Jerzy Zelnik ma na swoim koncie wiele ciekawych i zapadających w pamięć ról filmowych i telewizyjnych. Jednak wykreowana przez niego postać Ramzesa XIII przyniosła mu ogromną popularność, która z czasem zaczęła aktora przytłaczać.
Wyznanie Jerzego Zelnika
"Faraon" osiągnął sukces niemal od razu od premiery. Do dzisiaj film ten uważany jest za jedno z doskonalszych dzieł Jerzego Kawalerowicza. Jednak nie wszyscy występujący w produkcji podzielali ten zachwyt. Jak przyznał Jerzy Zelnik w jednym z wywiadów tytułowa rola okazała się dla niego prawdziwym przekleństwem. "Widziano we mnie tylko ciało" - powiedział. Po debiucie bardzo często obsadzano go w rolach amantów.
Zelnik stwierdził także, że jego wygląd i aparycja zaczęły mu doskwierać, miał dosyć odgrywania ról prostych i nieskomplikowanych postaci. Liczył na poważniejsze propozycje, ale przez pewien czas został na dobre zaszufladkowany w jednej kategorii.
"Wcześniej byłem całkowicie pochłonięty podrywaniem dziewczyn, seksem, sportem, muzyką i rolą, którą dostałem w "Faraonie" korzystałem z życia, cieszyłem się chwilą" - napisał w swojej biografii.
Aktor w późniejszych wywiadach potwierdzał, że cieszył się bardzo dużym zainteresowaniem młodych kobiet i chętnie się tym napawał. Ostatnio szczerze opowiedział, że dopiero po sześćdziesiątce zaczął dbać o swoją urodę. Jerzy Zelnik o sobie sprzed lat mówi per "on" i cieszy się, że nie jest już postrzegany jedynie przez pryzmat nietuzinkowej urody, i dopiero teraz czuje się naprawdę spełniony jako aktor.
Zobacz: Sofia Vergara wygrała sądową batalię o zamrożone zarodki. Poszkodowanym jest jej były narzeczony