Jak nie ulegać negatywnemu myśleniu?
Istotne dla naszego rozwoju i poradzenia sobie z trudnościami nie tyle są sytuacje, których doświadczamy, ile własne interpretacje tego, co staje się naszym udziałem. Nasze przekonania, poglądy, opinie mają wpływ na nasz stan emocjonalny, a tym samym na to, jak działa nasz system odpornościowy.
22.07.2013 | aktual.: 25.07.2013 14:06
Istotne dla naszego rozwoju i poradzenia sobie z trudnościami nie tyle są sytuacje, których doświadczamy, ile własne interpretacje tego, co staje się naszym udziałem. Nasze przekonania, poglądy, opinie mają wpływ na nasz stan emocjonalny, a tym samym na to, jak działa nasz system odpornościowy.
Gdy jesteśmy przeświadczeni o tym, że choroba nowotworowa jest śmiertelnym zagrożeniem, z pewnością nasz odbiór sytuacji zdiagnozowania jej symptomów, wywoła całą lawinę negatywnych myśli i emocji, które nie będą sprzyjać wyzdrowieniu. I z kolei - gdy mimo zaskakującej i trudnej wieści - będziemy myśleć o tym, że postęp medycyny jest na tyle duży, że możemy z niego skorzystać i wyzdrowieć, jak też sami popracować nad sobą, aby wspomóc proces leczenia, z pewnością uruchomimy własne siły, aktywizujące uzdrawianie.
Warto zdawać sobie sprawę z tego, jak bardzo nasze własne przekonania, nasze myślenie, nasze emocje wywoływane myślami, oddziałują na nasz organizm - negatywnie albo pozytywnie.
Zanim doświadczymy drastycznych reakcji organizmu na stres objawiających się chorobą somatyczną w ciele, należy zacząć świadomie zmieniać system naszych przekonań i wzorców reagowania w sytuacjach trudnych. Gdy zaczynamy zauważać, co nam sprzyja, a co przeszkadza, możemy wybierać to, co ma na nas pozytywny wpływ. Zmiany w jakości naszych myśli automatycznie uruchomią przyjemne i poprawiające nastrój oraz wspomagające nasz system odpornościowy emocje, a te z kolei będą miały wpływ na zachowania.
Przyswajanie zdrowszych przekonań jest procesem - następuje poprzez świadome wprowadzanie ich do codziennego życia. Systematyczny trening wpływa na to, że stopniowo stare programy zastępujemy nowymi, co przekłada się na wytworzenie nowych sieci neuronalnych i zakodowanie wzorców reakcji, które sami wybieramy jako korzystne dla nas.
Dzięki takiej świadomej autokontroli uczymy się dystansu do tego, czego doświadczamy, zyskujemy bardziej racjonalny i neutralny ogląd sytuacji, zauważamy inną perspektywę. Nawet jeśli zareagujemy według starego schematu (gdyż nawyki mają to do siebie, iż uporczywie wracają) i przyjdą nam do głowy negatywne scenariusze, możemy po chwili opanowania emocji dostrzec nową wybraną przez siebie świadomie opcję – tę, która jest bardziej optymistyczna, budzi nadzieję i nastraja twórczo. A wtedy mamy możliwość dokonania wyboru i skupienia myśli na tym, co pozwala nam zachować się w kreatywny sposób i poradzić sobie w najtrudniejszych sytuacjach.
Z pewnością jednak, gdy emocje są bardzo silne, trudno nam przywołać od razu opisany wyżej świadomy proces zmiany perspektywy widzenia sytuacji. Któż z nas nie miał takich doświadczeń, że gdy zaczynał interpretować emocje z pozycji niezgody na nie, one nie tylko nie ustępowały, ale potęgowały się. Gdy próbujemy wmówić sobie „Jestem dzielna i silna!” gdy łzy nam płyną, gdy czujemy żal, smutek, złość, rozczarowanie, bezradność czy zniechęcenie, w niczym nam na ten moment nie pomaga - taka zmiana przekonania co do własnej postawy wobec trudności.
Co więcej – zaprzecza przeżywanym emocjom i szkodzi nam, gdyż w ten sposób doprowadzamy do konfliktów wewnętrznych. Emocje wtedy nie tylko nie mijają, ale przynoszą coraz większy dyskomfort, niejednokrotnie potęgując ból i cierpienie. Dopóki walczycie z objawem, będzie on narastał. Jeśli weźmiecie odpowiedzialność za to, co sobie wyrządzacie i jak wywołujecie swój objaw, jak wywołujecie swoją chorobę, jak tworzycie swoje istnienie – w chwili, w której kontaktujecie się ze sobą – zaczyna się rozwój i integracja - tak twierdził Fritz Perls, twórca szkoły psychoterapii Gestalt.
Początkiem poradzenia sobie z porwaniem emocjonalnym będzie więc skontaktowanie się z tym, co przeżywamy i co wywołuje nasze reakcje - uświadomienie sobie emocji, których doświadczamy, i pozostanie przy nich z uważnością, bez oceniania ich, diagnozowania, interpretowania, krytykowania itd.
W sytuacji, kiedy dzieje się coś, co wyzwala naszą złość, smutek, żal, rozpacz itd. przede wszystkim zwróćmy się z uwagą ku temu, jak reaguje nasze ciało. Pobądźmy chwilę przy tym – zauważmy przyspieszony oddech, ścisk w żołądku, spocone dłonie, krew napływającą do policzków itp. Gdy informacje z ciała dotrą już do kory mózgowej – nazwijmy emocje, powtarzając kilka razy tylko tyle: „Jestem wściekła”, „Jestem rozżalona”, „Jestem zasmucona”, „Boję się” itp.
Zwróćmy uwagę na to, aby nie oceniać, nie wartościować, nie klasyfikować i nie krytykować własnych emocji, a tylko być z nimi w kontakcie, czuć je w pełni – bez wspomagania naszymi myślami osłabną i same miną. Przecież wiesz, że jesteś w samym środku przemian, i tak naprawdę niczego w życiu nie pragnąłeś tak, jak zmienić się. Jeżeli jest cokolwiek niezdrowego w twoich relacjach, po prostu pamiętaj, że choroba jest sposobem, poprzez który organizm uwalnia się od tego co obce, więc jedynym co można zrobić, to pomóc mu być chorym, tak aby doświadczył całej choroby i oswobodził się z niej, bo w ten sposób uzyskuje poprawę.
Dopiero wtedy, gdy nie uciekamy przed emocjami, nie stosujemy mechanizmów obronnych, nie walczymy z nimi, możemy wziąć za nie pełną odpowiedzialność, zobaczyć, o czym nas informują, jakie myśli przywołują. Wtedy możliwa staje się zmiana naszych przekonań i świadomy wybór tych, które pomagają nam osiągać spokój wewnętrzny i żyć w satysfakcjonujący sposób.
Alicja Krata– mediator; trener, coach i superwizor; Prezes Zarządu Fundacji MEDIARE: Dialog-Mediacja-Prawo; założycielka Szkoły Miłości – w ramach projektu realizuje spotkania, seminaria, debaty, warsztaty, których celem jest doskonalenie miłości w relacjach międzyludzkich, budowanie dialogu i pokoju w rodzinach i grupach społecznych.
(akr/bb), kobieta.wp.pl