Jaki pierścionek zaręczynowy wybrać? Złotnicy zdradzają, jak postępują dziś mężczyźni
Wybranie pierścionka zaręczynowego dla przyszłej narzeczonej to nie lada wyzwanie. Dlatego panowie dla odwagi zabierają ze sobą... mamy. - Jest tylko jeden problem: one często wybierają pod swój gust, więc pierścionek niekoniecznie spodoba się potencjalnej narzeczonej - śmieje się złotnik Jacek Zosowski.
Część kobiet wprost mówi albo pokazuje, jaki pierścionek chce otrzymać. Inne idą o krok dalej i udają się z partnerami do jubilera. Wtedy mają pewność, że otrzymają swój wymarzony. Niekiedy mężczyźni, chcąc zrobić niespodziankę, działają samodzielnie, czyli proszą o pomoc przy zakupie siostrę, przyjaciółkę, a nawet… mamę. I wówczas może różnie się to skończyć.
Jacek Zosowski ma ponad 30-letnie doświadczenie w branży jubilerskiej. W pracowni złotniczej przy ul. Pięknej w Warszawie można zarówno kupić biżuterię, jak i ją naprawić. I tak jubiler był świadkiem przeróżnych sytuacji związanych z pierścionkami zaręczynowymi.
Informuje, że narzeczeni nie wybierają raczej wspólnie pierścionka, ale… często mężczyzna przychodzi z kimś do pomocy. – Zazwyczaj narzeczony przychodzi z mamusią i to ona podpowiada. Jest tylko jeden problem, często wybiera pod swój gust, więc niekoniecznie spodoba się on potencjalnej narzeczonej. Raz ingerowałem przy takim zakupie, mamusia się obraziła po mojej uwadze i wyszli (śmiech) – wspomina.
Pierścionek kupiła przyszła teściowa
Brat i bratowa Asi mieszkają w USA. Gdy mężczyzna zdecydował się na zaręczyny, poprosił o pomoc mamę i siostrę. – Musiałam wyciągnąć od przyszłej panny młodej rozmiar palca oraz jakie modele pierścionków jej się mniej więcej podobają. Poszło dość gładko. Informacje pozyskałam i na tym moja rola się skończyła – opowiada Asia.
Poważniejsze zadanie należało do mamy. To ona miała wybrać i kupić pierścionek. Oczywiście w porozumieniu online z synem. – Mam wrażenie, że u jubilera wybierała bardziej pod siebie. Padło na masywną obręcz i spory diament. I tak zapakowany pierścionek poleciał do Stanów – wspomina Asia.
Partnerka brata powiedziała "tak". Pierścionek okazał się jednak za duży, a potem... – Nie narzekała, ale wydaje mi się, że był dla niej zbyt tradycyjny – dopowiada Asia. Kilka miesięcy później historia zatoczyła koło. Mama Asi kupowała obrączki dla narzeczonych. – Te już im się nie spodobały. Narzeczona brata swoją wymieniła – relacjonuje.
Ktoś mógłby się zapytać, dlaczego przyszła teściowa kupuje pierścionek zaręczynowy i obrączki. – W USA złoto jest nie tylko drogie, ale też niskiej próby – odpowiada Asia. Stąd pomysł, by jednak kupić biżuterię w Polsce.
Kupowali wspólnie. Rozmiar i tak się nie zgadzał
U Kasi było inaczej – ona wzięła sprawy w swoje ręce. Dlaczego? Bo nie lubi niespodzianek. – Doszliśmy do wniosku, że skoro mieszkamy już razem pół roku, to fajnie byłoby, gdybyśmy się zaręczyli – rozpoczyna Kasia. I tak wraz z partnerem wybrali się do sklepu.
Kasi szybko wpadł w oko pierścionek z katalogu. – Przymierzyłam go i bardzo mi spodobał. Okazało się, że cena na metce jest o 100 zł niższa niż na pozostałych pierścionkach, więc wzięliśmy ten najtańszy – kontynuuje.
Tuż przed oficjalnymi zaręczynami, które miały się odbyć w towarzystwie rodziny, pierścionek okazał się… za mały. – Przymierzałam ten droższy i rozmiar się zgadzał. Ekspedientka zapewniała, że są takie same, a tu taki obciach przed całą rodziną. Niestety przez diamenty nie było możliwości zmiany rozmiaru. Odesłaliśmy go wraz z certyfikatem do głównej siedziby, a oni przesłali nam rozmiar większy – wyjaśnia narzeczona. Rozmiar nadal nie do końca się zgadzał, jednak Kasi tak się podobał wzór, że nie chciała go zwracać i nosi nad pierścionkiem dodatkową obrączkę. Tak, aby nie spadał z palca. W końcu sama wybrała ten wymarzony z topazem i brylantem.
