GwiazdyJeden partner przez całe życie - błogosławieństwo czy przekleństwo?

Jeden partner przez całe życie - błogosławieństwo czy przekleństwo?

Seksuolodzy nie mają wątpliwości, że pierwszy partner seksualny bywa tym najważniejszym. Jakość pierwszego razu często determinuje przyszłe życie seksualne kobiety. Czasem zdarza się tak, że pierwszy partner jest tym ostatnim. - Czasem uprawiamy tzw. waniliowy seks, ale wciąż zdarza nam się fantazjować i szaleć - mówi 40-letnia Agnieszka, której mąż jest jedynym partnerem seksualnym.

Niektóre kobiety świadomie podejmują decyzję, by mieć jednego partnera seksualnego
Niektóre kobiety świadomie podejmują decyzję, by mieć jednego partnera seksualnego
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
Marta Kosakowska

28.01.2022 | aktual.: 28.01.2022 19:55

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Agnieszka w przyszłym roku kończy 40 lat. Jest menadżerką w korporacji, żoną i matką dwojga dzieci. Równie pewnym głosem co sukcesach w pracy, opowiada o tym, że mąż jest jej pierwszym i jedynym partnerem seksualnym. Nie widzi w tym niczego złego. Zapytana, czy żałuje, chwilę się zastanawia. - W sumie to nie – odpowiada w rozmowie z WP Kobieta. - Chociaż żałuję, że poznaliśmy się tak wcześnie, bo jeszcze przed maturą. Gdybyśmy poznali się trochę później, to dziś pewnie miałabym większe doświadczenie z mężczyznami - dodaje. 

Pierwszy raz, ostatni partner 

- Pierwszy raz kochaliśmy się w czasie wakacji. To było zaraz po maturze, byliśmy przed przeprowadzką na studia, rozpoczynaliśmy nowy etap, ekscytacja sięgała zenitu. Wyjechaliśmy na pierwsze wspólne wakacje. Nic specjalnego, bo był to wypad na jezioro pod namiot. Do dziś pamiętam te komary! - śmieje się Agnieszka. - Tych pierwszych wspólnych nocy też nigdy nie zapomnę - podkreśla.  

Ania wyboru pierwszego partnera seksualnego również nie pozostawiła przypadkowi. Z seksem – z uwagi na przekonania religijne i kulturowe - czekała do ślubu. - Mama od dziecka powtarzała mi, że mam się szanować. Wprawdzie nigdy nie padało wprost, co to ma znaczyć, ale ponieważ byłam wychowywana w konserwatywnej katolickiej rodzinie, podskórnie czułam, o co chodzi. O seksie w domu nikt ze mną nie rozmawiał. Rodzice byli ze sobą od czasów szkoły, wątpię, żeby mieli doświadczenia seksualne spoza związku, więc widocznie automatycznie przejęłam ich schemat – wyznaje.  

- Decyzję o tym, z kim chcemy współżyć, determinuje szereg uwarunkowań. Początkowo są to uwarunkowania społeczno-kulturowe, czyli normy i przekazy środowiskowe, które kształtują nasze wyobrażenie o tym, czym jest życie seksualne, na ile jest ważne i jak ono powinno wyglądać, czy uwierzymy, że kobieta powinna mieć jednego partnera seksualnego na całe życie - wyjaśnia w rozmowie z WP Kobieta doktor Andrzej Depko, seksuolog.  

35-letnia Ania dziś jest żoną Tomka, z którym ma siedmioletnią córkę. Zapytana, czy żałuje decyzji z czekaniem z seksem do ślubu, stanowczo zaprzecza. - Nie jestem aż tak religijna jak moi rodzice, nie mam nic przeciwko współżyciu przed ślubem. Wielu moich znajomych to robi, nie mam z tym problemu. Jednak w moim przypadku chyba bardziej zadziałała wrodzona nieśmiałość. Po prostu byłam - i chyba nadal jestem – zbyt wstydliwa, żeby rozebrać się przed facetem, którego dobrze nie znam, i któremu nie ufam - mówi wprost. - Seks jest dla mnie tak intymną sferą życia, że nie wyobrażam sobie, np. przygodnych stosunków z nieznajomymi. Taką mam osobowość - przyznaje. 

Podobne doświadczenia ma 32-letnia Marzena Kasprzak. - W pierwszy związek weszłam mając 21 lat i trwa on do dziś. Nie było to spowodowane odgórnymi naciskami ze strony rodziców czy wiary. Można powiedzieć, że to był mój indywidualny wybór. Już w wieku nastoletnim nie umiałam wyobrazić sobie, że mogłabym wejść w związek w więcej niż jeden raz. Mówiąc o związku, mam na myśli również relację seksualną, bo dla mnie te dwie sprawy są nierozłączne. Można powiedzieć, że czekałam na tego jedynego. Cenię sobie zaufanie, wierność i lojalność - mówi Kasprzak w rozmowie z WP Kobieta. 

Seksuolog znajduje potwierdzenie dla słów Ani i Marzeny.  Przyznaje, że seksualność i indywidualny charakter każdego człowieka idą ze sobą w parze. To dwa aspekty, których nie da się rozdzielić. Zatem powściągliwość lub rozwiązłość w życiu seksualnym ma swoje podłoże psychologiczne. - Seksualność kształtuje się na bazie naszej osobowości. To nasza osobowość determinuje sposób funkcjonowania w sferze seksu – wyjaśnia Depko.  

