Jest Afganką urodzoną w Rosji. Tak mówi o życiu w Polsce
Foruzan Khabib ma 18 lat. Od czterech mieszka w Polsce. Choć jej rodzice są Afgańczykami, urodziła się w Rosji. W rozmowie z Wirtualną Polską opowiada o życiu w różnych krajach, dlaczego marzy o polskim obywatelstwie. Wspomina też moment, kiedy dowiedziała się o wojnie w Ukrainie.
- Mój tata przeprowadził się z Afganistanu do ówczesnego Związku Radzieckiego. Jako młody chłopak dostał ogromną szansę, by wyjechać i kontynuować swoją edukację właśnie tam. Strasznie bał się tej przeprowadzki, ale nigdy jej nie żałował. Po studiach zdecydował się wrócić do Afganistanu i wtedy poznał moją mamę. Do Rosji wrócili już jako małżeństwo - opowiada Foruzan w rozmowie z Wirtualną Polską.
Foruzan i jej bracia urodzili i wychowali się w Moskwie. Mieszkali tam przez 13 lat, jednak Foruzan nie wspomina tego czasu najlepiej. To, co w szczególności utknęło jej w pamięci, to brak tolerancji ze strony rówieśników i nauczycieli. W Rosji czuła się "obca". Nigdy nie nazywała jej swoim domem.
"W Rosji nie czułam się akceptowana"
- Przez 13 lat życia w Rosji miałam wrażenie, że dostosowuję się do otoczenia. Nie czułam się akceptowana przez rówieśników. Inny kolor skóry, czarne włosy, duży nos. Nie wyglądam jak Europejka. Przez długi czas nos był moim największym kompleksem. Może nawet powodem do wstydu. Wiesz dlaczego? Bo taki kojarzy się z pochodzeniem afgańskim - mówi Foruzan.
W rozmowie przytacza pewną sytuację z nauczycielką śpiewu. Usłyszała wtedy słowa, które ze złością i smutkiem wspomina do dziś.
- Nauczycielka stwierdziła, że ładnie śpiewam i wysłała mnie na próby chóru, razem z inną dziewczyną. Kobieta, która go prowadziła, od razu zwróciła na mnie uwagę i czułam, że ma do mnie negatywne podejście. Minęła chwila, zanim powiedziała, że "śpiewam przez nos i wyglądam jak koń". To był pierwszy i ostatni raz, kiedy byłam na tych zajęciach - zaznacza.
Jeżeli chodzi o przyjaźnie w rosyjskiej szkole, te również nie były dla niej proste. Foruzan zaczęła mieć pierwsze przyjaciółki w wieku 12 lat. Podkreśla, że nie wie, czy to były prawdziwe przyjaźnie, ale dzięki nim nie czuła się samotna. Zaczepki dotyczące nie tylko wyglądu, ale kultury czy religii (Foruzan jest muzułmanką - przyp. red.) usłyszała dosyć późno. Były dla niej jednak bardzo bolesne.
- Dzieci w szkole śmiały się ze mnie, że kiedy skończę 16 lat, rodzice wydadzą mnie za mąż. Słyszałam: "Po co się uczysz? I tak nie będziesz miała nic do powiedzenia". To był dla mnie szok. Wróciłam wtedy do domu i zapytałam o to moją mamę. Bałam się, że naprawdę to zrobią. Ona zaczęła się śmiać i od razu mnie uspokoiła. Powiedziała, że gdyby mieli to w planach, nie mieszkalibyśmy w Rosji i nie wysłaliby mnie do szkoły - wspomina w rozmowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Tata zawsze mi powtarza: Świat stoi przed tobą otworem"
Rodzice Foruzan bardzo stawiają na jej wykształcenie. W szczególności jej tata, który decydując się na przeprowadzkę do Rosji, chciał przede wszystkim lepszego życia dla przyszłej żony i dzieci. Dziś to on jest ogromnym wsparciem dla córki, której zawsze powtarza: "Świat stoi przed tobą otworem".
- Tata bardzo chce, żebym była wykształcona i niezależna. Jest otwarty na świat i ludzi. Na inne kultury. Może się wydawać, że nie jest "typowym" Afgańczykiem. Sam jest bardzo wykształcony. W Rosji zdobył dwa dyplomy. Nie mógł jednak zdobyć pracy przez swój kolor skóry. Usłyszał: "jak to będzie wyglądało, że w firmie jest tylu białych i jeden czarny". Nie chciał takiego samego życia dla nas - mówi 18-latka.
Tata Foruzan wielokrotnie rozmawiał z nią o afgańskiej kulturze i sposobie ubierania się kobiet. Nigdy też nie ukrywał przed nią, co naprawdę dzieje się w Afganistanie. Przez talibów jej mama nie mogła ukończyć szkoły. Cała rodzina bardzo przeżyła zajęcie Kabulu w sierpniu 2021 roku.