Złotnicy zgodnie deklarują, że narzeczeni najczęściej powracają do nich, bo nie trafili z rozmiarem pierścionka. – Miałem kilka zwrotów, bo zaręczyny nie zostały przyjęte. Zdecydowana większość powraca, bo rozmiar nie taki – mówi Jacek Zosowski.
Złotnik z Pracowni Jubilerskiej Złoto-Orla potwierdza powyższe słowa. – Czasami mężczyzna przychodzi z przyszłą narzeczoną, aby rozmiar się zgadzał. Niektórzy podkradają pierścionki lub przychodzą z koleżanką, by ta zmierzyła. Są i tacy, co kupują na chybił trafił, a potem trzeba zmieniać rozmiar – deklaruje.
– To wszystko zależy od układu między dwojgiem ludzi. Czy jest to niespodzianka, czy jednak na zimno wyrachowane. Jak się kupuje dwa karaty brylantu, to wie pani, każda się ucieszy. Zazwyczaj wybierają jednak od 0,3 karata po 0,6 karata. Cały karat rzadziej się spotyka. Do tego jeszcze jakość wchodzi w rachubę – tłumaczy złotnik. W salonie zresztą nie przyjmują zwrotów. – To jednorazowy użytek. Odkąd tutaj pracuję, nie miałem sytuacji, żeby narzeczeni chcieli go oddać. Zazwyczaj jakoś się dogadują – dodaje.
Psikus. Narzeczony kupował sam
I właśnie w takiej sytuacji była Sara, której pierścionek nie do końca przypadł do gustu. Powód? Ukochany zapomniał, że kobieta woli srebro. – Gotowaliśmy wspólnie obiad. Nagle przy karmelizowaniu ziemniaków uklęknął, zapytał i wcisnął mi na palec pierścionek – oznajmia kobieta.
Narzeczony z rozmiarem trafił idealnie. Pozostał tylko lekki niesmak, że nie jest to ten wymarzony. Mężczyzna zamiast srebra wybrał złoto połączone z białym złotem. – Uważa, że lepiej się prezentuje. Co miałam zrobić? Przyjęłam. Do tej pory pokornie noszę – śmieje się.
Zapytaliśmy dr Irenę Kamińską-Radomską, jak według etykiety powinny wyglądać zaręczyny.
Słów kilka o zaręczynach
Jak wybrnąć z sytuacji, kiedy pierścionek jest za duży?
Najlepiej wybrać się samemu do jubilera lub złotnika, by go zmniejszyć. Wtedy nie sprawimy drugiej osobie przykrości. Nie powinniśmy zwracać uwagi, że partner nie trafił z rozmiarem.
Zdarza się, że pary wspólnie udają się do jubilera po pierścionek zaręczynowy. Czy to dobra praktyka?
Ładniej byłoby, gdyby to mężczyzna poszedł. Musi jednak wcześniej się rozeznać. Tak, by trafić w gust narzeczonej. Jeśli tak się nie dzieje, bardzo często kobieta go po prostu nie nosi, bo jej się nie podoba. Pierścionek powinien być bezcenny, bo ma wartość sentymentalną, ale w praktyce często wygląda to inaczej. Jeśli przyrzekli sobie wcześniej, że będą ze sobą, to mogą razem wybrać się do jubilera.
Ile powinien kosztować pierścionek zaręczynowy?
Nie ma takiej zasady. Jak się ludzie kochają, a nie mają pieniędzy, narzeczony może podarować tańszy pierścionek. Dla narzeczonej powinien on być bezcenny. Ewentualnie może obiecać, że kupi on dużo lepszy pierścionek, gdy będzie go na to stać.
Czyli pierścionek z tzw. drugiej ręki również jest akceptowany?
Tak. Często to są bardzo ładne pierścionki stare, z tradycją. Oczywiście trzeba go podarować w dobrym stanie. Nie może być zanieczyszczony. Oddanie go do jubilera na wyczyszczenie to nie są duże pieniądze.
Załóżmy czarny scenariusz. Jak postąpić w przypadku, gdy zaręczyny zostają zerwane?
Jeśli to narzeczona zrywa zaręczyny, oczywiście powinna zwrócić pierścionek. Takie są zasady etykiety. Natomiast jeśli zaręczyny zrywane są przez narzeczonego, to pierścionek zatrzymuje dziewczyna. Tutaj te reguły są bardzo proste. Wyjątkiem jest tylko jedna sytuacja. Gdy narzeczony zrywa zaręczyny, a podarował pierścień rodowy, to dziewczynie wypadałoby go zwrócić. Wówczas mogą odbywać się negocjacje.