drugiego. Po co oni w ogóle produkują te wszystkie zabawki? Dla rodziców chyba. Ja tam lubię się z kaczką pomoczyć od czasu do czasu…
Na Dzień Dziecka, z powodu swojego słynnego w rodzinie zamiłowania do wody, Jadźka od babci i dziadka dostała malutki basenik. Byliśmy wtedy u dziadka, a że upał straszliwy, Jadźka marudna i upierdliwa ponad miarę, wpadliśmy na pomysł, żeby ją wyprowadzić na balkon, nalać do baseniku wodę i mieć święty spokój na ładną godzinę. W tym czasie wszyscy mieli w spokoju porozmawiać oraz podjeść pyszne babcine wypieki. Niestety, nasze nadzieje na zyskanie czasu bez dziecka uwieszonego na szyi, spełzły na przysłowiowej panewce. W pięć minut nasze dziecko przy pomocy rozbrykanych kończyn wylało połowę wody z baseniku, a że dziadek mieszka w bloku na ostatnim, dziesiątym piętrze, woda zalała sześć dolnych pięter balkonów poniżej. Wierzymy, że pranie sąsiada z dołu było dopiero co wywieszone i żadnych strat nie poniosło. Trzeba było zatem wywlec siłą Jadźkę z basenu. Bez ryku i zgrzytania zębów się nie obeszło. I to w Dzień Dziecka.
Ze względu na jej kiełkującą pasję pływacką zaplanowaliśmy kolejny krok w stronę wielkiej wody. Lato zbliża się niemiłosiernie, a jeziora i morze czekają, aby Jadźka postawiła w nich swoje małe stópki i zamoczyła swoje grubaśne ciałko. Wybraliśmy się więc do parku wodnego z ozonowaną wodą. Na basenie chmara dzieciaków, mimo że to poniedziałkowe przedpołudnie, przyjeżdżają tu całe klasy, szkoły i szkółki pływackie. Przez pierwsze dwadzieścia minut nasze dziecko zatem podniecało się samą obecnością „dzidź”, a dopiero potem zauważyło, że od szyi w dół całe jest schowane pod ciepłą, błękitną wodą.
Początkowy sceptycyzm został szybko przełamany dzięki Józiowi, koledze z którym wybraliśmy się na tę wodną przygodę. Józef ma ponad dwa lata i od niemowlaka był wychowywany w symbiozie z wodą. Uczęszczał z rodzicami na lekcje pływania i dzisiaj już pięknie nurkuje i pływa na krótkiej odległości. Mama Józia poinformowała go o tym, że teraz on jest trenerem i ma Jadźkę wprowadzić bezboleśnie w tajniki H2O. Chłopak sprawdził się wyśmienicie, głównie jako przykład do naśladowania i wspaniały cel do dopływania. Taka boja, na której można się zawiesić… Na szczęście Józio był także wyrozumiały.
Po takiej praktyce można spokojnie iść z Jadźką nad zatokę. Pierwsza próba już za nami. Niestety, porażka na całej linii. Bo córa kocha wodę, ale tylko ciepłą. Do takiej poniżej 20 stopni nie wejdzie. I basta. Chyba trzeba będzie w te wakacje wyjechać do ciepłych krajów… Jadźka zarobi, to pojedziemy.