Jak żyć z osobą uzależnioną?
Są uzależnieni od alkoholu, narkotyków, leków. Niewiele osób o tym wie, bo rzadko nie pojawiają się w pracy, sprawiają wrażenie wzorowych rodziców, dla których rodzina jest najważniejsza. Jednak wódka, kokaina czy środki przeciwbólowe potrafią wygrać z każdym, nawet z najbliższymi.
10.05.2012 | aktual.: 14.05.2012 11:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Są uzależnieni od alkoholu, narkotyków, leków. Niewiele osób o tym wie, bo rzadko nie pojawiają się w pracy, sprawiają wrażenie wzorowych rodziców, dla których rodzina jest najważniejsza. Jednak wódka, kokaina czy środki przeciwbólowe potrafią wygrać z każdym, nawet z najbliższymi. „Nie pozwolisz mu u siebie spać? Przecież to twój syn!” – usłyszą matki alkoholików. „Zabrałaś wszystkie pieniądze męża? Nie możesz go tak zostawić!” – można, a wręcz trzeba. Jak pomóc osobom uzależnionym i walczyć ze współuzależnieniem? O tym rozmawiamy ze specjalistą – Bogusławem Włodawcem.
Marek pije od ponad 10 lat. Nie robi tego dzień w dzień. Ma swoją firmę, piękne mieszkanie, jeszcze piękniejszą żonę. Jednak jego oczkiem w głowie są dwie córki: Julia i Alicja. Zdarza się, że nie pije przez rok, opowiada o tym, jaki był głupi, kiedy upijał się do nieprzytomności i wynosił ubrania dziewczynek, by mieć na wódkę. Mogłoby się wydawać, że rozumie, co złego zrobił, jednak po kilku dniach znowu przychodzi do domu pijany i pozostaje w tym stanie przez kolejne dwa tygodnie.
Kiedy pije, często dołącza do „zestawu” kokainę. Po kilku dniach takiego ciągu zaczyna się prawdziwe piekło: awantury, przepychanie, wypominanie przeszłości. Znęca się psychicznie nad żoną i córkami. Potem nawet nie pamięta tego, o czym mówił.
Żona kryła go przez kilka lat. Prowadziła firmę, gdy on nie był w stanie wykonać prostego telefonu. Tłumaczyła znajomym, że mąż jest chory. W końcu zapisała się na terapię dla rodzin osób uzależnionych. Tam dowiedziała się, że źle robi kryjąc męża i chroniąc go przed światem. Zmieniła sposób postępowania, a ludzie wokół zaczęli ją krytykować: „Przecież to twój mąż, nie możesz pozostawiać go bez środków do życia.” Na początku czuła się jak najgorsza kobieta świata. Szybko jednak pozbyła się poczucia winy. Co robić, by nasze zachowanie rzeczywiście pomogło osobie uzależnionej? Na ten temat rozmawiamy ze specjalistą, Bogusławem Włodawcem, psychologiem.
WP: Często osoba uzależniona od alkoholu bądź narkotyków zwraca się do nas o pomoc. Czasem chodzi o pieniądze, innym razem o to, by się u nas zatrzymać. Co robić w takiej sytuacji? Chcielibyśmy pomóc i gotowi jesteśmy rzucić wszystko, ale czy nie jest tak, że w ten sposób przyniesiemy więcej szkody niż pożytku?
Bogusław Włodawiec: Nigdy nie należy dawać pieniędzy osobie uzależnionej, ani ich pożyczać, ponieważ przeznaczy je na alkohol lub narkotyki. Nie warto także brać jej do siebie na noc, ani wierzyć w obietnice przerwania picia alkoholu lub brania narkotyków bez terapii odwykowej. Należy uważać, by udzielana pomoc nie ułatwiała osobie uzależnionej dalszego picia.
Jeśli nie poprzez pieniądze, przygarnięcie na noc, wyręczenie z różnych obowiązków, to w jaki sposób możemy pomóc osobie uzależnionej?