Sexcare 

Długofalowa intymna relacja z jednym partnerem ma wiele zalet. Kochankowie dobrze się znają, więc - jeśli dobrze się dogadują, a ich związek opiera się na zaufaniu – nie mają obaw, by otwarcie mówić o swoich potrzebach, a to sprzyja udanemu życiu seksualnemu. - Dzięki temu, że znamy się jak łyse konie, nie mamy oporów, by mówić o swoich fantazjach. Nie ma między nami wstydu – przyznaje Agnieszka. - Oczywistym jest, że namiętność wypala się po latach, jednak nie oznacza to, że seks jest mniej satysfakcjonujący, jest po prostu inny – dodaje. - Czasem uprawiamy tzw. waniliowy seks, ale wciąż zdarza nam się fantazjować i szaleć - nie ukrywa. - Co więcej, w moim odczuciu, dojrzały seks jest lepszy, bardziej uważny, daje poczucie spełnienia nie tylko na poziomie fizycznym. To taka seksmedytacja dla dwojga - śmieje się. - Wątpię, żeby taki poziom seksualnego wtajemniczenia udałoby mi się osiągnąć z kimś, kogo dobrze nie znam. 

Ania ma podobne zdanie. Twierdzi, że potrafi otworzyć się przy mężu, ponieważ wie, że ten ją w pełni akceptuje. - Zawsze miałam kompleksy na punkcie swojego ciała. Przysłowiowe fałdki i cellulit, które nasiliły się po ciąży, sprawiają, że czuję niepewnie chociażby na plaży, jednak przy Tomku tego nie mam. On doskonale zna moje ciało. Widzę, że wciąż mu się podobam, choć ciąża zmieniła moje ciało. Wątpię, żeby obcy facet dał mi podobny poziom akceptacji. A przecież w seksie chodzi o pewien luz, którego nie da się osiągnąć, będąc zestresowaną - przyznaje.  

Tęsknota za nieznanym 

- Skłamałabym mówiąc, że czasem nie myślę o tym, jakby to było z kimś innym. Powiem więcej, regularnie fantazjuję na ten temat – nie kryje Agnieszka. - Ale nie oznacza to, że zamierzam zdradzić męża, by móc sprawdzić, jak to jest z innym mężczyzną. Czasem fantazjuję też o tym, jakby to było być sławną i bogatą, co nie oznacza, że kiedykolwiek tego doświadczę - żartuje. - Jedyne czego mogę żałować to fakt, że poznaliśmy się, kiedy byliśmy tacy młodzi. Gdyby doszło do tego później, miałabym okazję poeksperymentować w młodości, ale na męża wciąż wybrałabym obecnego partnera – zapewnia. - Nie powiem, że mam poczucie niedosytu. Bardziej niezaspokojoną ciekawość, ale cóż... nie można mieć wszystkiego.

- Nie żałuję, że nie miałam wielu partnerów seksualnych, ale czasem – z perspektywy żony i matki - tęsknię za uczuciem zakochania, motylków w brzuchu. Tych pięknych początków związku, który seks jest spontaniczny i namiętny. Nie ma co ukrywać, że po wielu latach bycia razem ogień się wypala, a przecież potrzeby seksualne nie maleją - mówi Ania. - Więc bardziej jest to tęsknota zapracowanej kobiety, dzielącej czas między pracę i dom, za błogim seksem niż żal, że nie zebrałam więcej doświadczenia w przeszłości.  

- Oczywiście niektórym udaje się mieć jednego partnera seksualnego przez całe życie i są szczęśliwi - mówi Depko. Jednak nie wszystkie kobiety, które zdecydowały się na monogamię, podzielają zadowolenie Ani. - Czasem jest problem z harmonijnym doborem, by partnerzy spełniali wszystkie swoje oczekiwania we wszystkich wymiarach związku. Nie zawsze udaje się to uzyskać. Czasem dobrze jest tylko w wymiarze seksualnym, jednak nie oznacza to, że partnerzy dogadają się na pozostałych polach. Bywa też, że jest odwrotnie, że para dobrze radzi sobie w życiu, jednak w sypialni już niekoniecznie – stwierdza seksuolog. 

Zdrada to ostateczność 

Gdy dochodzi do takiej sytuacji, a kobieta nie widzi szans na poprawę, może się zdarzyć, że niezrealizowane potrzeby wezmą górę nad zasadami. - Czasem kobiety tkwią w związku wyłącznie z powodu głębokiego przekonania, że kobiecie nie wypada mieć więcej niż jednego partnera - wyjaśnia seksuolog. Jednak zdarza się, że związek po latach zaczyna się psuć, a decyzje podjęte w młodości okazują się nietrafione. - Zdarza się, że kobiety, które dokonały takiego wyboru, później żałują. W wyniku wyniszczającej frustracji i nieszczęścia w związku chcą spróbować czegoś innego. Nabierają ochoty na życie w zupełnie inny sposób - mówi Depko.  

Bywa, że rosnące niezadowolenie i frustracja pchają je w kierunku zdrady. - W takich sytuacjach kobiety często przekonują się wtedy, że to, co oferuje inny mężczyzna, to jest zupełnie inna jakość. Dochodzą do wniosku, że wierność jednemu partnerowi była dla nich kajdanem. Bywa, że decydują się wtedy na zmianę swojego życia - zauważa seksuolog. 

Inne kobiety, mimo frustracji, nie decydują się na tak drastyczny krok. - Część kobiet wychodzi z założenia, że mimo tego, że są nieszczęśliwe, taki jest ich krzyż, który muszą dźwigać i w cichości ducha go sobie dźwigają - mówi lekarz. 

Czy decyzja o jednym partnerze jest dobra? - Każdy jest kowalem własnego losu. Każdy dokonuje samodzielnych wyborów, a do czego go te wybory zaprowadzą, tego nie wiemy. Ważne, żeby być wiernym swoim zasadom i przekonaniom – przyznaje doktor Andrzej Depko. 

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Komentarze (157)