- Każdego dnia rozmawiam z moimi ciociami i kuzynkami, które mówią, że zła sytuacja jest tylko w okolicach Kabulu. Moje kuzynki, które mieszkają w mniejszej miejscowości, chodzą do szkoły. Oczywiście, nie mogą tego robić codziennie, ale w miarę możliwości - mówi.
Foruzan była ostatni raz w Afganistanie w wieku siedmiu lat. Kiedy poruszamy ten temat, na jej twarzy pojawia się uśmiech. Mówi o babciach, dziadkach, kuzynostwie. O wspaniałych chwilach, które wówczas przeżyła. Nie ukrywa, że bardzo tęskni i czeka, kiedy będzie mogła ich ponownie odwiedzić. Jak na razie jest to niestety niemożliwe.
"W Polsce czuję się jak w domu"
Po 13 latach mieszkania w Moskwie rodzice Foruzan chcieli przeprowadzić się do Austrii, gdzie mieszka część ich rodziny. Z perspektywy czasu Foruzan określa jednak ten czas jako "stracony". Razem z rodziną mieszkała wtedy w kilku obozach dla uchodźców. Nie chodziła do szkoły i nie mogła się uczyć tak jak wcześniej. W obozach czuła się "jak w więzieniu". Ostatecznie, po dwóch latach, deportowano ich do Polski.
- W Polsce czuję się jak w domu. Na początku byłam przerażona i myślałam, że się tu nie odnajdę. Nie wiedziałam, jak zabrać się za naukę języka. Ale rok temu pojechałam do Austrii i chciałam jak najszybciej wrócić do Polski. To Polska jest moim domem - mówi.
Dziś Foruzan uczęszcza do jednego z międzynarodowych liceów w Warszawie. Ma przyjaciół zarówno wśród Polaków, jak i osób z innych krajów, także Afganistanu. Od samego początku spotkała się z dużą akceptacją i nigdy nie doświadczyła przykrej sytuacji. Pojawiały się pytania ze strony rówieśników dotyczące m.in. zmuszania młodych dziewczyn do małżeństw czy terroryzmu, z którym kojarzony jest islam. Mimo to nikt nigdy nie był do niej wrogo nastawiony.
Pomimo wyznawanej religii Foruzan nie nosi hidżabu. To temat, którego nie chce poruszać w rozmowie. Mówi, że to jej przemyślana i w pełni świadoma decyzja. Wie, że hidżab jest często kojarzony z Afganistanem i islamem. Jej rodzice nigdy nie zmuszali jej do noszenia "chusty".
Niektóre koleżanki z Afganistanu, które tak jak ona mieszkają w Polsce, noszą hidżab. Tłumaczą, że jest częścią ich pochodzenia, wiary, że czują się z nim bezpieczniej. Foruzan wspomina jedną sytuację, która miała miejsce w centrum Warszawy. Razem z koleżanką (która miała na sobie hidżab) pchały duży wózek z czarnym workiem, w którym były ubrania dla potrzebujących. Po drodze zatrzymały się w sklepie. Foruzan weszła do środka, a jej koleżanka została na zewnątrz. W pewnym momencie zatrzymał się mężczyzna, który myślał, że w worku jest bomba. Szybko wezwał ochronę, z którą zaczął się awanturować. Sprawa skończyła się dobrze, ale wywołała w nich wiele stresu.
Zobacz także: Talibowie zmuszają Afganki do noszenia burek. Te kobiety odczują restrykcje najbardziej
"Nasza znajomość zerwała się przez wojnę i poglądy"
Gdy wybuchła wojna w Ukrainie rodzina Foruzan, której Rosja jest częścią życia, nie mogła w to uwierzyć. Ona sama doskonale pamięta ten dzień. Obudziła się wtedy ok. godz. 11:00. Zaspała do szkoły. Szybko chwyciła za telefon i zobaczyła nagłówki: wojna. Na początku myślała, że chodzi o kolejną wojnę w Afganistanie. Myślała, że źle widzi, kiedy zaczęła czytać, że wojna ma miejsce w Ukrainie.
- To był dla nas wszystkich szok. Doskonale pamiętam nasze życie w Rosji i propagandę, która już wtedy była obecna. Nigdy nie sądziłam jednak, że wynikiem tego wszystkiego będzie wojna - zaznacza.
- Kiedy to zobaczyłam, szybko zaczęłam kontaktować się ze znajomymi z Rosji. Z jedną koleżanką znajomość zerwała się właśnie przez wojnę i poglądy. Ja i moja rodzina od początku wspieramy Ukrainę. Gdy jej o tym powiedziałam, odpisała: "To wszystko dla dobra Ukrainy. Jak ty tak możesz? Urodziłaś się w Rosji i jesteś przeciwko nam?" - cytuje.
Przez sytuację związaną z wojną Foruzan bardzo bała się deportowania z Polski do Rosji. Przez kilka dni nie wychodziła z domu. Nie chciała nawet myśleć o powrocie do tego kraju. Dziś marzy o tym, żeby uzyskać polskie obywatelstwo. Z polskim paszportem czułaby się najbezpieczniej.
Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.