Jedyna sensowna pomoc w takiej sytuacji to zachęcanie do podjęcia leczenia odwykowego. Jeśli osoba uzależniona zdecyduje się na nie, można jeszcze pomóc jej znaleźć odpowiedni ośrodek, zadzwonić tam i podać jej słuchawkę, by umówiła się na spotkanie.
Osoby cierpiące na zespół abstynencyjny wskutek odstawienia alkoholu lub narkotyków należy skierować je na oddział detoksykacyjny.
Adresy najbliższych placówek można ustalić w internecie, na stronie Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (www.parpa.pl), Stowarzyszenia "Monar" (www.monar.org), czy też na stronie www.narkomania.org.pl.
Czy jest jakiś sposób na to, żebyśmy mogli rozpoznać, czy ktoś faktycznie chce zerwać z nałogiem, czy po prostu w ten sposób chce nas przekonać do siebie?
Żadne deklaracje ani przysięgi osoby uzależnionej nie są wiarygodne. Nie można ufać osobie uzależnionej, ani też ona sama nie może sobie zaufać. Taki człowiek okłamuje niekiedy także sam siebie w sprawach związanych z uzależnieniem. Nie powinniśmy dawać zaufania na kredyt, lecz tylko czyny mogą nas przekonać o szczerości intencji.
Jeśli ktoś deklaruje, że podejmie leczenie, nie możemy być tego pewni, dopóki nie znajdzie się na oddziale leczenia uzależnień. Nie możemy być też pewni, czy ukończy rozpoczęte leczenie. Nie wiemy również, czy potem będzie utrzymywać abstynencję.
Szansę utrzymywania abstynencji po ukończonej podstawowej terapii odwykowej zwiększa przestrzeganie zaleceń terapeutycznych:
- kontynuowanie terapii pogłębionej w poradni;
- angażowanie się w spotkania grup samopomocowych (AA i AN);
- unikanie sytuacji grożących powrotem do nałogu – dawnego towarzystwa, imprez towarzyskich, na których podawany jest alkohol, przyjmowania lub kupowania prezentów w postaci alkoholu, trzymania w domu alkoholu lub akcesoriów związanych z piciem (kieliszków, szklanek, otwieraczy), składania się na alkohol, itp.
Jaka postawa może być zdradliwa i na chwilę uśpić naszą czujność?
Źle rokuje osoba, która czuje się nazbyt pewnie i nie obawia się bodźców wyzwalających chęć picia (np. widoku osób pijących), w przekonaniu, że na pewno sobie poradzi. Do nałogu może powrócić ktoś, kto jest pewien, że nie potrzebuje pomocy, że alkohol stał mu się obojętny i nie robi na nim żadnego wrażenia. Podobnie, źle rokuje ktoś, kto sądzi, że będzie mógł jeszcze pić w sposób kontrolowany, lub że już "wyleczył się" z alkoholizmu, bo nie pije np. rok.
Jeśli ktoś nie pije i nie bierze narkotyków przez rok lub dłużej, nadal pracuje nad utrzymaniem abstynencji w terapii pogłębionej lub grupach samopomocowych, przestrzega zaleceń terapeutycznych, zdaje sobie sprawę ze swojej bezsilności wobec alkoholu czy narkotyków – dopiero wtedy zasługuje na pewne, ograniczone zaufanie. W środowiskach trzeźwościowych znane są jednak przypadki złamania abstynencji nawet po kilkunastu latach.
Na czym polega współuzależnienie?
Współuzależnienie to destrukcyjna forma przystosowania się do życia z osobą uzależnioną. Zwykle dotyka żony lub matki alkoholików. Osoby współuzależnione mogą wierzyć w kłamstwa alkoholików i narkomanów do tego stopnia, że potrafią nawet zaprzeczać uzależnieniu. Np. żona alkoholika czasem twierdzi, że mąż owszem, czasem pije za dużo, lecz wcale nie jest alkoholikiem.
