Jak dieta wpływa na twoją psychikę?
Kobieta, która się odchudza, jest zła czy szczęśliwa? Podobają jej się zmiany, które dostrzega w swoim wyglądzie, czy może wścieka się, że chudnie za wolno i wciąż waży za dużo? Podchodzi do diety „na luzie” czy zgubienie paru kilogramów uważa niemalże za życiowy cel?
30.09.2013 | aktual.: 01.10.2013 09:00
Kobieta, która się odchudza, jest zła czy szczęśliwa? Podobają jej się zmiany, które dostrzega w swoim wyglądzie, czy może wścieka się, że chudnie za wolno i wciąż waży za dużo? Podchodzi do diety „na luzie” czy zgubienie paru kilogramów uważa niemalże za życiowy cel? Nie da się ukryć, że dieta, jaką stosujemy, ma bardzo duży wpływ na samopoczucie i zachowanie. A nasza psychika cierpi najbardziej, gdy odmawiamy sobie jedzenia.
Aneta i Kamila (imiona zmienione) znają się od lat. Obie dobiegają trzydziestki, wyszły za mąż, Kamila ma córkę. Bawią je podobne rzeczy, lubią czytać, jeździć na rowerze, chodzić na zakupy. Nawet z wyglądu są podobne – obie brunetki, niewysokie, BMI w normie. Jednak w pewnej kwestii różnią się diametralnie – odchudzania.
Gdy Aneta przechodzi na dietę – a robi to od czasu do czasu, by poprawić sobie samopoczucie – rezygnuje ze słodyczy, je więcej warzyw i owoców. Nigdy nie była na „diecie-cud”. Lubi raz na jakiś czas uporządkować swój jadłospis, bo dzięki temu czuje się zdrowsza, ma lepszą kondycję i tryska humorem. Nie katuje się, odmawiając sobie wszystkiego. Dieta nie sprawia jej większego problemu i czuje się dobrze, kiedy ją stosuje. Szybko rośnie jej samoocena i pewność siebie.
Kamila jest inna. Praktycznie cały czas odchudza się i tyje, czasem sięga po tabletki usprawniające metabolizm, a dieta oznacza dla niej katorgę i ciężką pracę. Nie potrafi, jak Aneta, jedynie zrezygnować ze słodyczy. Wyznaje zasadę: wszystko albo nic. Jak chudnąć, to na całego, najlepiej od razu 10 kilogramów w krótkim czasie. Na diecie bardzo się męczy. Ciągle myśli o jedzeniu, nieustannie ze sobą walczy, wszystkiego sobie odmawia, by po pewnym czasie urządzić sobie ucztę i zmagać się z wyrzutami sumienia. Nie znosi samej siebie, gdy się odchudza.
Batonik na poprawę humoru
Bo odchudzanie i sposób, w jaki postrzegamy dietę, faktycznie znacząco wpływa na naszą psychikę. „Związek samopoczucia z odżywianiem to nic nowego. Większość z nas, przynajmniej od czasu do czasu, sięga po jedzenie, aby się zrelaksować albo poprawić sobie nastrój. Po powrocie z pracy do domu otwieramy lodówkę, aby się zrelaksować. Niektórzy znajdują przyjemność w porcji lodów, gdy spędzają samotnie piątkowy wieczór. A koledzy w pracy dobrze wiedzą, czyje złe humory po południu mijają po zjedzeniu słodkiego batonika” – zauważa dietetyczka Elizabeth Somer w książce „Wpływ jedzenia na nastrój”.
Naukowcy potwierdzili, że wszystko, co jemy, może w istotny sposób wpływać na nasze odczucia i przyczyniać się do tego, że czujemy się szczęśliwe, smutne, złe, zadowolone, markotne, spokojne… „Dla jednych dieta może być źródłem zmiennej witalności i dokuczliwych wahań nastroju, dla innych stanowi skuteczne przeciwko nim antidotum” – uważa Elizabeth Somer.
Co czujesz, gdy się głodzisz?
Amerykańscy badacze z Uniwersytetu Stanu Minnesota sprawdzili, jak na psychikę wpływa głodzenie się. Zauważyli, że u wszystkich ochotników poddanych restrykcyjnej diecie pojawiły się wyraźne zmiany w nastroju na gorsze: depresja, rozdrażnienie, niepokój, osłabienie, a także różnice w zachowaniu. Uczeni zaobserwowali też u tych osób zawężenie myślenia praktycznie wyłącznie do tematu jedzenia. Również osoby z nadwagą czy otyłe, gdy stosowały niskokaloryczną dietę, odczuwały irytację, depresję, niepokój, pogorszenie samooceny, itp.
