Blisko ludziZaręczyny bez pierścionka. Symbolem miłości stał się tatuaż

Zaręczyny bez pierścionka. Symbolem miłości stał się tatuaż

W średniowieczu zaślubiny poprzedzały zmówiny, czyli negocjacje prowadzone w imieniu rodzin przyszłych małżonków. Rozpoczynali je przedstawiciele mężczyzny, którzy w jego imieniu pytali rodziców panny o zgodę. Dzisiaj to nie do pomyślenia. Nawet pierścionek zaręczynowy odchodzi do lamusa.

Zaręczyny bez pierścionka. Symbolem miłości stał się tatuaż
Źródło zdjęć: © 123RF
Dominika Czerniszewska

10.09.2019 | aktual.: 11.09.2019 10:49

Zaręczyny, dawniej także zrękowiny, to nic innego niż uroczysta umowa zawarta pomiędzy kobietą a mężczyzną. Na jej mocy para przyrzeka sobie zawarcie małżeństwa, stając się narzeczonymi. Wystarczy spojrzeć na piękny obraz Tetmajera "Zrękowiny" z 1895 roku. Zafascynowany folklorem przedstawiciel Młodej Polski zaprezentował sedno obrzędu. Nic dziwnego, że później Stanisław Wyspiański zainspirował się malarzem w swojej twórczości. Ponoć wykorzystał cechy charakterystyczne Tetmajera do postaci Gospodarza w dramacie "Wesele". No cóż, od zrękowin po wesele...

Obraz
© Wikimedia Commons CC BY

W XXI wieku nie mamy już do czynienia ani ze swatem, ani negocjacjami. Nawet zaręczyny przy stole w obecności rodziców odchodzą do lamusa. Zazwyczaj scenariusz wygląda tak: Romantyczna atmosfera. On – klęka, wyciąga pierścionek i pyta: "Czy zostaniesz moją żoną?". Ona – przyjmuje pierścionek i odpowiada: "Tak". Ale Łukasz, Natalia i Mateusz poszli o krok dalej. Bo obecnie zaręczyny odbywają się nawet bez pierścionka zaręczynowego.

Zaręczyny bez pierścionka

Łukasz i Magda pojechali na wakacje na Mauritius. Ten urlop planowali od roku. To miał być ich wyjazd życia i taki właśnie był. – Pewnego wieczora poszliśmy na spacer w stronę klifów. Zabraliśmy koc i wino. Rozmawialiśmy o naszej przyszłości. W pewnym momencie zdarzyło się coś, czego się nie spodziewałam. Łukasz wstał z koca, uklęknął przede mną i zapytał, czy zostanę jego żoną – wspomina Magda.

34-latka nie ma wątpliwości, że musiał to być spontaniczny pomysł Łukasza. Mężczyzna bowiem nie miał przy sobie pierścionka zaręczynowego i oświadczył jej się… znalezioną na plaży muszelką. Dla Magdy było to dużo bardziej romantyczne niż biżuteria za kilka tysięcy złotych. Zgodziła się bez wahania.

Mniej entuzjastyczni byli rodzice świeżo upieczonych narzeczonych. Jego przyszła teściowa kręciła nosem na widok muszelki. Teść nie miał wątpliwości, że Łukasz to skąpiradło. Jej rodzicom wtórowali również znajomi Magdy. – Na początku denerwowały mnie złośliwe komentarze znajomych, którzy mówili, że zaręczyny bez pierścionka to nie są zaręczyny albo że mój pierścionek to taki "niewidoczny" model – wyjaśnia 34-latka.

Magda nie otrzymała pierścionka zaręczynowego do dzisiaj. Jednak jej to nie przeszkadza. Z dumą pokazuje muszelkę i opowiada o romantycznych oświadczynach. W przyszłym roku para ma się pobrać.

Zaręczynowe tatuaże

Rafał i Natalia pochodzą z Warszawy. Mają po 31 lat, poznali się na studiach na ASP. Dwie artystyczne dusze kochające jazz i malarstwo. Otworzyli wspólnie małe studio projektowe. Zajmują się grafiką. W wolnej chwili uwielbiają szwendać się po muzeach i modnych miejscach w stolicy.

Gdy patrzę na Natalię, mam obraz promiennej dziewczyny, która ma krótkie włosy, kolczyki i cztery tatuaże. Natomiast Rafał – przystojny i szczupły ma tylko jeden tatuaż, ale szczególnie ważny. Są parą od 6 lat. Na początku nie planowali ślubu. Uważali, że jest im dobrze tak jak teraz.

W styczniu, kiedy Natalia wykonywała kolejny projekt, pomyślała, że jednak nie chce być tylko dziewczyną Rafała. Zaczęła szkicować obrączkę na papierze. – Podeszłam do niego i pokazałam projekt. Był zachwycony. Tego wieczora doszliśmy do wniosku, że wytatuujemy sobie czarny pasek na serdecznych palcach. Rafi był podekscytowany, bo to była jego pierwsza dziarka – relacjonuje Natalia.

– Następnego dnia udaliśmy do znajomego tatuatora Michała. To właśnie u niego wykonałam trzy wcześniejsze. Zawsze był zadowolony z moich autorskich projektów. Wszystkie zrobione są w minimalistycznym stylu. "Pierścionek" również taki jest – dodaje.

31-latka uważa, że to najlepszy pomysł, na jaki wpadła. Nie było pytania, czy wyjdzie za Rafała i biżuterii. Natalia śmieje się, że tak naprawdę to ona oświadczyła się swojemu partnerowi. Ślubu dalej nie planują, ale teraz przedstawiają się jako narzeczeni. Oboje tłumaczą, że tatuaże są dla nich oznaką miłości. – Pierścionek łatwo jest schować do szuflady, a tatuaż jest na całe życie – wyjaśnia kobieta.

Biżuteria po babci

Problemu z nietypowymi zaręczynami nie ma również Oliwia. W zeszłym roku Mateusz zaprosił ją na romantyczną kolację. – Już w środę czułam w kościach, że coś się święci, ponieważ oddał do pralni swój najlepszy garnitur – mówi 26-latka.

Początkowo nie działo się nic nadzwyczajnego. Zamówili jedzenie i rozmawiali. W pewnym momencie puścili w restauracji "All you need is love". Kiedy piosenka dobiegła końca, Mateusz powiedział, że ma dla Oliwii naszyjnik po babci. – Po czym uklęknął przede mną i spytał, czy zostanę jego żoną. Kiedy wyjąkałam, że tak, rozległy się gromkie brawa. Następnie Mateusz zapiął mi naszyjnik i przytulił – opowiada kobiety.

Przeczucia nie zmyliły Oliwii, ale fakt, że zamiast pierścionka jest naszyjnik, już tak. – Nie przeszkadzało mi to zupełnie, bo wiem, że babcia odegrała dużą rolę w życiu Mateusza. Miałam też świadomość, że oboje dopiero co skończyliśmy studia, więc siłą rzeczy nie byłoby go stać na pierścionek zaręczynowy – dodaje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (85)