Osoba współuzależniona bierze na siebie odpowiedzialność za picie lub branie narkotyków osoby uzależnionej. W związku z tym próbuje kontrolować picie alkoholika – pilnuje jego kieliszka na imprezie towarzyskiej, wylewa w domu alkohol do zlewu, przeszukuje mieszkanie. Jej poczucie własnej wartości powiązane jest z tym, czy udaje się jej uzyskać kontrolę nad piciem lub braniem narkotyków osoby uzależnionej. Bardzo chce jej pomóc, nawet za cenę poświęcenia siebie czy zaniedbywania dzieci. Pragnie zmienić chorego, choć on nie zamierza się zmienić. Liczy na to, że jej miłość go odmieni, ale niestety – miłość nie leczy uzależnienia.
Nie sposób pomóc osobie uzależnionej, jak długo ona nie chce pomocy.
Kolejną charakterystyczną cechą współuzależnienia jest chronienie osoby uzależnionej przed konsekwencjami picia. Np. jeśli mąż wróci do domu pijany, przewróci się na podłogę i zwymiotuje na siebie, to współuzależniona kobieta podniesie go z podłogi, umyje, przebierze w piżamę i zaciągnie na łóżko. Pozmywa podłogę, a rano przygotuje coś na kaca. Jeśli spróbuje mu powiedzieć, do czego się doprowadził poprzedniego dnia, on jej nie uwierzy. Odpowie: „Ty chyba to sobie wymyśliłaś – patrz, podłoga jest czysta, ja też". Gdyby ona pozostawiła go na podłodze w rzygowinach, rano musiałby boleśnie odczuć, do czego się doprowadził. Ponieważ jednak ona chroni go przed konsekwencjami, tym samym stwarza mu komfort picia. On spożywa alkohol, a konsekwencje spadają głównie na nią.
Co rozumiemy pod pojęciem DDA?
Dorosłe dzieci alkoholików (DDA) to osoby, które w dorosłym życiu mają problemy wynikające z wychowania w rodzinie alkoholowej. Tacy ludzie mogą mieć problem z nawiązywaniem bliskich relacji z innymi ludźmi, wybraniem właściwej osoby na współmałżonka oraz funkcjonowaniem w zdrowym związku.
Istnieje bogata literatura psychologiczna na temat uzależnienia, współuzależnienia i osób pochodzących z rodzin alkoholowych. Opisywane są charakterystyczne problemy dorosłych dzieci alkoholików. Z drugiej jednak strony, podobne problemy miewają także dorośli, którzy wychowali się w dysfunkcyjnych rodzinach, choć nikt nie był w nich uzależniony. Zdarzają się także osoby, które pomimo wychowania w rodzinie alkoholowej nie ponoszą większych szkód i nie potrzebują pomocy. Jak zwykle bowiem w naukach społecznych, wszystkie zależności mają charakter statystyczny, a nie bezwyjątkowy.
Czy osobom, które mają w swoim otoczeniu kogoś, kto się zmaga z chorobą alkoholową lub uzależnieniem od narkotyków, trudniej jest nawiązać zdrową relację z partnerem?
Osoba, która przystosowała się do życia z alkoholikiem i narkomanem, niekiedy może mieć trudności z funkcjonowaniem w zdrowym związku. Może brakować jej np. silnych emocji czy huśtawek nastrojów. Alkoholik jednego dnia urządza awanturę, drugiego dnia przynosi kwiaty, przeprasza i obiecuje poprawę. Pod wpływem poczucia winy stara się bardziej niż przeciętny mężczyzna spełnić oczekiwania żony – aż do następnego picia. Życie w zwyczajnym związku, poczucie bezpieczeństwa, stabilizacja, przewidywalność mogą wydawać się nudne w porównania do życia z alkoholikiem.
Jedna z moich pacjentek, której rodzice byli alkoholikami, miała spokojnego, ciepłego, sympatycznego chłopaka. Pewnego dnia zabrał ją na spacer do parku, wyjął chleb i zaczął karmić kaczki. Opowiadała mi potem: „Pomyślałam wtedy, jakie ja będę miała z nim życie? Będziemy chodzić do parku i karmić kaczki?". Po tym zdarzeniu zerwała z nim, uznając, że on jest nudny. Gdy jednak znalazł sobie nową, odpowiednią dla siebie dziewczynę, zazdrościła jej, nie mając wątpliwości, że oboje będą szczęśliwi w swoim związku.
(asz/sr)