Dlaczego tak się dzieje? Otóż znaczne ograniczenie jedzenia prowadzi do zaburzenia mechanizmów odpowiedzialnych za regulację apetytu. Wskutek zmian chemicznych wynikających z niedostarczania wystarczającej ilości substancji odżywczych mózg reaguje zwiększoną wrażliwością i spostrzegawczością na bodźce związane z żywieniem. Dlatego osoby, które często powtarzają stosowanie ostrych reżimów dietetycznych, cierpią z powodu obsesji myślowej na temat jedzenia, popadają w przykre stany psychiczne, nie wytrzymują okresu trwania programu odchudzającego i wcześnie powracają do napadów nadmiernego objadania się.
Błędne koło
Na naszą psychikę źle wpływa także przerwanie diety – udowodniono naukowo, że skutkuje to obniżeniem poczucia własnej wartości. Wracamy do starych nawyków żywieniowych, co również zazwyczaj pogarsza naszą samoocenę. Elizabeth Somer zauważa, że często wpadamy w błędne koło – zaburzenia snu czy nastroju mają wpływ na to, co jemy, a niewłaściwa dieta, którą wtedy stosujemy, wzmaga bezsenność, uczucie zmęczenia i depresję. W czasie odchudzania może się pojawić zawód spowodowany faktem, że nie chudniemy w takim tempie, na jakim nam zależy, a nawet zawód wynikający z faktu, że zmniejszenie wagi nie przyniosło oczekiwanych zmian w życiu osobistym czy zawodowym.
Cierpienie umysłu
Zresztą fakt, że sposób, w jaki się odżywiamy, wpływa na naszą psychikę, nie jest żadną tajemną nauką, tylko wynika z biologii. Na przykład aktywność neuroprzekaźników może ulegać wahaniom z zależności od diety, jaką stosujemy – niedostatek lub nadmiar węglowodanów bądź tłuszczów może wpływać na nasz nastrój, apetyt i inne zachowania właśnie poprzez oddziaływanie na neuroprzekaźniki. A do prawidłowej syntezy neuroprzekaźników niezbędne są witaminy i składniki mineralne obecne w pożywieniu. Jeżeli dieta nie zawiera wystarczających ilości wymienionych witamin i minerałów, funkcjonowanie układu nerwowego może być upośledzone. Naukowcy są więc zgodni, że restrykcyjna dieta niszczy nie tylko zdrowie, ale również destrukcyjnie wpływa na psychikę.
Stosowanie diety odchudzającej, a zatem ograniczenie składników dostarczanych organizmowi, praktycznie zawsze wiąże się ze zmianą zachowania. Naukowcy zaobserwowali, że najczęściej ma miejsce zwiększony niepokój, agresja, wrogość, depresja, dezintegracja osobowości. Czy to oznacza, że odchudzanie musi być dla naszego umysłu katorgą? Niekoniecznie. Jeśli dostarczymy organizmowi wszystkich niezbędnych składników odżywczych i zadbamy o urozmaicony jadłospis, unikniemy drastycznego spadku nastroju, nawet gdy na talerzu będzie mniej niż zazwyczaj.
Mądre odżywianie zamiast diety
Na przykład serotonina, neuroprzekaźnik, tzw. hormon szczęścia, podstawowy czynnik regulujący nastrój, powstaje w mózgu z aminokwasu o nazwie tryptofan, który obecny jest w produktach bogatych w białko oraz witaminy B6, B12 i kwas foliowy. Z kolei dopamina i noradrenalina powstają w organizmie z aminokwasu tyrozyny, a w procesie tym uczestniczy kwas foliowy, magnez i witamina B12. Niski poziom dopaminy i noradrenaliny w organizmie wywołuje stany depresyjne, a wzrost ich poziomu poprawia nastrój, procesy myślowe i zmniejsza wrażliwość na stres. Zadbajmy zatem o ich odpowiedni poziom, jedząc pieczywo pełnoziarniste, warzywa (szczególnie zielone), ryż, kaszę, ryby, podroby, kiełki, oleje roślinne itp.
Odchudzanie nie musi zatem być przekleństwem – koniecznie zastąp jednak słowo „dieta” terminem „mądre odżywianie”. To rada Elizabeth Somer. „To, jak się odżywiamy, ma podstawowe znaczenie dla naszego samopoczucia. Z pewnością nie ma żadnych cudownych tabletek, diet ani ziół, które bezboleśnie, bez wysiłku z naszej strony i natychmiast poprawią nasz nastrój i samopoczucie. Często jednak wystarczy dokonać niewielkich zmian w sposobie odżywiania, aby poprawić samopoczucie, lepiej sypiać i mieć więcej energii. Niekiedy wystarczy zrezygnować z kawy lub cukru. Nie można również wykluczyć, że na nasz nastrój wpływa nie tylko to co, ale i kiedy jemy” – sumuje dietetyczka.
Tekst: Ewa Podsiadły-Natorska
(epn/sr), kobieta.wp.pl